sobota, 24 listopada 2018

Aspern czy Berezyna?

Podczas kampanii austriackiej w roku 1809 wojska Napoleona (oczywiście tego prawdziwego) dotarły do Dunaju. 21 maja cesarz rozpoczął przeprawę z zamiarem zajęcia Wiednia, ale gdy na drugim brzegu znalazła się trzecia część jego dziewięćdziesięciotysięcznej armii, siedemdziesięciopięciotysięczne oddziały arcyksięcia Karola Ludwika przypuściły energiczny atak. Wprawdzie w nocy Francuzi zwiększyli swe siły na tym brzegu do 60 tysięcy, ale gdy 22 maja doskonale rozmieszczona artyleria austriacka zaczęła dziesiątkować Francuzów, cesarz nakazał odwrót za rzekę. W bitwie tej straty francuskie wyniosły ok. 30 tys., zaś austriackie 24 tys.
Aspern było pierwszą porażka Napoleona w bitwie, tym nie mniej po lipcowym zwycięstwie pod Wagram Austria uznała się za pokonaną a V koalicja antyfrancuska podzieliła los swoich poprzedniczek.
W ostatnich dniach listopada 1812 wracające z Moskwy resztki Wielkiej Armii, złożone już tylko z trzydziestu kilku tys. żołnierzy zdolnych do walki oraz mniej więcej takiej samej liczby maruderów z nieistniejących już jednostek, dotarły do rzeki Berezyny w okolicy miasta Borysowa (obecna Białoruś). Rosjanom atakującym po obydwu stronach rzeki siłami ok. 40 tys.  udało się zniszczyć broniony przez dywizję gen. Dąbrowskiego most. Francuscy oraz polscy saperzy, stojąc nierzadko po szyję w lodowatej wodzie, musieli zatem zbudować nowy, po którym niedobitki wojsk napoleońskich przeprawiły się przez rzekę i ruszyły w kierunku Wilna. Straty francuskie wyniosły ponad 30 tys., w części maruderów, rosyjskie 14 tys. Podkreślić należy więcej niż znaczący udział w tej bitwie ok. 9 tys. żołnierzy polskich, którzy kosztem 3 tys. poległych, odpierając kolejne ataki Rosjan, umożliwili budowę wspomnianego mostu. Po bitwie tej w armii cesarza zdolnych do walki było już tylko kilka tysięcy żołnierzy.
A potem była Bitwa Narodów pod Lipskiem i koniec epopei napoleońskiej.
Dlaczego o tym piszę?
PiS rozpoczął w swoim już tradycyjnym stylu walkę z organizacjami przestępczymi w rodzaju Themis czy Justytucji. Wszystkim wieszającym psy na PAD za jego zawetowanie ustawy o Sądzie Najwyższym trzeba przypomnieć, że dostał do podpisu koszmarny szajs prawny (nazwanie tego bublem byłoby niezasłużonym komplementem) którego poszczególne paragrafy wzajemnie się wykluczały. Ale i panu prezydentowi mam za złe to, że zamiast odepchlić ten syf i ewentualnie dla picu pozmieniać mało istotne szczegóły, kazał opracować całkowicie nową wersję ustawy o znacznie stępuionym ostrzu.
Dalszy ciąg był oczywisty. Ladacznice w togach i z łańcuchami zaczęły krążyć niczym komety między mediami szkopskimi, francuskimi oraz polskojęzycznym, finansowanymi .przez kanalie pokroju Sorosa. Wszelkie Guje (czyt. Huje) i France wyły niczym wszystkie kojoty na amerykańskich preriach razem wzięte. A Franca nawet zaskarżyła Polskę do TSUE.
Tu trzeba przypomnieć, że jak do tej pory, Grecja olała „wyroki” tego nędznego kabaretu 11 razy, Włochy 10 razy, Hiszpania 7 razy, Portugalia 5 razy a Szwecja, Belgia, Irlandia i Luksemburg po 2 razy. Niemcy nie musiały tego robić ani razu, bo od czasu, gdy Trybunał Konstytucyjny IV Rzeszy orzekł, że prawo niemieckie ma pierwszeństwo przed jakimikolwiek eurowygłupami, ów mieszczący się w Luksemburgu cyrk (ponad 2 tys. urzędasów, roczny budżet prawie 360 mln. €) w stosunku do rasy panów zachowuje się niczym peerelowski milicjant, kończący swój raport z przyłapania w parku kopulującej w krzakach parki słowami:
- Wezwałem ich do rozejścia się, na co mężczyzna odpowiedział mi „odpierdol się”, co też niezwłocznie uczyniłem.
Po raz pierwszy zaniepokoiłem się, gdy robiący za szefa MSZ Jacek Czaputowicz, godny następca Dupy Wołowej Z Uszami, zapowiedział, że Polska uszanuje KAŻDY wyrok TSUE. Na efekt tej bramki samobójczej nie trzeba było długo czekać. Jakaś hiszpańska sędzina jednoosobowo zażądała od Polski, jako zabezpieczenia procesowego, natychmiastowego przywrócenia do pracy wszystkich sędziów Sądu Najwyższego, odesłanych na emeryturę z powodu przekroczenia 65 roku życia. Nie był to nawet wyrok tego TSUE.
A co nastąpiło potem, wszyscy wiemy. Rządząca większość świńskim galopem spełniła to żądanie, zmieniając ustawę o SN. Co będzie dalej, nie trudno zgadnąć. Eurolewactwo poczuło krew i już nie popuści, skoro widać i czuć, że Napolion i jego wojsko już popuściło, i to nie tylko w sferze legislacyjnej.
Całe szczęście, że obecna siła przewodnia nie ma większości konstytucyjnej. Bowiem te wszystkie trele morele, mówiące o tym, że konstytucja jest w Polsce najwyższym aktem prawnym, zaś prawo stanowi parlament, mogłyby zostać uzupełnione o ważny punkt, de facto już obowiązujący, o treści:
"O ile jakaś lewacka europinda nie rozkaże, że ma być inaczej".

