Wracając do domu komunikacją miejską niekiedy jestem zmuszany do słuchania z czyjegoś telefonu tego co właściciel uważa za muzykę i w swej szczodrości nie zakłada na uszy słuchawek aby tym obdarować współpasażerów. Więc gdy już dotarłem do celu, zacząłem od umycia uszu poprzez posłuchanie muzyki z najwyższej półki. Wybór padł na „Rigoletto” a gdy dotarłem do trzeciego aktu, wsłuchałem się w słowa libretta:
La donna è mobile
Qual piuma al vento
Muta d'accento
E di pensiero.
Sempre un amabile
Leggiadro viso,
In pianto o in riso,
è menzognero.
Co można przetłumaczyć z grubsza następująco:
Kobieta jest zmienna
Jak piórko na wietrze.
Zmienia swój głosik
I swoje myśli.
Zawsze zdolna do miłości.
Jej śliczna buzia
Czy ze łzami czy z uśmiechem
opowiada kłamstewka.
I te słowa skłoniły mnie do zastanowienia się nad zaskakującymi metamorfozami do których zdolne są kobiety w blogosferze.
Okazuje się bowiem że można być z zawodu terapeutką uzależnień a na swoim blogu tolerować opowiadane przez narkomański szrot pierdoły jakoby „ziele” nie było narkotykiem a legalizacja jego sprzedaży zminimalizuje przemoc domową i alkoholizm. I co najwyżej z rzadka, głosem równie gromkim jak pisk myszki, odpowiadać że jednak „marycha” znajduje się na liście narkotyków.
Sprzeciwianie się (przynajmniej w blogowej warstwie deklaratywnej) „aborcji na życzenie” w niczym nie przeszkadza w serdecznych pogawędkach z wyrobami męskopodobnymi, chwalącymi się że niejedną ze swoich dziewek na takowy „zabieg” wysłały w czasach gdy w Polsce jeszcze było „normalnie”. Czyli za komuny.
Tak samo w niczym nie kłóci się deklarowanie swojego katolicyzmu z systematycznym umieszczaniem komentarzy na blogu satanisty nie kryjącego się z nienawiścią do chrześcijaństwa. I ozdabiającego swoja latrynę zdjęciem nagiej kurewki w nakryciu głowy zakonnicy i z krucyfiksem w zadku.
Spotkałem się z argumentem iż ludzi należy łączyć a nie dzielić. Ludzi jak najbardziej. Ale brak ogona plus prawa obywatelskie to wbrew pozorom zbyt mało aby każdą istotę człekokształtną od razu uznawać za człowieka. A co się tyczy łączenia, pozwolę sobie zauważyć iż łącząc wino z denaturatem, niezależnie od proporcji w jakich się te płyny zmiesza, otrzymany produkt nadaje się jedynie do wylania. A z honorem i kałem, pomijając stan skupienia, jest tak samo.
Ale na szczęście czasami, choć nieprzesadnie często, bywam zaskakiwany również i pozytywnie. Swego czasu z narastającą irytacją przyglądałem się blogowi prowadzonemu przez mądrą i delikatną dziewczynę. Na który zaczęła włazić trójka degeneratów obdarzonych „misją”. Narkomanii, oraz „praw” do aborcji (jeśli tylko jakaś szmata „wpadnie”) oraz adopcji dzieci przez zboczeńców bronili niczym afgański talib mułły Omara. Każde działania prospołeczne były ohydnym „kolektywizmem” godnym jedynie napiętnowania. Nawet polskie święta okazały się „powierzchowne” lub wręcz „naziolskie”. Bowiem głębokie jest tylko jakieś pogańskie barachło, wyznawane ongiś przez dzikusów składających swoim bałwanom ofiary z ludzi. Bloggerka ta nie raz i nie dziesięć nieśmiało protestowała przeciwko takim wstrętnym jej wpisom, w sposób rażący sprzecznym pogladom jej i przytłaczającej większości komentatorów. Bez skutku. Bydło delikatność uznało za słabość i doszło do wniosku że może bezkarnie wszystkim paskudzić na głowy. I gdy już straciłem nadzieję że będzie można tam zaglądać bez konieczności zakładania kaloszy do gnoju, miarka się przebrała. Gospodyni przeciągnęła tę hołotę szpicrutą przez mordy i wywaliła za drzwi. I zarzygana mordownia znowu stała się tym czym była wcześniej czyli uroczą kawiarenką.
Stary Niedźwiedź
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńWspomniana przez Ciebie terapeutka rzeczywiście charakteryzuje się swoiście pojmowaną tolerancją, gdyż toleruje na swoim blogu jawną promocję narkotyków, ale nie jest już taka obiektywna jeżeli chodzi o napisanie prawdy o Mazowieckim czy nie daj Boże Michniku i już samo przytoczenie prawdziwego nazwiska jednego czy drugiego jest dla niej oznaką antysemityzmu. Jakkolwiek takie uwielbienie dla Szechtera czy Dkmana może może wynikać zarówno z braku znajomości historii najnowszej Polski jak i zwykłej głupoty - jak wiemy, przez 23 lata udało się Michnikowi co najmniej dwa pokolenia głupców wyhodować.
Podobnie sytuacja się miała przy ostrych wymianach zdań między dwoma zwalczającymi się obozami, gdzie przedstawiciele jednego z nich byli stawiani przez blogmastera do pionu za byle uwagę pod adresem drugiej strony, a owej drugiej stronie pozwalała na niemal dowolne ekscesy. Ten brak elementarnej symetrii, tudzież sprawiedliwości w traktowaniu swoich gości był iście kuriozalny. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że jako terapeutka stosuje się jednak do etosu swojego zawodu i jak któryś z jej pacjentów wyzna, że Michnik to zwykła kurwa dziennikarska i ludzka, a Mazowiecki to łachudra, to nie wepchnie go w ramach retorsji w szpony nałogu jeszcze głębiej - chociaż to przecież antysemita, to nigdy nie wiadomo. Natomiast co do chadzania przez komentatorów deklarujących wyznanie chrześcijańskie po blogach satanistów, to mam dwojaką teorię:
W pierwszym przypadku jest to być może jakaś straceńcza próba nawrócenia takiego delikwenta, co traktuję jako zachowanie tyleż chwalebne co naiwne, gdyż tu trzeba egzorcysty, a nie dzielnego amatora, pełnego najlepszych nawet chęci.
W drugim przypadku, może wynikać to z jakiejś podświadomej fascynacji taką osobą i tym czego zakazuje ich własna wiara, a to już nie jest naiwne, tylko niebezpieczne. Tacy sataniści w większości przypadków tylko na takich czekają, a że często są znacznie sprytniejsi od swoich ofiar, to mogą łatwo niczego nie podejrzewającą ofiarę sprowadzić na manowce.
Zresztą te fatalne zauroczenia mogą wynikać ze zwykłej niewiedzy co do istoty satanizmu i jego najwyższych celów. W związku z tym pozwolę sobie kilka słów w tym temacie przytoczyć.
Pierwszym znaczącym pionierem satanizmu i można powiedzieć założycielem był niejaki Aleister Crowley (ur. 1875 roku).
Został on w 1898 roku wtajemniczony do Zakonu Westcotta założonego przez teozofów, opartego na myśli teozoficznej
składającej się z wielu starożytnych religii i filozofii. Tam bardzo szybko wstępował po drabinie wtajemiczeń.
Studiował jogę w Indiach, na Cejlonie i w Birmie. Eksperymentował z narkotykami psychodelicznymi, szukając związku,
który by otworzył wiązary duszy, aby w ten sposób, w duchu, zbadać świat znajdujący się poza światem materialnym.
Spędził noc w Królewskiej Komnacie wielkiej piramidy w Egipcie. Niedługo później (14 marca 1904 roku) w swym pokoju,
niedaleko muzeum Noulak w Kairze, odprawił ceremonię magiczną, przywołującą egipskiego boga Totha, bóstwo mądrości.
Po czym ogłosił światu, że duch, zwany Aiwass lub Aiwaz, wysłannik, przekazał mu specjalne przesłanie.
Twierdził też:
"Każdy człowiek ma prawo wypełnić swoją własną wolę bez obaw, że może to kłócić się z wolą innych,
albowiem, jeśli on znajdzie się we właściwym miejscu, inni ponoszą winę za wchodzenie mu w drogę.
Czyń, cokolwiek zechcesz. Do tego sprowadza się całe prawo."
(Magick 21, 22)
Zapisał:
"By uzyskać możliwie największe duchowe działanie, należy odpowiednio wybrać ofiarę,
która zawiera w sobie największą i najczystszą siłę. Dzieci płci męskiej o doskonałej niewinności
są najbardziej zadowalającą i odpowiednią ofiarą ... Dla niemal wszystkich celów ofiara z ludzi jest najlepsza"
(Magick 95, 96).
To tak ku przestrodze.
Pozdrawiam serdecznie, TF.
Czcigodny Tie Fighterze
UsuńMeandry ludzkiej bezmyślności są nieprzewidywalne. Swego czasu znana Ci z blogosfery rozwydrzona dzidzia piernik była fanką JKM. przy całym jego antyfeminizmie, wręcz z pogranicza paranoi! To samo możesz zaobserwować u na szczęście nielicznych Europejek, marzących by jakiś śniadolicy szejk wziął jedną z drugą za twarz i zniewolił. Sądząc po powierzchowności, na ogół syndrom atrofii pewnej ważnej sfery życia. Tym też tłumaczę sobie trudne do zrozumienia skłonności niektórych kobiet do zadawania się z czymś czemu dżentelmen nie podałby ręki.
Dzięki za uzupełnienie mojej wiedzy o satanizmie. jeszcze większy syf niż mi się to wydawało.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńJak zwykle w samo sedno.
Piękne podsumowanie podobnych typów zawał Michał Afanasjewicz Bułhakow ustami profesora Filipa Filipowicza Preobrażeńskiego na kartach opowiadania "Psie serce". То есть он говорил? Это ещё не значить быть человеком. W nieco luźnym tłumaczeniu: Dlatego, że potrafił gadać? To jeszcze nie znaczy, że był człowiekiem.
pozdrawiam serdecznie
Czcigodny Refaelu
UsuńUderzyłeś w moja czułą strunę. Nie zapominam że Rosja wydała też Rachmaninowa (moim zdaniem ostatniego wielkiego kompozytora kręgu cywilizacji białego człowieka) i Bułhakowa. A "Mistrz i Małgorzata" zapewniają autorowi medalową pozycję w moim prywatnym rankingu książek wszechczasów.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu
OdpowiedzUsuńJa jestem prostym konserwatywnym kołtunem: czyjś blog=czyjś dom.Rządzi gospodarz /płeć nieważna/ i nic mi do tego kogo zaprasza, z kim rozmawia i gdzie bywa..On mnie do wizyt nie zmusza.Jeśli mi to nie odpowiada,drzwi są na ogół otwarte;).
