Król Henryk IV de Bourbon zakończył ponad trzydziestoletnią wojnę religijną we Francji wydając w roku 1598 Edykt Nantejski. Gwarantował on hugenotom (czyli francuskim kalwinistom) wolność wyznania, potwierdził prawo budowania świątyń, szkół i szpitali, a jako gwarancję przekazał pod ich kontrolę ok. 100 twierdz.
Kardynał Armand Jean du Plessis, diuk de Richelieu, czyli najwybitniejszy premier jakiego Francja dorobiła się w swojej liczącej ok. tysiąc pięćset lat historii, rozpoczął budowę silnej władzy centralnej. Odebrał wszystkie twierdze nie tylko hugenotom ale i francuskim „królewiętom”, spiskującym bez litości kazał poucinać łby. Najdłużej bo aż czternaście miesięcy trwało oblężenie La Rochelle, której komendant zawarł układ z Anglią , a zatem dopuścił się zdrady stanu. Ale wielki Richelieu nie był tępym fanatykiem. W wydanym przez siebie a podpisanym przez figuranta Ludwika XIII (Francuzi też mieli swojego Bula, któremu tylko polowania były w głowie) Akcie Łaski potwierdził hugenotom wolność wyznawania religii a arystokracja hugenocka pojawiała się na dworze królewskim.
I wszystko to jakoś działało bez wielkich zgrzytów dopóki megaloman Ludwik XIV nie postanowił tego poprawić i nie odwołał w roku 1685 reszty Edyktu Nantejskiego. Co bardziej spolegliwi hugenoci przeszli na katolicyzm lub symulowali taką konwersję. Ci najbardziej rezolutni i bitni wybrali emigrację. Mieszczanie głównie Anglię i Niderlandy, szlachtę zaprosił do siebie elektor brandenburski i książę pruski Fryderyk Wilhelm I, przez Niemców zasadnie nazywany Wielkim Elektorem. Ten sam z którego Sienkiewicz pokpiwał ustami pana Zagłoby, a który „Potop” po mistrzowsku wykorzystał do zrzucenia lennej zależności od Rzeczypospolitej.
Goście potrafili to docenić. I szybko stali się bardziej pruscy od rodowitych Niemców, tworząc elitę fryderycjańskiego królestwa, formalnie powołanego do życia w roku 1701. Było to oryginalne królestwo. Bowiem inne posiadały lepszą lub gorszą armię a Prusy składały się z silnej armii która stopniowo, kawałek po kawałku, zdobywała sobie państwo na miarę swoich potencjału i ambicji.
Przeciętny Polak, spytany o najwyższy pruski lub niemiecki order wojskowy, na pewno wymieni Krzyż Żelazny (czyli Eisernes Kreuz vel Eisenkreuz, ustanowiony w roku 1813 przez Fryderyka Wilhelma III). Ale do roku 1918 nie była to prawda, bowiem znacznie wyższą rangę miał utworzony w roku 1740 przez Fryderyka II, zwanego Wielkim, order Pour le Mérite (czyli „za zasługi”). Tym wszystkim którzy tę nazwę złożą na karb osiemnastowiecznej wszechobecnej francuszczyzny, przypomnę że dwa najwyższe co do rangi pruskie ordery miały czysto niemieckie nazwy. Były to Schwarzer Adler Orden (Order Czarnego Orła) z roku 1701 oraz podebrany z Bayreuth w roku 1792 Roter Adler Orden (Order Czerwonego Orła). Mam prywatną hipotezę że był to ukłon Fryderyka pod adresem swoich najbardziej lojalnych oficerów. Aż do I Wojny Światowej order Pour le Mérite (dalej w skrócie PlM) nadawany był raczej rzadko. Natrafiłem na jedynie kilkanaście przypadków nadania go w XIX wieku za wojny napoleońskie, wojnę austriacko – pruską 1866 oraz francusko – pruską 1870. Oczywiście osoby mające dostęp do niemieckich archiwów na pewno znalazłyby więcej przypadków jego nadania w tamtym stuleciu. Prawdziwy wysyp nastąpił dopiero podczas Pierwszej Wojny Światowej gdy nadano go co najmniej kilkuset oficerom. Z tego grona wysegregowałem cztery przypadki zarówno ciekawe, jak i bezdyskusyjnie „hugenockie”.
Narodowość przodków Lothara von Arnauld de la Perière (1886 – 1941) może stanowić zagadkę najwyżej dla parlamentarzystów najgłupszego klubu w obecnym sejmie, czyli posłanek Lubnauer bądź Schleswig- Holstein (czy jak jej tam). Podczas tej wojny jako dowódca U-boota zatopił głownie na Morzu Śródziemnym (niemal przez całą wojnę jego U-35 operował z austro-węgierskich baz w Poli i Kotorze) 195 statków o tonażu 453 tys. BRT oraz dwa okręty wojenne, stając się tym samym najskuteczniejszym dowódcą okrętu podwodnego wszechczasów.
Samo hasło U-boot budzi w Polsce oczywiste negatywne skojarzenia, zatem konieczny jest dodatkowy komentarz. W wojnie tej po raz pierwszy istotną rolę odegrały niemieckie okręty podwodne (osiągnięcia należących do Ententy są znikome). Były to czasy samotnie pływających statków (idea konwojów dopiero się rodziła) zatem Arnauld de la Perière mógł postępować w sposób cywilizowany. Jego okręt wynurzał się przy atakowanym statku i załoga miała możliwość zejścia do szalup ratunkowych. Dopiero potem statek był zatapiany. Sposób działania Arnauld de la Perièra był raczej wyjątkiem niż regułą. Bowiem w cesarskiej marynarce wojennej służyli też i tacy bandyci jak również odznaczony orderem PlM Walther Schwieger. W roku 1915 jego U-boot zatopił brytyjski statek pasażerski „Lusitania”, w wyniku czego zginęło prawie 1200 osób. Wśród ofiar było wielu obywateli amerykańskich i ten akt barbarzyństwa przyczynił się do przystąpienia Stanów Zjednoczonych w kwietniu 1917 do wojny. W roku 1917 okręt Schwiegera szczęśliwie najechał na minę, czego nikt nie przeżył
Oliver von Beaulieu-Marconnay (1898 – 1918) był pilotem myśliwskim. Między 28 maja a 10 października 1918 zestrzelił 25 samolotów angielskich i francuskich. Ranny podczas walki 10 października zdołał wylądować, lecz po kilkunastu dniach zmarł w szpitalu. Przed śmiercią zdążono go odznaczyć omawianym orderem, przez co jako dwudziestolatek stał się najmłodszym jego kawalerem w historii.
Legendą niemieckiej generalicji tej wojny był generał piechoty (czyli generał broni) Hermann von François (1856 – 1933). To „sedi” (czyli litera C z ogonkiem) w jego nazwisku wyjaśnia wszystko. We wrześniu 1914 jako dowódca 1 Korpusu Armijnego skutecznie spowalniał ofensywę rosyjskiej 2 Armii gen. Samsonowa, która wtargnęła na Mazury, tocząc walki niedaleko od mojej letniej siedziby. . Gdy po nieudolnym Maksie von Prittwitzu dowództwo nad niemiecką 8 Armią przejął Paul von Hindenburg, natychmiast przerzucił koleją 1 Korpus do Działdowa. Wyprowadzone stamtąd przez von François kontruderzenie zakończyło się otoczeniem i rozgromieniem armii Samsonowa, z której ocalało góra kilkanaście procent jej stanu początkowego.
Kolejnym popisem von François była bitwa pod Gorlicami na początku maja 1915, w której również dowodził korpusem armijnym i walnie przyczynił się do przerwania frontu i definitywnego przegonienia Rosjan z Galicji. Właśnie za tę operację został odznaczony PlM.
Dowódcą armii nigdy nie został, bowiem przełożeni nie przepadali za nim z racji jego nadmiernej (przynajmniej ich zdaniem) samodzielności i modyfikacji ich rozkazów na podstawie oceny sytuacji z pierwszej linii a nie odległego sztabu. W dużym uproszczeniu można go nazwać niemieckim Pattonem z I Wojny Światowej.
Czas na admirała Wilhelma Souchona (1864 – 1946), dowódcy Eskadry Śródziemnomorskiej. Jego zespół, złożony z krążownika liniowego „Goeben” (dla niewtajemniczonych – taki słabiej opancerzony ale za to znacznie szybszy pancernik) oraz lekkiego krążownika „Breslau” po przystąpieniu Francji do wojny ostrzeliwał francuskie porty w Afryce Północnej. Gdy wojnę Niemcom wypowiedzieli Brytyjczycy, zespół Souchona wymknął się Royal Navy i dotarł do Stambułu. Po czym ogłoszono że Turcja te okręty kupiła od II Rzeszy a Souchon został głównodowodzącym floty tureckiej. Gdy w roku 1915 rozpoczęła się wojna rosyjsko – turecka, przaz dwa lata eskadra Souchona skutecznie stawiała opór flocie rosyjskiej, uniemożliwiając jej opanowanie Morza Czarnego. Rzecz bardzo ważna bowiem z racji braku sieci kolejowej wokół tego morza, transporty na front mogły docierać drogą morską bądź rzemiennym dyszlem.
Do listy tej na pewno można dopisać generała piechoty (generała broni) Martina Chales de Beaulieu , generała artylerii (generała broni) Siegfrieda von la Chevallerie czy pułkownika Alexandra Commichau.
Swego czasu czcigodny Piotr ROI podkreślił istotną rolę Polaków w służbie elektorskiej w budowie państwa pruskiego. Ślad tego odnalazłem i w galerii odznaczonych PlM podczas I Wojny Światowej. Bowiem
generał major (generał brygady) Wilhelm Graf von Gluszewski-Kwilecki
generał piechoty Hans von Guretzky-Cornitz
pułkownik Boleslaus von Kuczkowski
generał pułkownik (stopień wyższy od generała broni) Karl von Lewinski
pułkownik Friedrich von Miaskowski
pułkownik Leo von Paczynski-Tenczin
generał piechoty Georg Wichura
Na pewno Niemcami z dziada pradziada nie byli.
Stary Niedźwiedź
Kardynał Armand Jean du Plessis, diuk de Richelieu, czyli najwybitniejszy premier jakiego Francja dorobiła się w swojej liczącej ok. tysiąc pięćset lat historii, rozpoczął budowę silnej władzy centralnej. Odebrał wszystkie twierdze nie tylko hugenotom ale i francuskim „królewiętom”, spiskującym bez litości kazał poucinać łby. Najdłużej bo aż czternaście miesięcy trwało oblężenie La Rochelle, której komendant zawarł układ z Anglią , a zatem dopuścił się zdrady stanu. Ale wielki Richelieu nie był tępym fanatykiem. W wydanym przez siebie a podpisanym przez figuranta Ludwika XIII (Francuzi też mieli swojego Bula, któremu tylko polowania były w głowie) Akcie Łaski potwierdził hugenotom wolność wyznawania religii a arystokracja hugenocka pojawiała się na dworze królewskim.
I wszystko to jakoś działało bez wielkich zgrzytów dopóki megaloman Ludwik XIV nie postanowił tego poprawić i nie odwołał w roku 1685 reszty Edyktu Nantejskiego. Co bardziej spolegliwi hugenoci przeszli na katolicyzm lub symulowali taką konwersję. Ci najbardziej rezolutni i bitni wybrali emigrację. Mieszczanie głównie Anglię i Niderlandy, szlachtę zaprosił do siebie elektor brandenburski i książę pruski Fryderyk Wilhelm I, przez Niemców zasadnie nazywany Wielkim Elektorem. Ten sam z którego Sienkiewicz pokpiwał ustami pana Zagłoby, a który „Potop” po mistrzowsku wykorzystał do zrzucenia lennej zależności od Rzeczypospolitej.
Goście potrafili to docenić. I szybko stali się bardziej pruscy od rodowitych Niemców, tworząc elitę fryderycjańskiego królestwa, formalnie powołanego do życia w roku 1701. Było to oryginalne królestwo. Bowiem inne posiadały lepszą lub gorszą armię a Prusy składały się z silnej armii która stopniowo, kawałek po kawałku, zdobywała sobie państwo na miarę swoich potencjału i ambicji.
Przeciętny Polak, spytany o najwyższy pruski lub niemiecki order wojskowy, na pewno wymieni Krzyż Żelazny (czyli Eisernes Kreuz vel Eisenkreuz, ustanowiony w roku 1813 przez Fryderyka Wilhelma III). Ale do roku 1918 nie była to prawda, bowiem znacznie wyższą rangę miał utworzony w roku 1740 przez Fryderyka II, zwanego Wielkim, order Pour le Mérite (czyli „za zasługi”). Tym wszystkim którzy tę nazwę złożą na karb osiemnastowiecznej wszechobecnej francuszczyzny, przypomnę że dwa najwyższe co do rangi pruskie ordery miały czysto niemieckie nazwy. Były to Schwarzer Adler Orden (Order Czarnego Orła) z roku 1701 oraz podebrany z Bayreuth w roku 1792 Roter Adler Orden (Order Czerwonego Orła). Mam prywatną hipotezę że był to ukłon Fryderyka pod adresem swoich najbardziej lojalnych oficerów. Aż do I Wojny Światowej order Pour le Mérite (dalej w skrócie PlM) nadawany był raczej rzadko. Natrafiłem na jedynie kilkanaście przypadków nadania go w XIX wieku za wojny napoleońskie, wojnę austriacko – pruską 1866 oraz francusko – pruską 1870. Oczywiście osoby mające dostęp do niemieckich archiwów na pewno znalazłyby więcej przypadków jego nadania w tamtym stuleciu. Prawdziwy wysyp nastąpił dopiero podczas Pierwszej Wojny Światowej gdy nadano go co najmniej kilkuset oficerom. Z tego grona wysegregowałem cztery przypadki zarówno ciekawe, jak i bezdyskusyjnie „hugenockie”.
Narodowość przodków Lothara von Arnauld de la Perière (1886 – 1941) może stanowić zagadkę najwyżej dla parlamentarzystów najgłupszego klubu w obecnym sejmie, czyli posłanek Lubnauer bądź Schleswig- Holstein (czy jak jej tam). Podczas tej wojny jako dowódca U-boota zatopił głownie na Morzu Śródziemnym (niemal przez całą wojnę jego U-35 operował z austro-węgierskich baz w Poli i Kotorze) 195 statków o tonażu 453 tys. BRT oraz dwa okręty wojenne, stając się tym samym najskuteczniejszym dowódcą okrętu podwodnego wszechczasów.
Samo hasło U-boot budzi w Polsce oczywiste negatywne skojarzenia, zatem konieczny jest dodatkowy komentarz. W wojnie tej po raz pierwszy istotną rolę odegrały niemieckie okręty podwodne (osiągnięcia należących do Ententy są znikome). Były to czasy samotnie pływających statków (idea konwojów dopiero się rodziła) zatem Arnauld de la Perière mógł postępować w sposób cywilizowany. Jego okręt wynurzał się przy atakowanym statku i załoga miała możliwość zejścia do szalup ratunkowych. Dopiero potem statek był zatapiany. Sposób działania Arnauld de la Perièra był raczej wyjątkiem niż regułą. Bowiem w cesarskiej marynarce wojennej służyli też i tacy bandyci jak również odznaczony orderem PlM Walther Schwieger. W roku 1915 jego U-boot zatopił brytyjski statek pasażerski „Lusitania”, w wyniku czego zginęło prawie 1200 osób. Wśród ofiar było wielu obywateli amerykańskich i ten akt barbarzyństwa przyczynił się do przystąpienia Stanów Zjednoczonych w kwietniu 1917 do wojny. W roku 1917 okręt Schwiegera szczęśliwie najechał na minę, czego nikt nie przeżył
Oliver von Beaulieu-Marconnay (1898 – 1918) był pilotem myśliwskim. Między 28 maja a 10 października 1918 zestrzelił 25 samolotów angielskich i francuskich. Ranny podczas walki 10 października zdołał wylądować, lecz po kilkunastu dniach zmarł w szpitalu. Przed śmiercią zdążono go odznaczyć omawianym orderem, przez co jako dwudziestolatek stał się najmłodszym jego kawalerem w historii.
Legendą niemieckiej generalicji tej wojny był generał piechoty (czyli generał broni) Hermann von François (1856 – 1933). To „sedi” (czyli litera C z ogonkiem) w jego nazwisku wyjaśnia wszystko. We wrześniu 1914 jako dowódca 1 Korpusu Armijnego skutecznie spowalniał ofensywę rosyjskiej 2 Armii gen. Samsonowa, która wtargnęła na Mazury, tocząc walki niedaleko od mojej letniej siedziby. . Gdy po nieudolnym Maksie von Prittwitzu dowództwo nad niemiecką 8 Armią przejął Paul von Hindenburg, natychmiast przerzucił koleją 1 Korpus do Działdowa. Wyprowadzone stamtąd przez von François kontruderzenie zakończyło się otoczeniem i rozgromieniem armii Samsonowa, z której ocalało góra kilkanaście procent jej stanu początkowego.
Kolejnym popisem von François była bitwa pod Gorlicami na początku maja 1915, w której również dowodził korpusem armijnym i walnie przyczynił się do przerwania frontu i definitywnego przegonienia Rosjan z Galicji. Właśnie za tę operację został odznaczony PlM.
Dowódcą armii nigdy nie został, bowiem przełożeni nie przepadali za nim z racji jego nadmiernej (przynajmniej ich zdaniem) samodzielności i modyfikacji ich rozkazów na podstawie oceny sytuacji z pierwszej linii a nie odległego sztabu. W dużym uproszczeniu można go nazwać niemieckim Pattonem z I Wojny Światowej.
Czas na admirała Wilhelma Souchona (1864 – 1946), dowódcy Eskadry Śródziemnomorskiej. Jego zespół, złożony z krążownika liniowego „Goeben” (dla niewtajemniczonych – taki słabiej opancerzony ale za to znacznie szybszy pancernik) oraz lekkiego krążownika „Breslau” po przystąpieniu Francji do wojny ostrzeliwał francuskie porty w Afryce Północnej. Gdy wojnę Niemcom wypowiedzieli Brytyjczycy, zespół Souchona wymknął się Royal Navy i dotarł do Stambułu. Po czym ogłoszono że Turcja te okręty kupiła od II Rzeszy a Souchon został głównodowodzącym floty tureckiej. Gdy w roku 1915 rozpoczęła się wojna rosyjsko – turecka, przaz dwa lata eskadra Souchona skutecznie stawiała opór flocie rosyjskiej, uniemożliwiając jej opanowanie Morza Czarnego. Rzecz bardzo ważna bowiem z racji braku sieci kolejowej wokół tego morza, transporty na front mogły docierać drogą morską bądź rzemiennym dyszlem.
Do listy tej na pewno można dopisać generała piechoty (generała broni) Martina Chales de Beaulieu , generała artylerii (generała broni) Siegfrieda von la Chevallerie czy pułkownika Alexandra Commichau.
Swego czasu czcigodny Piotr ROI podkreślił istotną rolę Polaków w służbie elektorskiej w budowie państwa pruskiego. Ślad tego odnalazłem i w galerii odznaczonych PlM podczas I Wojny Światowej. Bowiem
generał major (generał brygady) Wilhelm Graf von Gluszewski-Kwilecki
generał piechoty Hans von Guretzky-Cornitz
pułkownik Boleslaus von Kuczkowski
generał pułkownik (stopień wyższy od generała broni) Karl von Lewinski
pułkownik Friedrich von Miaskowski
pułkownik Leo von Paczynski-Tenczin
generał piechoty Georg Wichura
Na pewno Niemcami z dziada pradziada nie byli.
Stary Niedźwiedź
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńSwego czasu napotkałem opinię, że gdyby nie wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler, to dzisiaj językiem techniki i internetu byłby niemiecki. Trudno orzec, czy byłaby to prawda, ale warto zwrócić uwagę na argumentację autora powyższej tezy: zoologiczny antysemityzm Hitlera spowodował masową emigrację najtęższych umysłów ówczesnych czasów do... USA. Chyba nie trzeba podawać narodowości i krajów urodzenia sporej części twórców amerykańskiej bomby atomowej... Spora ich część musiała uciekać przed Hitlerem jeśli nie z Niemiec, to z krajów sukcesywnie zajmowanych przez Wehrmacht.
Piszę to z uwagi na analogię do opisywanego przez Ciebie "przejęcia" wielu później wybitnych Francuzów przez Prusy. W przypadku Żydów z Niemiec i USA miało to (chyba) nawet szerszy zasięg i (chyba) poważniejsze konsekwencje dla tych obu krajów.
Pozdrawiam serdecznie,
Imperator
Ave, Imperator!
UsuńMasz rację. Przed exodusem Żydów Z Niemiec Potencjały przemysłowo - naukowe Stanów i Niemiec były jak najbardziej porównwalne, przewaga Amerykanów w najlepszym dla nich przypadku miała się jak 3 do 2. A tak za darmo dostali całe gremium najtęższych głów z zakresu nauk ścisłych i stosowanych. Gdybyś spytał mnie o najwybitniejszych współtwórców Projektu Manhattan którzy nie wywodzili się z "narodu wybranego", na szybko potrafiłbym wymienić jedynie Nielsa Bohra i Enrico Fermiego. Ale ten ostatni po odebraniu w Sztokholmie Nobla pojechał prosto do Stanów, bo jego żona była Żydówką.
Zgadzam się też że ten exodus miał znacznie donioślejsze skutki od decyzji "wielkiego elektora". Stworzenie bomb atomowej i wodorowej było kompletnie nową jakością i zapewniło Stanom status supermocarstwa. To bez porównania więcej niż podniesienie armii pruskiej do poziomu, który w połączeniu ze świńskim fartem podczas Wojny Siedmioletniej (gdyby caryca Elżbieta Piotrowna pożyła kilka miesięcy dłużej, Prusy zostałyby zaorane) awansował ich państwo do europejskiej pierwszej ligi. Obok Francji, Austrii, Rosji i Anglii.
Pozdrawiam serdecznie.
Doskonały esej ( godna uznania zaciętość szperacza ); dużo ciekawych wiadomości typu silva rerum.
OdpowiedzUsuńMoże należałoby dodać że u nas w Polsce polonizowali się nie wygnańcy a przysłani do "Irokezów" (żeby zacytować klasyka) z misją zaprowadzenia postępu i porządku członkowie nacji zaborczych - taka ci to u nas, panie, siła łagodności!
Amigo
Czcigodny Amigo
UsuńWspomniany przez Ciebie efekt polonizacji najbardziej widoczny był we Lwowie - prawdziwej stolicy Galicji i Lodomerii. Bardzo często syn przysłanego tam po III rozbiorze habsburskiego urzędasa mówił już dobrze po polsku a wnuk brał udział w Powstaniu Styczniowym. Dużo nasłuchałem się od ojca o tym najcudowniejszym polskim mieście i świetnie rozumiem Awerczenkę, który jako emigrant napisał że jego ukochany Petersburg zatopiło lepkie błoto. Bo brednie jakoby Lwów był ukraiński (PIĄTA pod względem liczności grupa narodowa w tym mieście) należy zabić śmiechem.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,
OdpowiedzUsuńDziekuje za swietny artykul.Uzupelnie tylko moze..
''Swego czasu czcigodny Piotr ROI podkreślił istotną rolę Polaków w służbie elektorskiej w budowie państwa pruskiego.''
Nie tylko pruskiego ale i pozniej niemieckiego.Nie kto inny jak niejaki Kosina jest do dzis ojcem zalozycielm ''3000 letniej rzeszy niemieckiej od Renu po morze czarne''. Co prawda genetyka osmieszyla cala te koncepcje ostatecznie ale zeby ja obalic co to to nie na to sobie faszysci pozwolic nie moga.Wystarczy oplacic nad wisla odpowiednia ilosc wlasnych kundli by tak glosno szczekali ze ''ziemia jest plask'' by nikt kto chce cos znaczyc na tej szerokosci geograficzniej nie mial watpliwosci w co ma wierzyc.
wesol dzien
PiotrROI
PS. wlasnie ubolewam na nie pamietam juz ktora gafa red.Ziemkiewicz ktory historycznie sie ''petruzuje''. Wlasnie sie zblaznil chcac (slusznie) skompromitowac ''pospolite ruszenie'' walesy, kwacha i komora mowiac ''pospolite ruszenie wystarczylo raz z armaty wystrzelic i juz uciekalo''. Pod Grunwaldem , Orsza w calosci a po czesci nawet pod Kircholmem, Kluszynem czy Wiedniem walczylo wlasnie pospolite ruszenie.Kazdy sie co jakis czas petruzuje ale ostanio red. Ziemkiewicz w kwesti historycznie zaczyna gonic rumunskiego ''mistrza''.
Czcigodny Piotrze
UsuńDoskonale rozumiem że jesteś wściekły na Kosinę za jego idiotyzmy. Bo "imperium germańskie" od Renu po Morze Czarne to oczywisty idiotyzm, negujący istnienie Słowian i na przykład sugerujący że Rzymianie nie odbili państwa Daków tylko pewnikiem jakowychś Germanów, tyle tylko że nic o tym nie wiedzieli.
Ale nie należy też wpadać w śmieszność w drugą stronę. Swego czasu podałem link do jakichś bredni okraszonych mapką, rzekomo z V czy VI wieku, na której istnieje imperium słowiańskie od Renu po Ural! Szkoda że nie po Pacyfik.
O ile mi wiadomo, trzy legiony Warusa w Lesie Teutoburskim w roku 9 po Chrystusie wybili Cheruskowie po wodzą niejakiego Hermana. Nawet jeśli przyjąć że Tacyt pisząc o Germanach miał na myśli mieszkańców pewnej krainy geograficznej a nie nację, fakt odzyskania za panowania cesarza Klaudiusza orłów tych legionów w świątyni ODYNA vel WOTANA przynajmniej dla mnie przesądza sprawę. Nie można negować istnienia plemion germańskich (zasięg terytorialny to już inna para kaloszy) czy uważać ich za jakichś "zgermanizowanych" (a tak nawiasem, to przez kogo?) Słowian.
Trochę mnie zaskoczyłeś tą Orszą a tym bardziej Kircholmem i Kłuszynem. Bo wydawało mi się że w Koronie po kompromitacji w bitwie pod Chojnicami jednak przyjęło się zawodowstwo czyli wojsko zaciężne. Czy mam to rozumieć tak że Litwini wtedy jeszcze do wojska zaciężnego nie dorośli i dlatego ponad połowę armii Ostrogskiego stanowili pospolitacy?
Pozdrawiam serdecznie.
PS
UsuńOczywiście "nie PODBILI państwa Daków".
PS. mialo byc oczywiscie ''Pod Grunwaldem* , Orsza prawie w calosci a po czesci..''
OdpowiedzUsuń*tu akurat jak pamietamy ''zaciezni'' (owczesni ''zawodowcy'') z Czech calkowicie sie zblaznili
wesol o 3ciej rano ;)
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńSkoro mowa o zaciężnych Czechach, zawsze przypomina mi się jak to Oldrzich Czerwonka przehandlował królowi Kazimierzowi Jagiellończykowi Malbork (i chyba coś jeszcze jakiś zamek) za żołd, z którym Krzyżacy zalegali jego ludziom. Chodziło chyba o prawie 200 tys. florenów a Czesi nie lubili już wtedy dopłacać do wojny.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,
OdpowiedzUsuń''Trochę mnie zaskoczyłeś tą Orszą a tym bardziej Kircholmem i Kłuszynem. Bo wydawało mi się że w Koronie po kompromitacji w bitwie pod Chojnicami jednak przyjęło się zawodowstwo czyli wojsko zaciężne. ''
Generalnie po reformie hetmana Kamienieckiego pod koniec XV wieku postawiono na zawodowstwo lecz nie zmienia to faktu ze we wszystkich tych bitwach brala tez udzial szlachta z ''pospolitego ruszenia''.Faktem tez jest ze ci ''pospolitniacy'' w duzej czesci mieli przeszkolenie zawodowe dzieki w/w reformie sluzba zawodowa trwala 2-3 lata (w wiekszosci -nie bylo to regulowane) a pozniej bralo sie nowych ktorych ''starzy'' (2-3 roku) szkolili.Wojska te sie szkoliy z bardzo trudnym i szybkim przeciwnikiem na ''dzikich stepach'' podola.Wiekszoasc husarow z uwagi na koszt byla werbowana z sredniej (najbardziej zamoznej w RON)szlachy wielkopolskiej, lekka jazda (kozacy) glownie z mazowsza i malopolski.Dzieki temu co roku ''na rynek'' trafialo 2-4 tys swietnie wyszkolonego wojska co w razie potrzeby wojennej bylo wrecz bezcenne.
''Czy mam to rozumieć tak że Litwini wtedy jeszcze do wojska zaciężnego nie dorośli i dlatego ponad połowę armii Ostrogskiego stanowili pospolitacy?''.
Pod Orsza ? Litwini do drugiej dekady nie mieli innego wojska zawodowego niz z Korony.Porownaj sobie spis wojska z kampanii Zamoyskiego w Inflantach z spisem wojsk Chodkiewicza pod Kircholmem i znajdz tam jedna zawodowa chorongiew ''litewska''.Zreszta nawet wtedy nie nie bylo na Litwie wodzow umiejacych korzystac w pelni (poza moze Chodkiewiczem) z np. husarii czego dowodem jest kompletny blamaz Sapiechy ktory w przeciwienstwie do innych ''sponsorow'' postanowi sam (a nie tylko jak reszta ''formalnie'') dowodzic polskim oddzialem i gdyby nie fanatastyczny manewr Nalecz-Gorskiego to nie ma co ukrywac dostalibysmy wtedy w ....... Zreszta podobnie bylo i podczas ''Dymitriad''.Gdzies tak dopiero od czasu ''potopu polskiego'' mozna mowic realnie o wykorzystywaniu w pelni mozliwosci husarii na Litwie bo uczniow Lubomirski mial zdolnych.
''Nawet jeśli przyjąć że Tacyt pisząc o Germanach miał na myśli mieszkańców pewnej krainy geograficznej''
No to akurat juz dzis nie podlega watpliwosci poza sekta kosiny.Z DNA nawet propagandzie trudno polemizowac.Z ''germanami'' jest ten problem ze mimo przebadania tysiecy probem kopalnego i owczesnego DNA jakos nikt go nie znalaz.Indoeuropejczykow , Slowian, Celtow mozna bez problemu zdefiniowac okreslonym markerem DNA -ale gdzie sie podziali ''germanie'' , jaki jest ich ''marker DNA''- na to nikt dzis nie umie odpowiedziec.
''fakt odzyskania za panowania cesarza Klaudiusza orłów tych legionów w świątyni ODYNA vel WOTANA przynajmniej dla mnie przesądza sprawę''
Przypominam ze jednymi z glownych sprawcami upadku Rzymu mieli byc niejacy ''Wendalowie''. Znamy DNA ich pary krolewskiej R1A1.Do niedawna probowano to jakos ''naciagac'' pod kosine ale kiedy sprawdzono markery lini ''zenskiej'' sie okazalo ze te markery w kopalnym DNA to wystepuja najczescie (od I-II wieku n.e do XII wieku) w Polsce i ''zakonczono badania''.
wesol dzien
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńPozostaje zatem wytłumaczyć jakoś dlaczego ludy za wschodniego brzegu Renu (oraz ze Skandynawii) i te których tereny zaczynały się na wschód od Łaby i ciągnęły aż do Rusi, miały:
1.Kompletnie inną mowę - Słowianom "nie szło się dogadać" z Germanami/Niemcami.
2.Zupełnie inne imiona. U Słowian chyba nie było żadnych Hermanów i Ottonów a u mieszkańców "Germanii" żadnych Ziemomysłów, Stoigniewów, Jarosławów czy Igorów.
3. Zupełnie inny panteon bóstw. U Germanów Wotan, w oddalonej Skandynawii zwany Odynem, Thor, Freja etc. A u Słowian Światowid, Twaróg i spółka.
W opowieści a la Daeniken o interwencji kosmitów nie wierzę. Więc KTO to zrobił?
Pozdrawiam serdecznie.
problem z publikacja pos
UsuńSzanowny Niedzwiedziu,
OdpowiedzUsuń''Kompletnie inną mowę - Słowianom "nie szło się dogadać" z Germanami/Niemcami.''
Czy wiesz ile Wegrow procentowo ma pochodzenie od ludu przybylego na ziemie slowianskie w IX wieku ? niecalem 2% Slowian zas jest ponad blisko 50% lecz dziwnym trafem wszyscy mowia po wegiersku.
Taki sam proces przebiegal wolniej bo nawet do XX wieku u Slowian polabskich,Weletow itd.
To ze osadnictwo Slowian w VII wieku (kiedy mamy pierwsze pisemne relacje)siegalo az po alpy z tym sie dzis nie polemizuje -roznica jest tylko w interpretacji czy w ''spadli tam z nieba'' w VII jak chca zwolennicy kosiny (a dokladnie przebyli 2km z ''blot kosinowskich'' czy tez co potwierdzaja badania DNA byli tam 2-3 tys lat wczesniej.
Malutka grupa Wegrów w ciagu kilku wieków nie tylko narzucila calkowita dominacje Slowianom ktorych teren zajela ale rowniez jezyk i kulture.
''Zupełnie inne imiona. U Słowian chyba nie było żadnych Hermanów i Ottonów a u mieszkańców "Germanii" żadnych Ziemomysłów, Stoigniewów, Jarosławów czy Igorów.'
odpowiedz j/w z ta uwaga ze Igor ma podobno pochodzic ze Skandynawi
wesol dzien
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńPodałeś dobry przykład Madziarów którzy bez problemów dokonali "hungaryzacji" ludności słowiańskiej, pierwotnie zamieszkującej Wielką Nizinę Węgierska. Widzę tu tylko jedno wytłumaczenie - lepsza organizacja, w tym i pismo.
Skoro odrzucamy brednie Kosiny o Słowianach, którzy w VII wieku spadli z nieba na tereny rzekomo od zawsze germańskie, bądźmy konsekwentni. Za sensowne wytłumaczenie uznałbym hipotezę że na wschodnim brzegu Renu pojawili się Germanie (nie musieli ich dowozić kosmici bo mogli przyleźć ze Skandynawii) i totalnie zmajoryzowali Słowian, tak jak zrobili to wieki później Madziarzy. Nie neguję że w żyłach wojowników z plemienia Cherusków mogła w większości płynąć słowiańska krew, ale Herman nie posługiwał się mowa słowiańska, swojemu ludowi narzucił swój język i organizację. To samo dotyczy oczywiście w innym czasie i w innym miejscu Arpada.
Nie mam pojęcia kiedy tereny z grubsza miedzy Renem a Łabą zostały zgermanizowane. Ale już w I wieku po Chrystusie były germańskie (język, religia, organizacja), tak jak w XI wieku królestwo św. Stefana było madziarskie. A każdego kto będzie się upierać przy jego rzekomej słowiańskości, można tylko wyśmiać.
Tak samo jeśli ktoś będzie próbował zrobić Słowian z Wizygotów i Ostrogotów, zasłuży na "złotą Kosinę". Na rynku gorszy pieniądz wypiera lepszy, jak to zauważył już Kopernik. Ale w polityce gorzej zorganizowane państwa padają łupem lepiej zorganizowanych. Losy państw Azteków/Inków, rozgonionych przez kilkuset opryszków Corteza/Pizarra najdrastyczniejszym przykładem.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,
Usuń''Podałeś dobry przykład Madziarów którzy bez problemów dokonali "hungaryzacji" ludności słowiańskiej, pierwotnie zamieszkującej Wielką Nizinę Węgierska. Widzę tu tylko jedno wytłumaczenie - lepsza organizacja, w tym i pismo.''
No coz ja stawialbym raczejej na dominacje silowa.Po najezdzie ''hunow'' poludniowe plemiona slowian byly niesamowicie rozbite (cos jak Polabianie w IX/X wieku , '' co wioska to ksiaze'') tak wiec nie bylo ich specjalnie trudno podbic i podporzadkowac.Jedynie Serbia i Chorwacja zachowala jakie takie ''jednowladztwo'' i przetrwala.Morawy sie rozpadly na poczatku X wieku a do poczatku XI wieku (1007r ?) jedynie poludniowa czesc Moraw ostala sie jak panstwo.Akurat Slowianie poludniowi mieli pismo duzo bardziej zaawansowane od ''garnianych znakow'' wegierskiech.Pomijajac juz runy slowianskie (takie samo ''garkowe pismo'') mieli do tez cyrilice.
''Za sensowne wytłumaczenie uznałbym hipotezę że na wschodnim brzegu Renu pojawili się Germanie '' .
A znalazl ktos DNA owczesne albo wspolczesne tych mitycznych ''Niemiecko-Germanow'' ? Slowian DNA jest znane R1a , Celtow jest znane R1b , Ugrofinow N1 , Indoeuropejczykow I1 & (poludniowych) I2 -jakie jest DNA ''Niemco-Germanow'' ?
Najstarszym ludem sa Indoeuropejczycy , pozniej dolaczyli Slowianie a nastepnie Celtowie pojawili sie na kontynencie.Zmieszanie Indoeropejczykow,Slowian i Celtow wytworzylo plemiona. Tak wiec Niemcy sa zbieranina Indoeuropejczykow +/- 35% , Celtow 25-30% i Slowian 25-30% (na Wschodzie nawet ponad 60%).
Indoeropejczycy byli samotni do czasu przybycia Slowian i Celtow jakies 7000-10 000 temu (badania w trakcie).Celtowie
''Nie neguję że w żyłach wojowników z plemienia Cherusków mogła w większości płynąć słowiańska krew, ale Herman nie posługiwał się mowa słowiańska''
A skad pewnosc czy poslugiwal sie jezykiem ''niemieckim''.Od XV wieku tylko nieliczni z Piastow Sl. znali j.polski.
''Ale już w I wieku po Chrystusie były germańskie (język, religia, organizacja)''
Znasz jakis zapis tego jezyka z I-wieku n.e. ? Skad pochodzila organizacja i jak dawno powstala tego tez nie wiemy , a na przykladzie slowian wiemy o ''przejmowaniu bogow pod inna nazwa'' .
''tak jak w XI wieku królestwo św. Stefana było madziarskie''
Watpie, Do XIII wieku wiekszosc dawnych lokalnych ksiazat slowianskich ledwie dukala wegierskiem , za to imiona mieli wybitnie slowianskie dluzej nawet niz nad wisla (patrz np. ojciec Korwina) o ludnoisci wiejskiej nawet nie wspominam.
''. Ale w polityce gorzej zorganizowane państwa padają łupem lepiej zorganizowanych. '' Akurat w przypadku Wegorw to bardziej szczescie i sprzyjalo choc sami zostali wygnani z wlasnego kraju przez inne ludy tureckie.
''Losy państw Azteków/Inków, rozgonionych przez kilkuset opryszków Corteza/Pizarra najdrastyczniejszym przykładem.''
Tak samo jeśli ktoś będzie próbował zrobić Słowian z Wizygotów i Ostrogotów
To byli ''czysci niemcy wysocy jak hitler, szczupli jak gebels a ze cechowala ich typowa niemiecka tolerancja wybrali sobie pare krolewska majaca slowianskie DNA i to jeszcze w dodatku z mutacja nie jakies tam R1b ale R1a1'' ;) A tak na powaznie jednow wielkie ...... nic o nich dzis wiemy po tym jak rozsypala sie calkowicie ''teoria'' kosiny po badniach DNA choc juz wczesniej wiecej w niej bylo dziur niz przyzwoitym serze.Oczywiscie propagandowo to sie jeszcze jakos kupy trzyma , te setki milionow marek na to wydanych ma w koncu swoich odbiorcow wiec tworzy sie ''germano slowian'' i inne cuda a poznamy zapewne wiele innych ''wynazlazkow''
wesol dzien
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńMowy wojowników którzy wybili te trzy legiony Warusa (czyli ok 18 tys. dobrze wyszkolonych i uzbrojonych żołnierzy) nagranej na krążek istotnie nie mamy. Ale wiadomo co nie co o ich bóstwach. Tamtejszy Wotan czyli skandynawsko Odyn miał JEDNĄ gębę a nie CZTERY. Tak jak główne bóstwo Słowian od terenów na wschód od Łaby aż po Podole (sławetny Światowid wyłowiony ze Zbrucza).
O ile mi wiadomo, chrystianizacja Słowian szła opornie. Więc jak to się stało że z grubsza między Renem a Łabą były w użyciu bożki germańskie a nie słowiańskie?
Wspomniałeś wielkiego Janosza Hunyadyego, zwycięzcę spod Belgradu (Warnę spieprzył mu ten małoletni idiota) w którego żyłach płynęła również i serbska, a więc słowiańska krew. Pozwolę sobie przypomnieć że ewangelista św. Jan, syn Zebedeusza i brat apostoła św. Jakuba, urodził się w Galilei. Św Jan Chrzciciel też chyba nie był Słowianinem. Zatem imię Jan słowiańskiego rodowodu za diabła nie ma.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,,
OdpowiedzUsuń''Tamtejszy Wotan czyli skandynawsko Odyn ''
Pomijajac juz ze jeden i drugi calkowicie inaczej sie nazywa zadales sobie pytanie co znaczy imie Wotan -cos jak z ''runami skandynawskimi'' ktorych wiekszosc nie da sie inaczej tlumaczyc niz w jezykach slowianskich.
''miał JEDNĄ gębę a nie CZTERY. Tak jak główne bóstwo Słowian od terenów na wschód od Łaby aż po Podole (sławetny Światowid wyłowiony ze Zbrucza).''
Slowianie mieli kilkunastu roznych ''bogow''
''Więc jak to się stało że z grubsza między Renem a Łabą były w użyciu bożki germańskie a nie słowiańskie?''
Skad pewnosc ze one sa ''germanskie'' ? I jeszcze raz pytam gdzie sa ci germanie.Genetycznie nie istnieli ani w I ani w X a nie nie ma ich obecnie.
''Wspomniałeś wielkiego Janosza Hunyadyego'' Oczywiscie mialem na mysli jego dziadka Wojciecha syna Stanislawa.
wesol wieczor
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńNiejaki Erich von Däniken pewnie by napisał że na Ziemię przylecieli kiedyś kosmici, dla jaj wymyślili co nie co narzeczy innych niż galijskie i słowiańskie, połapali trochę Słowian, nauczyli ich tych narzeczy, przemeblowali też im ichnie "boskie" ZOO i odlecieli. I stąd się wzięli Germanie.
Rosjanie nie podpierali się kosmitami i wszystko robili bardziej prymitywnie. O ile dobrze pamiętam wiekopomne prace uczonych radzieckich, ich pierwszym wielkim uczonym był współtwórca geometrii Pietia Goras.
Ale tak już na poważnie, to skąd się w takim razie wzięli Germanie? Bo od teorii jakoby nigdy ich nie było to nawet wypociny Kosiny wyglądają poważniej.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,
OdpowiedzUsuń''Ale tak już na poważnie, to skąd się w takim razie wzięli Germanie?''
Biorac pod uwage ze genetyka jest nauka scisla zartobliwie zapytalbym ''kto'' ? Nie ma takiego markera DNA wiec REALNIE mozemy mowic o Indoeuropejczykach, Slowianach , Celtach.
A tak juz najzupelniej powaznie.Od ponad 100 lat obowiazywal teoria faszysty kosiny (i bedzie obowiazywac pewnie do czasu kiedy panowie muzelmanie przejma wladze nad renem i skoncza oplacac naukowe prostytutki w krajach osciennych) wiec nie prowadzilo sie w wiekszosci realnych badan nad poczatkami plemion niemieckich.W zasadzie na dzis dzien badania nad tym ze skonczyla sie w wieku XIX.Chyba najblizej faktow byl prof.Boguslawski twierdzacy ze niemcy to mieszanina plemion Slowianskich, Celtyckich i Indoeuropejskich -co znajduje potwierdzenie w badaniach kopalnego (i obecnego) DNA.Mieli to ''szczescie'' ze najechali ich rzymianie i przez kilka wiekow 'ucywilizowali'' na tyle zeby mogli wykorzystac upadek pryncypala.A ze najbardziej ''destrukcyjnymi'' mieli byc ''wandalowie'' no coz ich nie interesowalo ''zapanowanie nad Rzymem'' a tylko lupy gdyz ich siedziby byly daleko na polnocy obok ''jeziora'' zwanego dzis Baltykiem.
wesol dzien
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńCałe szczęście że plemiona niemieckie jednak istniały. A Szkopy nie czytują Antysocjala. Bo gdyby było inaczej a fuehrerzyca Anielka Makrela miała więcej oleju w swoim tępym łbie, uformowanym w enerdowskim komsomole, mogłaby wykręcić niezły numer, lepszy od tego co te sk....syny teraz robią.
Ktoś bardziej od niej inteligentny, będąc na jej miejscu, ogłosiłby że po przegranej pierwszej światowej do Niemiec przybyli (diabli wiedzą skąd, przypuszczalnie z kosmosu) słowiańscy Naziści. Wylądowali w około roku 1920 w Bawarii, potem rozleźli się po całych Niemczech. W roku 1933 przejęli władzę podbijając całą Republikę Weimarską a w 1939 wywołali drugą światową, przemocą wcielając Niemców do swojej armii. A w maju 1945 ci tajemniczy Naziści zniknęli równie tajemniczo i niespodziewane, jak 25 lat wcześniej się pojawili. Zatem Niemcy są pierwsi w kolejce ofiar nazizmu. No, może pierwsi ex aequo z Żydami, bo zadzieranie z nimi w polityce i biznesie jest nieco ryzykowne.
Niejacy Wandalowie wyruszyli w swój imponujący rajd przez zamarznięty Ren, Galię i Półwysep Iberyjski aż do Afryki Północnej mniej więcej z terenu na którym kilkaset lat później powstało państwo Polan. Zatem rodowód istotnie mieli słowiański. Ale po drodze, stykając się z różniastymi Gotami, tak jak i oni przeszli na arianizm i olali swoich Światowidów, Twarogów, Jarowitów i resztę tego ZOO. Ten arianizm potwierdzają zgodnym chórem kronikarze z Cesarstwa Wschodniorzymskiego a z przyczyn obiektywnych nie mogli oni być na garnuszku Królestwa Prus. Król Wandalów i Alanów zwał się Genzeryk i imię to za diabła nie kojarzy się z mową słowiańską. Za to bardzo przypomina wszelakich Alaryków, Childeryków i Teodoryków.
Nie zdziwiłbym się gdyby historycy rosyjscy uznali Genzeryka za Rosjanina. Bo gdy w 455 zdobył i złupił Rzym, jego wojacy zachowywali się zupełnie jak czerwonoarmiści. A gdy Belizariusz zlikwidował państwo tych opryszków, cały basen Morza Śródziemnego odetchnął z ulgą.
Cherusków z I wieku po Chrystusie można na upartego uznać za "tutejszych", tak jak na początku XX wieku sami siebie określali mieszkańcy Polesia, nie zaprzątający sobie głowy tym, czy są Polakami, czy Białorusinami. Ale mniej więcej od początku V wieku pojawiają się państwa Wizygotów, Ostrogotów, Franków, Burgundów etc., które za cholerę nie dadzą się wcisnąć w słowiańskie szaty. Odnośnie Franków salickich czy Burgundów, nie będę dociekać czy to byli pra-Francuzi, jak upierają się żabojady, bo to nie mój cyrk i nie moje małpy. Zresztą uważam że o początkach Niemców i Francuzów można mówić dopiero po podziale państwa Karola Wielkiego.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu, choc pewnie piszac swoj zartobliwy post robiles to po to by ukazac obecna smiesznosc sytlacji chcialem cie zapewnic ze nie odbiega ona w swej smiesznosci od innych prob boronienia kosinizmu.Nie wiem czy dozyjemy czasow kiedy zabiora sie za wyjasnienie tego problemu naukowcy choc jest nadzieja biorac pod uwage ze 1 niemka ma 0,8 dziecka zas muzemanie 5.W zasadzie slusznie dostrzegles ze od dopiero V wieku mozna mowic o uksztaltowaniu sie plemion nad renem ktore od biedy mozemy uznac za ''niemcogermanow''i na wschod od renu za ''slowanskogermanow''.Rzecz cala jeszcze do zbadania jak sie one ksztaltowaly wczesniej.Same pojedyncze imiona niewiele wnosza bo gdybysmy mieli dzis tylko jeden zapis niemiecki z czasow Mieszka II z cala pewnoscia musielibysmy go tym sposobem uznac za ''niemca''(szczegolnie polska powojenna nauka slynie z tego ze czym mniej zrodel ty wiecej ''pewnych'' hipotez).
OdpowiedzUsuńwesol dzien
PiotrROI
Czcgodny Piotrze
UsuńPrzedstawiam do akceptacji następujące konkluzje:
1. Około V wieku na wschodnim brzegu Renui, w Galii, Hiszpanii i Afryce północnej pojawiły się plemiona germańskie. Tworząc państwa czy może państewka w większości (Galia, Hiszpania, Afryka) zamieszkałe przez ludność "tubylczą", na pewno nie germańską.
2. Plemiona te odrzuciły pogańskie wielobóstwo, przyjmując początkowo parachrześcijański arianizm (arianie nie uznają dogmatu o Trójcy Świętej) a wkrótce potem "regularne" chrześcijaństwo.
3. Po inwazji arabskiej (Afrykę i Hiszpanię diabli wzieli) Frankowie obronilim przed islamem Europę a Karol Wielki stworzył cesarstwo.
4. Gdy rzeczone cesarstwo się rozleciało, uformowały się trzy ośrodki (Francja, Niemcy (tylko do Łaby) i północne Włochy. Zatem dopiero gdzieś od IX wieku z tej mieszanki różne germańskie ludy zdobywców plus różne ludy przez nich podbite zaczęły formować się w ciężkich bólach pranarody Niemców, Francuzów i Italiańców.
W czasach Dantego o języku włoskim w zasadzie można już mówić. Ale we Francji język prowansalski był na północy kraju niezrozumiały. A mój kolega, znający biegle niemczyznę literacką, jeszcze niedawno mieszkając przez rok w Monachium, dopiero po tygodniu zaczął z wolna rozumieć o czym mówią ludzie w autobusie czy w knajpie.
Pozdrawiam serdecznie.