11 listopada pan prezydent Duda w swym pełnym patosu przemówieniu zapewniał, że polska flaga jest biało-czerwona i nigdy nie będzie ani czerwona, ani biała. Wiele wskazuje na to, że owo nigdy trwało aż dziesięć dni.
Nawet nie wiecie Państwo, jak bardzo chciałbym sie mylić.

Stary Niedźwiedź

6 komentarzy:

  1. Szanowna Redakcjo,

    Bardzo patetycznie lecz nie koreluje mi zupelnie porazka Naopoleona z nieudaczna gra na kilku fortepianach przez PIS.Chcieli ''powtorzyc manipulacje Orbana'' lecz zapomnieli ze raz Pola jest ''za duzym krajem'' i na co mozna przymknac oko Madziarom dla PL juz nie przejdzie.A dwa ze PIS nie ma swojego ''jobiku'' ktorym moglby straszyc.Sam zupelnie nie rozumiem ostaniego ruchu prezesa zrobil to byc moze dlatego zeby za chwile ponownie ''zmieic zdanie'' i pokazac togowym szmatlawcom ze dzis moze zrobic z nimi wszystko.Ostanie zdanie to taka luzna hipoteza.

    wesol dzien
    PiotrROI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Piotrze
      Co się roi w łepetynie Napoliona, wie tylko on sam. A jego dworzanie nie śmią nie wychwalać jego nawet najgłupszych pomysłów (choćby faszerowanie miliardowymi "pożyczkami" wypierdków po Banderze i Szuchewyczu) równie gorliwie, jak powieściowy Petroniusz gniotów Nerona. Bo jeśli sami tego nie rozumieją, to jest gorzej, niż myślałem.
      Pojawienie sie na polskiej scenie polityczneej poważnej trzeciej siły, byłoby tragedia zarówno dla Targowicy, jak i dla Pobożnosci i Socjalizmu. W tej kwestii mogą nawet współdziałać, aby ten cholerny układ dwubiegunowy trwał jak najdłużej. W tym aspekcie POPiS reczywiście istnieje. Ale brak polskiego Jobbiku (czyli choćby narodowców) powoduje to, że Napolion nie ma nawet kim postraszyć eurokanalii.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Szanowny Stary Niedźwiedziu, postkolonializm wystaje PiS-owi z gumowców, niczym słoma z Pawlakowych. Ja nadal twierdzę, że to wszystko razem to POPiS. Po to, by maluczcy mogli się karmić jakąś "wojną" na górze. Dzięki temu większość polaryzuje się na dwóch biegunach POPiS-u wybierając "mniejsze zło", jak to na wojnie. Ale żadnej wojny nie ma. Jest teatr. I to z bardzo słabymi aktorami.
    A tam, gdzie polityka się odbywa, Makrela wreszcie ściąga maskę i szczerze głosi, że państwa narodowe muszą zrezygnować ze swej suwerenności. To pierwszy raz, jak ktoś z tej ekipy zdobył się na taką szczerość.
    A nasza "bitwa" o sądy to pic na wodę fotomontaż!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Jarku