Jest to zresztą kwestia celu blogowania: jeżeli bloger mówi jasno,że chce dyskutować z ludźmi o różnych poglądach,byle nie było zadymy - wszystko jest OK.Jego konwencja,jego prawo..
Ta przejrzysta instrukcja pozwala mi poruszać się w sieci w miarę bezkolizyjnie i uznawać niektóre blogi za dobre i bardzo dobre także wówczas gdy blogerzy mają np.w kwestiach politycznych ,poglądy odmienne od moich.
Pewien blog np.czytałem ładnych parę lat głównie z uwagi na niepowtarzalny styl i niekonwencjonalne poczucie humoru.
Sieć to specyficzne miejsce
Pozdrawiam serdecznie
Drogi Jugglerze,
UsuńWszystko co napisałeś jest prawdą, ale jak sądzę bloger, który zapluwa się wręcz w obronie Michnikowego ścierwa nie dopuszcza jako argumentów oczywistych faktów nie jest chyba godzien naśladowania, a jego uporczywe nierówne traktowanie swoich gości, mimo że ci dyskryminowani mocno ustępuja agresorom, też chyba chluby nie przynosi. Powiesz pewnie, że i z tego bloga wielu wyleciało i to prawda, ale wiemy, że swoich chorych poglądów nie podpierali oni niczym prócz demagogii i fałszywek do których linki zamieszczali, a które to fałszywki kilkukrotnie wykryte były przez Niedzisiejszego, za co dożywotni ban dostał jeden padalec zasmradzający jego bloga. Życiorys Michnika do którego na wspomnianym blogu ktoś zamieścił link jest nie do podważenia. Zresztą gdyby było tam coś niezgodnego z prawdą, to Szechter juz dawno zniszczyłby autora w sądzie a tekst by zniknął. Tak się jednak nie dzieje, bo faktów oczywistych nawet gazetka bez napletka, piórem swojego naczelnego ukryć nie może. Nie przeszkadza to jednak wspomnianej blogerce nazwać autora prawdziwych słów antysemitą. O ile ja taki epitet przyjmuję jako komplement i dopowiadam, że mam też inne zalety, o tyle nie wszystkim gościom bloga należy się taka retoryka. zwłaszcza w obliczu uprzednich deklaracji autorki o jej obiektywiźmie i równym traktowaniu wszystkich uczestników dyskusji. Pewnie, że zasada mój blog moje normy, to święte prawo każdego blogera, ale po cholerę wciskanie ludziom bredni do których ów bloger nie ma zamiaru się stosować, lub stosować wybiórczo. Znacznie uczciwsze jest postawienie sprawy jasno, tak jak to zrobił Stary Niedźwiedź, już w "preambule" zaznaczył jaki ustrój polityczny tu panuje i co lub kto nie będzie tolerowane. Dlatego tak bardzo cenię sobie blogi, których autorzy nie pieprzą dyrdymałów, że trzeba ludzi o skrajnych poglądach łączyć i każdy światopogląd bedzie przez nich tak samo postrzegany. Takie postawienie sprawy od razu mówi o naturze bloga i nie wprowadza gości w błąd słodkim pierdzeniem o łaczeniu i tolerancji, a potem stosowaniem tych dyrdymałów wybiórczo. Tyle z mojej strony.
Pozdrawiam, TF.
@TF
UsuńMożesz najwyżej założyć własny blog i tam mówić prawdę.To jest jakaś droga.
Obiektywizm to miły gadżet,tyle że niestety pojmowany subiektywnie;))To raczej kierunek niż warunek.Mnie wystarcza,bo w tej kwestii co do homo sapiens nie mam złudzeń od dawna.
Pozdrawiam
@ Juggler
UsuńCzcigodny Jugglerze
Na swoim blogu jego właściciel jest carem i bogiem, mnie nic do tego.
Niech każdy bywa na takich blogach na jakich chce, to też nie mój cyrk i nie moje małpy.
Tyle tylko że jeśli ktoś deklarujący się na przykład jako wegetarianin nie tylko bywa na blogu podającym przepisy na dania mięsne ale na uwagę że wegetarianie to głupcy odpowiada w stylu "nie wiedzą co tracą" to z tego kogoś taki wegetarianin jak z koziej sempiterny blaszany instrument dęty. Bo odwracając sytuację, przypomina mi się fragment piosenki z czasów studenckich:
A w niedzielę kiedy nie ma już zebrania
To do cerkwi idzie z Griszą Wania."
O dobrym smaku już nawet nie wspomnę.
Pozdrawiam serdecznie.
@ Tie Fighter
UsuńCzcigodny Tie Fighterze
Własne poglądy polityczne to zbójnickie prawo każdego człowieka dopóki próby ich wdrażania w życie nie prowadzą do przestępstw czy nawet zbrodni. Ale "otwartość na innych" o ile tylko ci inni też padają plackiem przed szkodnikiem Mazowieckim czy agorowym szmatławcem jest żałosnym kłamstwem. A do "terapeuty uzależnień" który toleruje pronarkotykową propagandę na swoim blogu nie wysłałbym nawet dziecka które żuje zbyt dużo gumy. Bo jego wiarygodność jest dla mnie zerowa.
Pozdrawiam serdecznie.
@Stary Niedźwiedź
UsuńNie,Stary Niedźwiedziu - zadanie terapeuty to perswazja i rozmowa,a nie knebel..Ta Pani perswaduje i uzasadnia swoje stanowisko,a nie klaszcze pod reklamą marychy.Tobie jej postawa może się wydawać zbyt stonowana,ale
ona jest terapeutą ,a nie nie policją antynarkotykową.Terapeuta musi reagować spokojnie,albo zmienić zawód.
Może i nam ten "obiektywizm" by się przydał?
Pozdrawiam
@Juggler, Stary Niedźwiedź,
UsuńPanowie macie w stu procentach rację. Jedyne czego wymagałbym od siebie jako blogera, to elementarnej uczciwości, w stosunku do moich czytelników i samego siebie. Jeżeli upadłbym na łeb i zadeklarował otwartość i tolerancję to już musiałbym się tego trzymać, a jeżeli jasno bym napisał, że nie toleruję tego, tego i tego, to wtedy miałbym pełne prawo kogoś stawiać do pionu, albo wywalić. Natomiast nie mogę zdzierżyć swoistego systemu podwójnych standardów na blogu rzekomo obiektywnej osoby, która wbrew wcześniejszym deklaracjom nie potrafi przyjąć kilku słów prawdy na temat wyjątkowo nikczemnej wywłoki, jaką niewątpliwie jest Szechter. O sprawie promocji prochów przez litość nie wspomnę, bo rzeczywiście przyjmuje to kuriozalne formy - jeden pedalski debil porównywał szkodliwość narkotyków do szkodliwości tłustego czerwonego mięsa i ubolewał, że to ostatnie jest dopuszczone do legalnego obrotu handlowego, a prochy nie. Tu nie widziałem świętego oburzenia, chociaż każdy terapeuta uzależnień powinien dostać po czymś takim wysypki. Niestety, ani właścicielka bloga, ani bawiący u niej na gościnnych występach inny terapeuta nie specjalnie reagowali, ale za to oboje zapluwali się w obronie Mazowieckiego i Szechtera. Jednym słowem, ja dziekuje za takich terapeutów i moje zaufanie do tego zawodu ograniczam do zera.
Pozdrawiam TF.
@ Juggler
UsuńCzcigodny Jugglerze
Są zawody wymagające od osób je uprawiających choć odrobiny konsekwencji. I jakiejś spójności życia zawodowego z prywatnym.
Ksiądz katolicki besztający narzeczonych za seks przedmałżeński a przyłapany w agencji towarzyskiej ma już co najwyżej ujemny autorytet. A zamężna nauczycielka "przysposobienia do życia w rodzinie" nie może dorabiać sobie "rolami" w pornolach.
Słusznie zauważyłeś że terapeuta nie jest żandarmem i ma za zadanie przekonać narkomana że narkotyki są złem rujnującym życie jego i jego bliskich. Bo pilnować go przez okrągłą dobę nie może. No to teraz wyobraź sobie że ów uzależniony odkryje ten blog. I powie:
Co mi tu pani pie***li? W poradni to klepie pani kazania. Ale na swoim blogu teksty podobne do moich pani w niczym nie przeszkadzają. Czy pani w ogóle sama wierzy w choć jedno słowo z tego co pani wygaduje za kasę?
Moim zdaniem taki "terapeuta", miałby już tylko jedno wyjście. Z pokoju. Bo na polu zawodowym byłby doszczętnie ośmieszony. A właściciel czy kierownik tej przychodni uzależnień miałby święte prawo rozwiązać umowę o pracę z takim pożal się Boże terapeutą.
Pozdrawiam serdecznie.
@ Tie Fighter
UsuńCzcigodny Tie Fighterze
Nie można aż tak generalizować i twierdzić że wszyscy terapeuci nie są godni zaufania. Znam przypadek syna mojej znajomej który w liceum zaczął na imprezach jarać. Trafił na terapeutę z prawdziwego zdarzenia a nie jakiegos żałosnego tolerastę. Który wytłumaczył mu jak wolno ten syf jest wydalany z organizmu i jak skutecznym demotywatorem jest to zielone gówno. I chłopak rzuciła to łajno i zaczął się uczyć. Sprawił matce wielką niespodziankę bo zdał maturę na tyle dobrze że załapał się na oblegany i co więcej perspektywiczny z punktu widzenia szansy na dobrą pracę kierunek studiów.
Jestem dziwnie przekonany że gdyby ten wspomniany terapeuta prowadził blog to pisałby szczerą prawdę o tym jak wielkim zagrożeniem (mam na myśli ilość potencjalnych ofiar) jest to konopne gówno a takich dyskutantów których owa terapeutka hołubi, spuszczałby po brzytwie.
Pozdrawiam serdecznie.
@Stary Niedźwiedź
Usuń"Blog o problematyce społecznej i o /mieście/ C.. Z przerywnikami fotograficznymi przyroda i krajobrazy"
Jeśli ten podtytuł będzie brzmiał:
"Terapia i poradnictwo wirtualne"
to Ty będziesz miał rację.Ale tylko wtedy.
Kłaniam się i proponuję protokół rozbieżności.
.
@ Juggler
UsuńCzcigodny Jugglerze
Protokół rozbieżności przyjmuje i podpisuję. Bo z kolei je uważam ze niezależnie od wiodącej tematyki bloga, jeśli pojawia się temat związany z zawodem blogmastera to gospodarzowi nie wolno tolerować bredni pod groźbą kompromitacji zawodowej.
Nigdy nie napisałem posta o programowaniu. Ale gdybym to zrobił a jakiś ignorant lub dywersant (do tej kategorii zaliczam dwóch ćpunów fajdających na blogu owej terapeutki) zaczął coś bredzić o "myślących" komputerach, nie mógłbym tego puścić płazem.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Niedźwiedziu
OdpowiedzUsuńNa temat meritum się nie wypowiem, bo czytuję bardzo niewiele blogów. Natomiast zawsze, kiedy słucham cytowanej przez Ciebie arii, nasuwa mi się jedna myśl: "I kto to śpiewa?"
mira
Czcigodna Miro
UsuńU Wiktora Hugo w jego "Król się bawi" czyli w inspiracji do libretta, kwestię tę wygłosiłby król Franciszek Pierwszy. Piave na żądanie austriackiej cenzury (prapremiera miała miejsce w Wenecji) musiał dokonać zmiany na księcia Mantui. Zgadzam się z Tobą że ów książę Mantui jako krytyk kobiecej niestałości jest szczególnie mało przekonywujący.
Pozdrawiam serdecznie.
Cóż, trudno mi się nie zgodzić ze wpisem. Jak byłem przeciwny polityce karania za posiadanie narkotyków, to zostałem skonfrontowany z prawdziwym problemem (ciekawe jakie jeszcze przygody mogłyby mnie jeszcze spotkać w związku z poglądami jakie nadal pozostają inne niż Szanownego Gospodarza).
OdpowiedzUsuńMimo iż, często wygłaszałem tutaj poglądy sprzeczne z wyrażonymi we wpisach, to nigdy komentarze nie były blokowane. Wydaje się, że granicą jest rozpoznanie kto przychodzi w celu wymiany myśli, a kto w celu szerzenia propagandy. Jeżeli cham nie reaguje na argumenty, a tylko powtarza stare treści (był tutaj na przykład idiota, który twierdził, że papież zlecił mordowanie muzułmanów i prawosławnych w czasie II wojny światowej i mimo ośmieszenia jego teorii nadal powtarzał te same kłamstwa), to nie pozostaje nic innego jak wziąć za kark i wywalić za drzwi.
Czcigodny Slavomirze
UsuńCieszę się że odszedłeś w kwestii narkotyków od darwinizmu (czy może korwinizmu) głoszącego że wszystkie powinny być legalne żeby narkomani zaćpali się jak najszybciej i był "spokój". Bo przekonałeś się jak bardzo narkoman potrafi dać w skórę swojemu otoczeniu. Na szczęście było Ci oszczędzone coś znacznie gorszego. Czyli bezsilne przyglądanie się temu jak bliska Ci osoba się wykańcza.
Z poważnych dzielących nas spraw pozostała zatem kwestia "nieregulaminowego" z punktu widzenia KRK seksu. I tu muszę przytoczyć informację uzyskaną od jednej z moich studentek. Opowiedziała mi o spowiedniku z kościoła przy którym znajduje się wiele akademików, głównie polibudy.Ów ksiądz po prostu tłumaczy młodym którzy mówią o seksie z drugą połową że rozgrzeszenia dać im nie może. Ale dopowiada też że podejmując taka decyzję niejako wzięli kredyt. I ten kredyt zostanie spłacony wraz z odsetkami gdy wezmą ślub. Niezręcznie mi oceniać duchownego innego obrządku chrześcijańskiego niż mój. Ale jest to kolejny ksiądz katolicki do którego mam duży szacunek. Bowiem wskazuje młodym metę do której powinni dotrzeć a nie jedynie opieprza i wygania z trasy.Bo w dzisiejszych czasach chrześcijaństwa nie stać na dalsze straty marszowe. I odstręczanie od niego ludzi którzy nie są źli a całym ich przestępstwem jest wczesne skorzystanie z najpiękniejszego daru Pana Boga.
Jeśli zarzucisz mi obrzydliwy pragmatyzm, na pewno się nie obrażę a taką uwagę uznam za komplement.
Odwiedzają mnie też agnostycy czy ateiści. Niedawno była tu zażarta dyskusja o "aborcji na życzenie". Zwolennikowi takowej nikogo nie udało się przekonać ale rozmowa (przynajmniej w moim odczuciu) obyła się bez obelg. A co się tyczy łżącego w żywe oczy ateotalibanu (jeden z modelowych przypadków przypomniałeś) , tu już moja cierpliwość się kończy i obowiązuje "antysocjalowa" procedura. Czyli szpicrutą przez ryj i zamaszysty kopniak na pożegnanie. I niech smrodzą u Senyszyn, Środy czy innego lewackiego pomiotu.
Pozdrawiam serdecznie.
Widzę, że po monokulturze Mozarta przyszła kolej na Verdiego? Przyznaję, że Verdiego trawię bardziej.
OdpowiedzUsuńKurna Maciek
Szanowny Maćku
UsuńW kwestii opery moje "pentagonale" wszechczasów to "Wesele Figara", "Traviata", "Don Giovanni", "Rigoletto" i "Czarodziejski flet". W rezerwie "Tosca". A jeśli chodzi o muzykę na instrument solo, Paganini i Liszt.
Kłaniam się.
Mozart rulez :P
Usuńzwłaszcza Don Giovanni!
A mój Opera's The Best of The Best to Carmen Bizeta.
UsuńCzcigodna Aleksandro
UsuńBeethoven napisał świetne koncerty i symfonie. Verdi - opery. Chopin preludia czy sonaty, Liszt muzykę na fortepian solo. A Mozart WSZYSTKO pisał doskonale.
Pozdrawiam serdecznie.
Moje Top Three to Mozart, Bach, Vivaldi. Mam komplet dzieł każdego z nich.
Usuń.
Uwielbiam Mozarta ( wszystko), Vivaldiego, Beethovena i Chopina . Lubię barokową trąbkę i wszelki taniec :)
UsuńZ trzech tenorów Domingo ma piękną , głęboką barwę ale to przed Pavarottim klękałam i klękam na kolana :)
Lubię także Czajkowskiego, poprawia mi zawsze humor.
Pozdrawiam i zastanawiam się czego słucha Juggler;)?
Juggler od razu się przyzna,że żaden z niego muzyczny koneser;)Głuchy i tyle.Juggler jest od oglądania zachlapanych farbą starych szmat zwanych malarstwem białego człowieka .Głuchy,ale nie ślepy,chwała Bogu;)
UsuńJak mówią o muzyce,to ja milczę...inteligentnie i nie przeszkadzam;))
Pozdrawiam muzycznych koneserów ze szczególnym uwzględnieniem koneserki;)
@ EwaL
UsuńCzcigodna Ewo
Skoro też uważasz geniusza wszechczasów z Salzburga za "debeściaka", dalsza kolejność na pudle nie jest już aż tak istotna. I nie ma sensu przeciwstawianie mazurków rapsodiom węgierskim. A Vivaldiego, Corellego czy Pergolesiego też cenię.Co się tyczy tych trzech wielkich, Pavarotti był dla mnie lepszym księciem Mantui a z kolei Domingo bardziej chwytającym za serce Mario Cavaradossim. Ale nie mniej cenią stare skrzypiące płyty z głosami Enrico Caruso czy moim zdaniem równorzędnego mu a w Polsce mało znanego Tito Schipy. Nie byłbym sobą gdybym poza ucałowaniem raczek nie przesłał Ci tego:
http://www.youtube.com/watch?v=4CwBrxuGKX8&list=RDVTxULtnH9ss
@ Juggler
Usuńczcigodny Jugglerze
Nie za dużo tej kokieterii? Mój przyjaciel z roku, świetny jazzowy klawiszowiec amator, mówi o mnie że mam drugi stopień wtajemniczenia muzycznego bo wiem kiedy grają szybko a kiedy wolno. W odróżnieniu od naszego wspólnego przyjaciela który ma pierwszy stopień. Bo wie kiedy grają a kiedy nie.
Malarstwo też ma tę wielka zaletę że nie zna bariery językowej. A moja skromna znajomość tej dziedziny sztuki ogranicza się głównie do admiracji Rembrandta i Goyi.
Pozdrawiam serdecznie.
@Stary Niedźwiedź
UsuńDziękuję za dedykowany uroczy występ :)
Nie byłabym sobą gdybym nie zaprezentowała swojego faworyta. Oczywiście mam ciarki i słucham na klęczkach z zachwytu....
www.youtube.com/watch?v=bPvAQxZsgpQhttp://www.youtube.com/watch?v=bPvAQxZsgpQ
@Juggler
UsuńDziękuję za pozdrowienia i od razu prostuję, że do koneserki to jeszcze jakieś 100 mil ale muzyczne ucho mam tak więc taka ostatnia to ja nie jestem:)
Zaciekawiłeś mnie tym malarstwem i proszę się określić jaśniej :) Marchand czy wielbiciel?
Ja oczywiście nie będę oryginalna, bo kocham impresjonistów a przy oglądaniu kubistów od razu mam omamy i bolą mnie kości. Nie rozróżniłabym płótna pijanej słonicy Balbiny od mniej znanych malowideł Picassa ;)
Chociaż....byłam na wystawie grafik i rysunków Salwadora Dali i wyszłam z otwartą buzią, niedowierzaniem i dziecięcym zachwytem. Mistrz ołówka i cyborg ręki. Boże dlaczego ja nie mam takiego talentu, głosu czy coś! ;)
@EwaL
UsuńCzciciel;)
Był sobie czas.......a ponad nim mosty dla wybranych.
Nie znam się na muzyce,niemniej rozumiem,że są ludzie ,którzy słuchając,czują mniej więcej to samo co ja,
gdy patrzę na pewne plamy barw.Przez plecy przelatuje pułk mrówek,detale własnej, niespecjalnie atrakcyjnej biografii ,tracą nagle na znaczeniu,można nawet na chwilę uwierzyć w Dobro i Porządek.Na chwilę,kiedy otwiera się to okno na kosmos, ale zawsze...Niektórzy nie mają nawet tego.
Jedyną rzeczą ,naprawdę wartą wszystkiego, jest talent.Ten gadżet z rajskiej kuchni.który gwiżdże na cudze jabłka,za nic ma sobie dobro i zło,anioły, demony i sześć dni tworzenia,bo cudze go nie obchodzi.
Więc patrzę.
Położył farby na płótnie albo ścianie,a one starzejąc się, ciemniejąc, lub blaknąc--fanaberią mody,przypadku,cudu lub inercji-sprawiły,że nie potrzeba mu zbawicieli, bo jego Wieczność obejdzie się bez rzeźni Kalwarii.
On o tym nie wiedział,ale ja wiem.
Więc patrzę.
Pozdrawiam;)
Talent jest samotny, nierozumiany i drogo płaci za swoją Wieczność żyjąc wśród kalwaryjskich rzeźników, zależny od rzuconych do puszki srebrników....
UsuńI często nie wie, nie dowie się , że plama którą czas zapisał, Jugglerowi dała szczęście i zrekompensowała nędzę Kalwarii .
Judaszowych talentów się brzydzę.
Pozdrawiam rodzinnie :)
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńOdnośnie tej pani wielbicielki organu michnika nie mam zdania, bo nie wiem o kogo chodzi. Natomiast czuję się częściowo wywołany do tablicy.
Podzielam większość poglądów i cele polityczne przedstawiane na Twoim blogu, aczkolwiek odnoszę wrażenie podejrzliwości ze strony niektórych gorliwych komentatorów.
Wybrałem, jak wiadomo, inne metody i cele aktywności blogowej i nie zgadzam się z tezą, że istnieje droga jedynie słuszna i doskonała. Podam parę możliwych przykładów:
1) blog oparty na prawdzie, bloger stara się prowadzić dyskusję opartą na zasadach logiki. Problemy: jeśli nawet dojdzie się do zgody odnośnie faktów, możliwa jest ich inna ocena i interpretacja, bo ta oparta jest na subiektywnych aksjomatach. Przeciwnik jednak często nie jest w stanie prowadzić dyskusji logicznej, albo jest w stanie, ale nie chce, bo jego celem jest propagandowe ośmieszenie i skompromitowanie rozmówcy przy pomocy chwytów erystycznych
2) blog propagandowy skierowany do osób o zbliżonych poglądach. Twardo głosi się wyznawane tezy, a komentatorzy, którzy za bardzo podskakują są flekowani albo wywalani na pysk
3) blog propagandowy skierowany do osób o umiarkowanych poglądach - tutaj metody z punktu 2) wywołałyby odwrotny skutek, wskazany jest takt, uprzejmość, cierpliwość, budowanie atmosfery przyjaznej, w której można stopniowo oddziaływać w pożądanym kierunku
Osobiście wycofałem się ze wszystkich przedstawionych powyżej schematów, aktywność blogową zacząłem traktować jako możliwość ciekawej dyskusji i odprężenia. Mam jednak świadomość, że po drugiej stronie spotkać można oficera frontu ideologicznego, który traktuje kontakty ze mną instrumentalnie.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńPozwolę sobie zacząć od dowcipu z niemal stuletnią brodą.
Gdy nieboszczka c.k. monarchia była już na zdechu, pewien Żyd, z zawodu agent ubezpieczeniowy, został skazany na śmierć za dezercję. W noc poprzedzającą egzekucję kapelan więzienny podjął próbę pojednania go z Panem Bogiem i kazał się wpuścić do jego celi. Gdy po godzinie wyszedł z widocznym obłędem w oczach, zamykający celę klawisz spytał:
- Ten Apfelbaum to wyjątkowo twarda sztuka. Czy ksiądz feldkurat go nawrócił?
- Nie. Ale on mnie ubezpieczył!
I tak się głupio składa że śledząc kilka blogów które deklarują iż starają się prowadzić ciekawą dyskusję z "wolnościowym" szrotem, zauważyłem jedynie że owi entuzjaści "zasypywania przepaści" są już bliscy podpisania polisy. A moim zdaniem nie tędy droga. W Norymberdze z tymi którzy zabijali "podludzi" nie dyskutowano ale ich powieszono.
Dyskutować mogę z panem Kamilem Politowiczem który z powodów czysto ideologicznych jest zwolennikiem "aborcji na życzenie" czy bezkarnego handlu narkotykami. Ale nie widzę nawet źdźbła sensu w dyskusji z gównem które już siedziało za narkotyki a kilka swoich kurew wysłało na "zabieg" gdy w Polsce jeszcze było "normalnie" czyli w czasach PRL. Bo ja ewentualny kontakt z czymś takim kończę wytarciem zelówki a nie pogawędką wynikająca z dziecięco naiwnych przesłanek.
Pozdrawiam serdecznie i gratuluję tekstu o edukacji.
-
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńDziękuję za docenienie tekstu o edukacji - i mnie osobiście wydał się on ważny.
Odnośnie moich "dziecięco naiwnych przesłanek" - masz prawo do subiektywnej oceny moich intencji.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńJeśli z dyskusji z drugą kretynką polskiej blogosfery (niejaka "Julianne" biedaczkę zdetronizowała) lub czymś pukającym od spodu w moralne dno (w skali Kelvina byłaby to temperatura ujemna) dowiesz się czegoś ciekawego o czymkolwiek innym niż stan degeneracji ich umysłów, bądź uprzejmy przesłać mi link. Na wszelki wypadek podeślę Ci adresy mailowe moich spadkobierców bo nie wierze abym tego dożył.
Pozdrawiam serdecznie.
P.S.
UsuńCzcigodny Dibeliusie
Zajrzałem kontrolnie na Twój blog i natrafiłem na propozycje tego ścierwa aby w kościołach odbywały się tańce na rurze. Jako zachęcający do myślenia i opamiętania się odniosłeś zatem jeszcze mniejszy sukces niż pewien lektor "ekonomii politycznej socjalizmu" o aparycji i intelekcie towarzysza Siwaka który podczas studiów próbował nas przekonać do socjalizmu.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Dibeliusie,
OdpowiedzUsuńPonieważ poniekąt czuję się wywołany do tablicy, to spieszę wyjaśnić, że we fragmencie mojego tekstu, do którego się odnosisz nie było mowy o Twojej osobie, gdyż jak sądzę swoje stanowisko w tym zakresie przedstawiłeś już dawno temu, a i nie sądzę abyś był podatny na jakąś diaboliczną indoktrynację. Niestety ta odporność nie jest domeną wszystkich, a proces indoktrynacji przebiega czasem niepostrzeżenie i ktoś o mniejszym wyrobieniu, tudzież współczynniku czujności może paść jego ofiarą nie zdając sobie z tego sprawy - ot niewinny flircik. Doświadczyłem w realu skutków takich flirtów na przykładzie kilku znanych mi osób i jestem zwyczajnie ostrożny.
Pozdrawiam, TF.
Szanowny Tie Fighterze,
UsuńDziękuję za wyjaśnienie i pozdrawiam
Stary Niedźwiedziu zacny - nie kto inny niźli Fredro Aleksander w swym wierszu Małpa w kąpieliwskazał na fatalny w skutkach błąd stwórcy dający człowiekowi wolność poczynań w miejscu zwanym życiem ziemskim. Umieć korzystać bowiem z wolności, to nieomal to samo co odebrać prawo jazdy pozyskane w najbardziej uczciwy sposób -a i to jeszcze nie daje 100% gwarancji że nie skończy się "jazda" (przez życie) tragedią.
OdpowiedzUsuńDano nam co prawda w łapę "kodeks drogowy" (czytaj - zbiór przykazań), lecz sporo jest między nami tych - co to czytanie ze zrozumieniem bądź to uważają za nadmiar wysiłku, lub też w ogóle takowego talentu nie dostąpili.
Skutki?
No cóż. Fredro dał tylko przykład niefrasobliwości na poziomie krzywdy co do własnego ogona. Człowiek jednak nie małpa i swój "rozum" ma. Szkoda może tylko, że nie każdy ma go w tym samym miejscu. Część ludzi - zwyczajnie na nim siedzi.
Pozdrawiam.
Czcigodny Panie Adamie
UsuńZajął się Pan bardzo ważnym dla każdego zjadacza chleba pojęciem jakim jest wolność.
Słowo to na mojej prywatnej liście najbardziej zakłamanych określeń zajmuje niezagrożone drugie miejsce, zaraz za "tolerancją". Przerobioną przez szulerów mowy na imperatyw bezkrytycznego zachwytu każdym syfem odbiegającym od tradycyjnych norm cywilizacji białego człowieka.
Niezbyt liczne ale za to hałaśliwe barachło same siebie nazywające "wolnościowcami" (z jednym z heroldów spotkał się Pan niedawno na blogu który obydwaj odwiedzamy) próbuje ludziom cywilizowanym wmówić że "źrenicą wolności" (porównanie z liberum veto samo się narzuca) jest wolny handel narkotykami, aborcja "na żądanie" czy prawo do dowolnego obrażania uczuć innych ludzi. W tej ostatniej kwestii oczywiście ograniczają się do chrześcijaństwa bowiem na samą myśl o podarciu Koranu jeden z drugim miałby pełne gacie.
Zawsze uważałem że słowo wolność powinno tworzyć nierozłączną parę z odpowiedzialnością. A jego odseparowanie najczęściej prowadzi do większych lub mniejszych wynaturzeń.
A co się tyczy braku złudzeń co do umiejętności posiłkowania się rozumem i anatomiczną jego lokalizacją, zwłaszcza w przypadku wielu naszych rodaków, podzielam Pański pesymizm.
Serdecznie dziękuję za wizytę i pozdrawiam.
"Fatalny w skutkach błąd stwórcy"
OdpowiedzUsuńFatalny w skutkach gest Stwórcy..
Między tymi dwiema propozycjami mieści się lustro
A sprawdzian zdobytej wiedzy na sądzie ostatecznym, i tylko - niema egzaminu poprawkowego.
UsuńAmen :)
OdpowiedzUsuń