      Jak już odpowiedziałem czcigodnemu Piotrowi ROI, w istnienie POPiSu wierzę w jednej kwestii. Jedni i drudzy stana na głowie, a druga strona nie będzie w tym przeszkadzać, by scenę czyścić z jakichkolwiek niezależnych sił. Shityna właśnie połknał gromadkę idiotek a PiS otarł pot z czoła, bo artysta własnie utopił K15 w wódeczce.
      Zachodzę w głowę, dlaczego Makrela wypaplała to, co od dawna było oczywiste dla ludzi myślących. Ale głowa do góry. We Francji rozhisteryzowany gówniarz, na zawsze zdeformowany przezpedofilkę ma coraz większe kłopoty. A szalona pruska świnia już nie może swojemu tępemu narodowi wcisnąć dowolnego kitu.
      Pozdrawiam z nutką optymizmu.

      Usuń
  3. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
    Dla mnie w reformie PiS sensowne jest: izba dyscyplinarna dla sędziów, oraz wybór do władz sędziowskich przy współudziale innych władz, a nie samych sędziów, jak do tej pory. Spowoduje to osłabienie kastowości tego środowiska.
    Nie popieram natomiast metod rewolucyjnych z naginaniem prawa i oczywistym pogwałceniem Konstytucji. Każdy kolejny Sejm, rząd powinie dokonywać wymiany "swojej" porcji władz sędziowskich. Przekształcenie systemu sprawiedliwości w grupę lojalnych funkcjonariuszy partii kojarzy mi się z powrotem do systemu, który PiS werbalnie tak bardzo zwalcza. Sprawny i niezależny system sprawiedliwości ma zasadnicze znaczenie dla rozwoju gospodarczego kraju.
    Dlatego uważam, że PiS posunął się za daleko, ale potrafił się jak zwykle sprawnie i skutecznie wycofać. Ta partia nawet jak ponosi taktyczną porażkę to i tak sprawia o niebo lepsze wrażenie od rozlazłej i głupawej opozycji.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Dibeliusie
      Ta reforma zawiera kilka sensownych pomysłów. Mnie brakuje pomysłu rodem ze Stanów, iż zeszmaconego sędziego parlament może wywalić z zawodu (w Polsce chyba juz procederu) na zbitą mordę.
      Poprzedni skład TK i SN był właśnie gromadą posłusznych partyjnych funkcjonariuszy. Gdy Chyży Rój ukradł pieniądze z OFE a opozycja to zaskarżyła, nieogolony menel, nie odróżniający nawet prawa cywilnego od konstytucyjnego, zachował się dokładnie tak, jak dawniej cyngle z PZPR. Wystosował do Ryżego list z zapytaniem, czy uznanie tej kradzieży za sprzeczne z konstytucją sprawiłoby nierządowi wielki problem. A gdy dotarło doń, że tak, uznał nawet, że wpłacone do OFE przez Polaków pieniądze wcale nie są pieniędzmi Polaków. Czego by o PiS nie mówić, aż takich niedouczonych błaznów do TK i SN nie wepchnęli.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń