Kolekcjonować można różne przedmioty. Poza tak powszechnymi
hobby jak zbieranie znaczków pocztowych czy etykiet zapałczanych, trafiają się
pasjonaci tworzący kolekcje programów operowych czy etykiet serków topionych.
Mój kolega ma inną pasję – eksploruje polski internet i fotografuje jako pliki
graficzne co największe plugastwa jakie są tam zamieszczane.
Swego czasu zwrócił moją uwagę na fakt iż na blogu formalnie
prowadzonym przez weterankę seksualnej filantropii i niejednej aborcji, znajduje
się imienny zakaz komentowania dla Tie Fightera i mojej skromnej osoby.
Rozbawił mnie tym do łez bowiem będąc posiadaczem matury zdanej a nie
zdobytej na rynku wtórnym, doskonale
pamiętam co Stanisław Wyspiański napisał o ornitologii i metabolitach. I do tej
rady zawsze się stosowałem. Zatem ów „profilaktyczny ban” wygląda jeszcze
głupiej niż zarzekanie się zarzyganego menela iż gdy będę chciał go odwiedzić w
jego norze, nie wpuści mnie za drzwi.
Ten sam kolega zwrócił mi uwagę na oryginalny wpis w chyba
najobrzydliwszej w polskim necie narkomańsko – proaborcyjnej latrynie. Poza
rutynową apoteozą istot płci żeńskiej (kobietami ich nie nazwę bo byłaby to
straszliwa obraza piękniejszej połowy ludzkości) które traktują ów „zabieg”
jako element antykoncepcji, w sekcji komentarzy trafiła się aluzja do mnie.
Sugerująca że ja na pewno nie pomógłbym w dokonaniu aborcji dziewce którą swego
czasu „eksploatowałem” a więc potencjalnie mogę być sprawcą jej ciąży. A on
„rycersko” jej pomógł, zarówno finansowo jak i organizacyjnie.
Właściciel tej latryny nie może przeboleć faktu iż gdy na
blogu Dibeliusa przekroczył wszelkie granice obsceniczności i antyreligijnego
chamstwa, pospolite ruszenie czytelników tego bloga obiło mu mordę do krwi. Co
chyba najlepiej oddala komentatorka o nicku „Rosiczka”, odnosząc się do bredni
narkomana na temat jego rzekomego szacunku dla kobiet stwierdzeniem że
przyzwoita kobieta brzydziłaby się nawet nasikać na coś takiego jak on. Nawet
Dibelius też stracił swoja wręcz przysłowiową anielską cierpliwość i skasował
szczególne plugastwa autorstwa tego indywiduum. Więc pozostała mu już tylko
rejterada. Równie buńczucznie co kretyńsko uzasadniona rzekomym poddaniem się
Dibeliusa mojej presji – każdy kto zna Dibeliusa, wie że jest on na
tym punkcie szczególnie wrażliwy i programowo niczyjej presji się nie poddaje.
A ponieważ nie będę ukrywać że w tej operacji nie zachowywałem się bezczynnie i
parafrazując Stanisława Grzesiuka, mógłbym zanucić:
Ja też nie stałem tak jak głaz
I lu kanalię w mordę raz.
gorycz porażki plus wściekłość zmaterializowały się w
postaci bluzgów pod moim adresem w jego przybytku jak i operetkowym banem w miejscu w
którym z raz na miesiąc zabawia się w transwestytę - brzuchomówcę.
Natomiast odnosząc się do tych aborcyjnych idiotyzmów, muszę
wyoślić „wolnościowemu” szrotowi elementarną prawdę, obowiązującą w świecie elity ducha.
Kobieta i mężczyzna (nie mylić z lafiryndą i gówniarzem)
decydują się na seks gdy spełnione są następujące warunki minimum:
- między nimi powstanie dostatecznie silna więź emocjonalna
- dobro drugiej strony stanie się dla obojgu co najmniej nie mniej ważne niż własne
- obydwie osoby zachowują się odpowiedzialnie i jeżeli w danej chwili nie planują mieć dziecka, zawczasu pomyślą (wspólnie!) o skutecznej antykoncepcji
- jeśli okaże się że ktoś trzeci jest w drodze, nie ma żadnej alternatywy wobec ślubu.
Taka jest różnica między państwem a chamstwem. Używając tych
potocznych określeń, nie mam oczywiście
na myśli rodowodu, statusu majątkowego czy wykształcenia lecz jedynie elementarne
zasady moralne. I nie ulega dla mnie wątpliwości że stosując to kryterium,
panem jest syn mojego kolegi z Mazur. Swoje wykształcenie zakończył na
zawodówce ale gdy okazało się że jego dziewczyna jest w ciąży, natychmiast
wziął z nią ślub i jeszcze przed narodzinami dziecka zdążył zaadaptować strych
w domu swoich rodziców na całoroczne mieszkanie z elementarnymi wygodami. I
znalazł pracę w której jest w stanie zarobić to minimum pozwalające utrzymać
rodzinę. Zaś współwinny co najmniej dwóch aborcji (tyloma zdążył się
pochwalić), pomimo rzekomego dyplomu wyższych studiów i zapewne wyższego
statusu majątkowego, w porównaniu z tym synem kolegi jest jedynie moralnym
chamem, a ściślej rzecz ujmując, łajnem w męskim przyodziewku. I do owego młodego
człowieka który wiedział co oznacza powiedzenie zachować się jak mężczyzna,
powinien się zwracać per „proszę łaski pana elektromontera”.
Stary Niedźwiedź
Przysięga Hipokratesa była między innymi stworzona przeciwko niej. Matka decydująca się na zabicie dziecka w celu osiągnięcia pewnych korzyści dopuszcza się morderstwa z premedytacją pierwszego stopnia, a lekarz jest temu procederowi współwinny. U podstaw cywilizacji łacińskiej leży nasza wolność ograniczona wolnością drugiego człowieka. Płód to dziecko, jest to żywa istota, a zatem każda aborcja powinna być traktowana tak jak morderstwo i również karana w ten sam sposób.
OdpowiedzUsuńLegalna aborcja dla ofiar gwałtu to ogromne pole do nadużyć. Zaraz znajdą się matulki prowadzące 15-latki, które "zostały zgwałcone". Lekarz zatem zgodnie ze swoją etyką powinien aborcji dopuścić się wtedy (i tylko wtedy!) kiedy musi wybierać pomiędzy czyimś życiem, a zatem kiedy życie matki, dziecka, lub obojga z nich jest zagrożone. Tylko i wyłącznie wtedy. Każdy lekarz, który dopuści się aborcji w innym przypadku jest MORDERCĄ. Podobnie mordercą jest każdy lekarz, który dokona eutanazji - obojętnie czy jest to nieopłacalny dla państwa staruszek w Holandii, czy dziecko w Belgii.
Ponad to aborcja z punktu widzenia społecznego ma skutki tylko i wyłącznie tragiczne. O ile nie stanowi formy eugeniki jak w III Rzeszy czy w ZSRR, tak jest sposobem garstki psychopatów na walkę z "przeludnieniem". Stąd też Ci sami sponsorzy od różnych Amnesty International, Fundacji Batorego, czy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, którzy są również sponsorami i twórcami Planned Parenthood czy innych PONTONów. Prawa człowieka i demokracja - aborcja, eutanazja, eugenika, sodomia, kazirodztwo, pedofilia, zoofilia. Miliony morderstw na niewinnych i szerząca się demoralizacja, oraz degeneracja społeczeństw w ramach walki z przeludnieniem, globalnym ociepleniem i o wolność (tą samą, którą skopiowano ze sztandarów rewolucji francuskiej). W każdym kraju, gdzie jest legalna aborcja, społeczeństwo degeneruje się i wymiera.
Proponuję, by zaprzestać dyskusji ze zwolennikami aborcji. Nie mamy broni palnej, ale są zawsze widły i łopaty. Dziwki z Femen czy pedofilki z PONTONu należy usunąć, aby dzieci mogły żyć w normalnym świecie, bezpieczne. W przeciwnym wypadku po pierwszych naukach masturbacji w wieku 5 lat, mając już 8 powiedzą rodzicom, że życie im nie odpowiada i dokonają eutanazji. 11 latki już w końcu mogą.
Dając im palec, oddajemy całą rękę. Oni nigdy nie przestają. Myśleliśmy, że chociaż nadmierna pobłażliwość w stosunku do gejów nie spowoduje nic złego. Teraz w Polsce działa organizacja pedofilska, podobne partie wywodzą się z Niemiec i Holandii, mają swoich posłów w Europarlamencie. Zoofile domagają się swoich praw w Berlinie. Unia Europejska przymierza się do legalizacji kazirodztwa, które w Norwegii jest już dopuszczalne. No ale w Polsce "nigdy do tego nie dojdzie". Szkoda, że już doszło.
Masz zupełną rację, Stary Niedźwiedziu. Nie postrzegam kobiety dokonującej aborcji dłużej jako kobiety nawet. Jest to zwyczajna dziwka i morderczyni. Z kolei taki nieodpowiedzialny facet nie zasługuje nawet na to miano, jest męską kupą g...wna. Dodam jednak, że takimi tworzy nas właśnie cały ten system. Kiedyś 16-latkowie byli zdolni do pracy, utrzymywania domów, małżeństw i rodzenia dzieci. Dziś większość studentów jest na tak niskim poziomie rozwoju emocjonalnego i intelektualnego, że nie nadają się do żadnej z tych rzeczy. Nic dziwnego, że upycha się ich dwa miliony na studia, bo co zrobić przez 5 lat z tak bezwartościową masą?
Czcigodny Robercie
UsuńW kwestii aborcji w większości się zgadzamy. Bo ja nie potrafiłbym zmusić kobiety do urodzenia dziecka będącego wynikiem gwałtu. Którego matka nienawidzi i marzy o tym aby doszło do poronienia. Ale nie mogę nie przyznać Ci racji że "z tego paragrafu" możliwe są też nadużycia.
Co sie tyczy tego ze po pederastach do obory dla świętych krów pchają się też kazirodcy, pedofile i zoofile, jest to niestety smutna rzeczywistość euroburdelu. czekam kiedy o swoje "prawa" upomną się też i nekrofile.
A co się tyczy istot płci żeńskiej, dokonujących aborcji, wyjątkowo odstąpiłbym od ukarania tych które znajdowały sie w rozpaczliwych warunkach materialnych i nie mogły liczyć na realna pomoc. Były winne ale w nadzwyczajnych okolicznościach można by się nad nimi ulitować. Natomiast co się tyczy bydlaków którzy je w takim położeniu porzucili, gdyby to zależało ode mnie, karałbym ich "kastracją ceramiczną". Czyli dwie cegły w ruch i jest pewne że recydywy nie będzie.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Robercie,
UsuńWe wcześniejszych rozmowach na tym blogu padła propozycja zastosowania w wypadku gwałtu pigułki "PO" jako przypadku ekstraordynaryjnie dopuszczającego jej stosowanie.
W mojej ocenie warunkiem koniecznym pozwalającym na dopuszczenie wydania takowej byłoby złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa (gwałtu). Późniejsze wycofanie się po pobraniu pigułki (zawiadomienie lipne dla wyłudzenia) wiązałoby się z odpowiedzialnością karną za wprowadzenie w błąd organów ścigania poprzez zgłoszenie niezaistniałego przestępstwa.
pozdrawiam serdecznie
Drogi Refaelu,
UsuńWspomniane nadużycia są oczywiście możliwe i o ile gwałt zgłoszony po niedługim czasie można bezproblemowo potwierdzić na podstawie pozostawionych śladów, to taki zgłoszony po kilku, kilkunastu dniach jest już potwierdzić za pomocą badań medycznych bardzo trudno.
Pozdrawiam, TF.
@ Refael
UsuńCzcigodny Refaelu
W przypadku gwałtu dobrem numer jeden jest dla mnie psychiczna rehabilitacja kobiety która przeżyła coś tak strasznego. A inne zaczynam brać pod uwagę jedynie wtedy gdy nie kolidują one z tym najważniejszym.
Oczywiście podanie owej "pigułki po" ma sens jedynie wtedy gdy od gwałtu upłyną bodajże co najwyżej dwie doby. Dlatego zgadzam się z Tobą iż powinno to być skorelowane z jak najszybszym złożeniem doniesienia o przestępstwie a nadużycia powinny być karane.
Zresztą w kraju w którym wbrew klangorowi genderowego śmiecia lekarze przepisują środki antykoncepcyjne a apteki takie recepty realizują, pole do takich nadużyć nie wydaje mi się specjalnie szerokie.
Pozdrawiam serdecznie.
@ Tie Fighter
UsuńCzcigodny Tie Fighterze
W przypadku fałszywego zgłoszenia gwałtu po kilku dniach, jedynie w celu "wyłudzenia" takiej pigułki, cala taka akcja jest bezcelowa. Bo owa pigułka już nie zadziała. Jako że jej działanie polega na uniemożliwianiu "zakotwiczenia" embrionu w macicy. Oczywiście nie znam pełnego wachlarza środków poronnych więc nie będę się wypowiadał jakie specyfiki zabiją dziecko już rozwijające się w macicy. O to chyba najlepiej byłoby spytać starszą skrobankową Nowicką.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńPrzytoczone przez Ciebie w pierwszej części postu przykłady dotyczą niewątpliwie osób, które w swym postępowaniu utożsamiają się raczej ze światem zwierząt niż ludzi. Prawdopodobnie niezdolni do odczuwania uczuć wyższych traktują pojęcie związku dwojga ludzi jako emanację scen z filmów pornograficznych, a wynikające z tego implikacje traktują w kategoriach prysznica po udanym dniu zdjęciowym w wiadomej branży. Odwzorowywanie tego typu powierzchowności i fałszu w relacjach międzyludzkich, prowadzi niechybnie do jeszcze większego spłaszczenia czy tez zaniku sfery emocjonalnej i zastąpienia jej cielesną fascynacją, która jak wiadomo zanika w wyniku działalności upływu czasu i bezlitosnej grawitacji. Jednak kierowanie się w swoim postępowaniu prymitywnymi potrzebami i zaspakajaniem własnych egoistycznych zachcianek, już nawet nie przystaje do świata zwierząt, bowiem te przyjmują implikacje zwierzęcych praw zawiadujących ich światem. Abstrahując już od mojej własnej oceny takiego postępowania, bo nie chcę się nad nikim pastwić, mamy na niejako drugim biegunie przykład młodego, dość oszczędnie wykształconego człowieka, który mimo niewielu wiosen okazał się być emocjonalnie dojrzałą i odpowiedzialną osobą. Niniejszym pojawia się pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy. Jakie to czynniki powodują taką polaryzację postaw w obrębie zdałoby się stosunkowo spójnego kulturowo społeczeństwa? Gdzie leży przyczyna wykształcenia tak skrajnych wzorców zachowań? Jak to możliwe, że jeden organizm społeczny jest w stanie wydać na świat wspaniałego młodego człowieka, którego zasady moralne winny być bliskie każdemu przyzwoitemu człowiekowi z jednej strony, a z drugiej strony parę emocjonalnych insektów, unoszących się na rozległym oceanie braku odpowiedzialności, czy w ogóle świadomości swoich czynów. Pytanie te pozostawiam otwarte, pod rozwagę szanownych czytelników i Gospodarza.
Pozdrawiam, TF.
Czcigodny Tie Fighterze
UsuńZachowania takie jak opisane przeze mnie w pierwszej części tego postu, czyli oddzielenie seksu od sfery uczuć, nazywane są promiskuityzmem. Nauka nie jest zgodna co do tego czy jest to jedynie dysfunkcja emocjonalna czy już choroba psychiczna. A co się tyczy porównań ze światem zwierząt, są one stosowne w przypadku organizmów na poziomie rozwoju karaluchów amerykańskich. też posiadających jeden zwój mózgowy ale jeszcze aktywniejszych seksualnie niż o sobie twierdzą te śmiecie. Bo dla psów czy kotów takie porównanie byłoby obelgą. Sam znałem dwa kocury które przyprowadzały do domu na obiad swoje drugie połowy. Dla tego ludzkiego szrotu niedościgły wzór uczuć wyższych.
A co się tyczy Twojego pytania o to dlaczego wspomniany przeze mnie młody człowiek okazał się mężczyzna a nie lajdakiem, zaryzykuje odpowiedź. Po prostu rodzice w odpowiednim czasie zadali sobie trud aby wpoić mu elementarne zasady którymi powinien kierować się człowiek. A nie puścili go samopas co niekiedy kończy się tym że z małego gówniarza wyrasta wielkie gówno.
Ale Twoje pytanie jest tak istotne że mam nadzieje iż inne osoby z grona Szanownych Czytelników też zabiorą głos w tej kwestii.
Pozdrawiam serdecznie
Obserwując otaczający mnie świat, dosyć często biję się z myślą; iż twierdzenie o tym - że nasza cywilizacja postąpiła w swym rozwoju o krok naprzód wyzbywając się kanibalizmu - jest niczym nieuzasadnionym eufemizmem na temat własnej pychy.
OdpowiedzUsuńFilozoficznie wszystkich pozdrawiam
Czcigodny Adamie
UsuńGdyby brać pod uwagę jedynie wiedzę plus materialne zdobycze cywilizacji, bilans byłby dodatni. Ale jeśli zechcesz zbilansować sferę wartości uwzględnisz takie "osiągnięcia" postępactwa jak choćby narkomania, aborcja plus eutanazja, może się okazać że po rzuceniu na drugą szalę likwidacji kanibalizmu, bilans okaże się ujemny.
Więc w ocenie punktu w którym znalazła się cywilizacja do niedawna zwana chrześcijańską, jestem nie mniejszym sceptykiem od Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu - nigdy nie odpowiem sobie na pytanie "dokąd zmierzam", jeżeli wcześniej nie uzmysłowię tego "skąd przychodzę".
UsuńKanibalizm trwa nadal, i to w najczystszej postaci - bo zjadać drugiego człowieka nie musi oznaczać wprost jako zapełnienie własnego żołądka powiedzmy "wątrobą sąsiada". Tak - jak niewolno dawać przyzwolenia na zło, tak tyleż samo jeśli nie więcej, trzeba dać coś z siebie.
Serdeczności zwracam w dwójnasób.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCzcigodny Adamie
UsuńPiszesz o czymś takim jak dawanie z siebie czegoś innym ludziom. Z potrzeby serca a nie w oczekiwaniu na zapłatę. Dawniej taka postawa nie była może powszechna ale były to powiedzmy sobie Góry Świętokrzyskie w "wysokościowej" skali moralności. Obawiam się że dzisiaj, gdy triumfuje dewiza "róbta co chceta" to już "Korona Himalajów".
Pozdrawiam tyleż serdecznie co melancholijnie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńZło aborcji dotknęło w okresie licealnym związek mojego przyjaciela od dzieciństwa. Lubiłem też jego dziewczynę. Dowiedziałem się jak nagle dostała krwotoku jakiś czas po zabiegu. To było szokujące. Potem zerwali ze sobą. Ona nie mogła już mieć dzieci, została lekarką. Jego nowa kobieta - rozwódka, nie zaakceptowała mnie, bo za mało piłem. W zasadzie zerwaliśmy kontakty towarzyskie, ale kiedy pilnie potrzebowałem dużej pożyczki - pożyczył mi bez wahania.
Aborcja - to bezwzględne zło moralne, ale nie potrafię całkowicie przekreślić osób, które się tego zła dopuściły.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńCo do tego że aborcja zawsze jest złem, nie ma miedzy nami sporu. I jak już napisałem odpowiadając panu Robertowi Grunholzowi, w przypadku kobiety będącej w rozpaczliwym położeniu materialno - bytowym, mimo ewidentnej winy darowałbym karę. Bo już sama się de facto ukarała.
Ale gdy rodzice obydwojga młodych "winowajców" mogliby wspólnymi siłami efektywnie pomóc wychować to dziecko, takich okoliczności łagodzących nie widzę. Nie tak dawno blogger Łysy, publikujący na witrynie Niedzisiejszego, napisał wyraźnie że pamięta z czasów licealnych kilka takich przypadków. We wszystkich rodzice sie znaleźli, udzielili skutecznej pomocy i te "małżeństwa z konieczności" się utrzymały. I dlatego w takich przypadkach jestem mniej tolerancyjny od Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńSzanowni Panowie (Pań tu narazie nie widzę...),
Szczerze mówiąc - z “żeńskiej” pozycji - nie wierzę, że aborcja odbija się na psychice tylko niektórych dziewczyn/kobiet, prędzej czy później w głowie każdej pojawi się natrętne pytanie “a co gdybym (wtedy) nie...”, nawet jeśli w danym momencie swego życia widziała to po prostu jako jedyne wyjście z niepotrzebnego kłopotu i przed całym światem udaje, że wszystko jest w porządku. Dlatego ja również nie potrafię całkowicie potępić tych osób, pomimo iż uważam aborcję za wielkie zło.
Jak wygląda dostęp do aborcji w państwie “postępowym” przekonałam się na własnej skórze, kiedy na badaniach prenatalnych wyszła wada genetyczna, która w zaledwie 10% przypadków może oznaczać niewielkie tylko opóźnienie rozwojowe, bez większego niebezpieczeństwa dla zdrowia dziecka. Specjalista, zamiast podać więcej informacji na temat owej wady, natychmiast zaproponował aborcję jako najlepsze wyjście (niczym wyrwanie zęba), “bo taką decyzję podjęłaby natychmiast większość kobiet”..... Nie wyobrażamy sobie nawet z mężem, że naszej córeczki mogłoby dziś nie być (urodziła się szczęśliwie nie obciążona ową wadą, ale to i tak ma mniejsze znaczenie).
Tie Fighterze, zastanawiam się nad tym Twoim pytaniem, ale mogę tylko podać kilka oczywistych przyczyn z “nowoczesnego i postępowego” kraju (UK) – otóż większość młodych brytyjczyków “kształci” dzisiaj internetowa pornografia, do tego dochodzi presja rówieśników (myślenie “za siebie” jest raczej mało popularne), jeszcze model wyniesiony z domu, gdzie mamusia nie mieszka z tatusiem, ale kolejnym wujkiem - to skąd taki bardzo młody człowiek ma jakiekolwiek wzorce moralne brać (jeśli w ogóle rozumie pojęcie moralności...).
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
Czcigodna Gingerish
UsuńZ wielką przyjemnością odpowiadam na Twój kolejny komentarz. Tym bardziej że jesteś, jak to sama zauważyłaś, pierwszą przedstawicielką piękniejszej połowy ludzkości zabierająca głos pod tym postem.
Wierzysz w wyrzuty sumienia, nawet u najpaskudniejszych z pozoru cynicznych bab. Ze względu na płeć na pewno te sprawy czujesz lepiej ode mnie. Ale oglądając w polskiej telewizji kilka mocno juz leciwych "cwelebrytek" nadal sie chwalących aborcjami dokonanymi dawno temu, nie do końca jestem przekonany czy one mogą mieć wyrzuty sumienia skoro samego sumienia raczej nie posiadają.
Bardzo dziękuje Ci za przedstawienie sytuacji na Wyspach. Gdzie jak widzę, dla "lekarzy" każdy pretekst do zaproponowania aborcji jest dobry. Stara szkoła niejakiego doktora Mengele przeżywa drugą młodość.
Ale z drugiej strony, zdarzają sie i takie sytuacje jak ta opisana pod Twoim komentarzem przez Hioba. W której nie potrafię doradzać komuś skazywania żony i siebie na tak straszne cierpienia. Po prostu czym innym jest oczekiwać od innych zwykłej przyzwoitości a czym innym domagać się od nich bezgranicznego heroizmu.
Pozdrawiam serdecznie.
Aborcja jest złem.Tylko,że czasem jest złem koniecznym.Patrzylem przez dwa miesiące na potworne cierpienia mojego dziecka -fizyczne.I cierpienia psychiczne mojej żony ,która nigdy nie wróciła po tych przejściach do siebie.Sam cierpiałem tak,że nie potrafiłem sobie wyobrazić,że można cierpieć.Głęboko żałuję,że nie można cofnąć czasu i podjąć innej decyzji.Wedzieliśmy,że to jest dziecko skazane na śmierć,że nie ma żadnej szansy na życi,ale ze względów religijnych podjęliśmy jedyną,jak nam się wtedy wydawało ,możliwa decyzję,.Gdyby nie rozwój medycyny umarłoby w kilka dni po urodzeniu.Trafiliśmy niestety na lekarzy,ktorzy uważali,że trzeba ratować za wszelką cenę,mimo,że też WIEDZIELI,że to jest ratunek tymczasowy i wiedzieli ,jak dziecko będzie cierpieć.Łatwo osądząć innych
OdpowiedzUsuńCzcigodny Hiobie
UsuńPonieważ wydaje mi się że po raz pierwszy mam przyjemność odpowiadać na Twój komentarz, pozwolę sobie przypomnieć moje stanowisko, stałym komentatorom "Antysocjala" już znane.
Co się tyczy obecnie obowiązującego w Polsce prawa, regulującego dopuszczalność aborcji, w kwestii paragrafu mówiącego o "ciężkiej i nieuleczalnej wadzie..." nie mam do końca wykrystalizowanej opinii. Bowiem po prostu nie wiem na ile wiarygodna jest diagnostyka prenatalna i z jakim prawdopodobieństwem wyniki tych badań są godne zaufania w poszczególnych kategoriach schorzeń.
Bowiem z jednej strony, w nieprzesadnie licznym gronie moich przyjaciół spotkałem się już z aż trzema przypadkami kiedy to lekarze wrzeszczeli "usuwać!" a rodzice się na to nie zgodzili. I okazało się że mieli świętą rację bo urodziły się najzdrowsze i najnormalniejsze dzieci pod słońcem. najstarsze z nich niedawno obroniło doktorat, pozostałe tez pod względem fizycznym i psychicznym w gronie rówieśników wyróżniają się na plus.
A z drugiej strony opisałeś mi wielkie nieszczęście które Was spotkało.
Uważam że nie wolno potępiać ludzi którzy po prostu nie są w stanie znieść widoku swojego dziecka, powoli umierającego już od chwili narodzin. I w takiej sytuacji nie protestowałbym przeciwko aborcji. Bo nikt mi nie dał prawa do skazywania innych ludzi na cierpienia przekraczające ich granice wytrzymałości. Natomiast mam wielkie zastrzeżenia do lekarzy którzy po prostu rodziców oszukują w wyjątkowo podły sposób. Bo tak oceniam zarówno świadome robienie z igły wideł jak i równie świadome okłamywanie co do faktu iż życie dziecka liczone będzie w tygodniach a poza tym może być jednym pasmem cierpień.
Bardzo Ci dziękuje za tak osobiste i bolesne wyznanie na tym forum. I pozostaje mi się tylko pomodlić za Twoją Małżonkę i Ciebie. Nie wątpię w to że z grona stałych komentatorów, kilka osób się do tej modlitwy przyłączy.
Niech Pan Bóg Wam dopomoże.
@Hiob,
OdpowiedzUsuńSzanowny Hiobie,
Wraz z moją małżonką też musieliśmy zmierzyć się z trudną sytuacją, bowiem z badań prenatalnych wyszło, że nasz syn może być obciążony wadą genetyczną. Niemniej jednak od samego początku oczywiste było dla nas, że to dziecko się urodzi.
Nawet nie próbuję sobie wyobrazić bólu po stracie dziecka, ale wiem, że jego narodzenie i doświadczenie przez nie miłości swoich rodziców było częścią Boskiego planu. Dokonaliście właściwego wyboru, zawierzając Bogu. A co do wątpliwości czy by nie było lepiej postąpić inaczej, mogę tylko nieśmiało stwierdzić, że nie ma żadnej pewności, czy ból nie byłby jeszcze większy, gdyby wasze dziecko sie nigdy nie urodziło. Najważniejsze jest to, że opowiedzieliście się po stronie życia, choć właściwe i jakże trudne decyzje niestety zawsze okupione są cierpieniem.
Serdecznie pozdrawiam, TF.
Szanowny TF ! Gdy wybory dotyczą nas samych nie mam żadnych wątpliwości co do Boskiego planu.Jednak gdy dokonujemy,tak jak było w naszym przypadku,tych wyborów za kogoś trzeciego ,wygląda to zdecydowanie inaczej.nie chodzi tu bowiem o nasze cierpienie,tylko o cierpienie tej niewinnej istoty.To my,naszą decyzją,skazaliśmy to dziecko na niewymowne cierpienie.My nie opowiedzieliśmy się po stronie życia,tylko po stronie życia za wszelką cenę,po stronie życia okupionego potoworną ceną.Zrobiliśmy to z pobudek religijnych a więc dla zaspokojenia swoich sumien,nie licząc się z ceną,jaką przyszło zapłacić temu dziecku.Cierpienie po stracie dziecka to zaledwie niewielka część cierpienia,ktore towarzyszyło bezradnemu przyglądaniu się jego męce,męce,na którą my je skazaliśmyMy oboje wiemy,nie mamy żadnych wątpliwości,że wolelibyśmy,by to dziecko się nigdy nie urodziło.Nie ze względu na nas,ze względu na jego cierpienie.Nie przestaliśmy wierzyć w Boga,ale gdy po kilku latach obdarzył nas znowu dzieckiem oboje ustaliliśmy,że gdyby i tym razem była tak straszna diagnoza nie będziemy mieć wątpliwości.Na szczęście stało się inaczej.Jednak my wiemy-to była bardzo zła,bardzo okrutna decyzja,Powtarzam-nie o nasze cierpienie chodzi.
UsuńPS. gdyby to była kwestia wady genetycznej ,która da dziecko niepełnosprawne,ale ale bez cierpień,która być może byłaby "tylko" trudem dla nas -nie mielibyśmy wątpliwości i żadnych wahań,takie dziecko przyjęlibyśmy z miłością.Gdyby diagnozy nie były jednoznaczne,tak ekstremalnie jednoznaczne-też z nadzieją czekalibyśmy na dziecko.Oczywiście takie przypadki jaki spotkał nas są dość rzadkie,z reguły są wątpliwości,z reguły nie ma jednoznacznej odpowiedzi,ale to i tak pozostawiam sumieniu każdego.Ja już nie potępiam nikogo.
Usuń@ Hiob
UsuńCzcigodny Hiobie
Twoje uwagi maja dla mnie (a przypuszczam że również dla wielu innych Czytelników) fundamentalne znaczenie. Ci wszyscy którzy się z taka sytuacja nie spotkali w praktyce, siłą rzeczy sporo teoretyzują. I próbują sobie wyobrazić jak by postępowali w układzie dwuosobowym, czyli współmałżonek plus ja (właściwa kolejność w przypadku osób autentycznie się kochających). Więc nie znając takiej sytuacji z autopsji, siłą rzeczy nie biorą pod uwagę tej trzeciej osoby. Która pojawi się na świecie po to by cierpieć i wkrótce umrzeć. A elementarna litość nakazuje prosić o to aby te cierpienia trwały jak najkrócej, tak jak się to czyni na przykład w przypadku chorego w zaawansowanym stadium nowotworu.
Jestem Ci Hiobie bardzo wdzięczny za otworzenie mi oczu na ten aspekt, umykający uwadze większości ludzi. I od tej pory nie mam już wątpliwości że rodziców podejmujących tak straszną decyzje aby zaoszczędzić dziecku wielkich cierpień, poprzedzających rychłą i nieuchronna śmierć, po prostu nie wolno mi potępiać.
Z wyrazami wielkiego szacunku.
Dziękuję.Wiele dla mnie te słowa znaczą.Zawsze starałem się ważyć swoje opinie,też przed tym,co nas spotkało.Teraz wiem jedno-najlepiej znosi się cudze cierpienia,i to te,o których się tylko słyszy czy czyta.Te,ktore się zobaczyło na własne oczy,nawet jeżeli nas czy naszych bliskich nie dotyczą,zostawiają już ból.Ta sytuacja zmieniła też moje spojrzenie na dzieci z gwałtu,bo wiem,że nie wiem,jak się takie kobiety czują i dlatego nie mam prawa ich potępiać.PS.w oddziale szpitalnym ,w którym leżało nasze dziecko było sporo dzieci skazanych na śmierć,z potwornymi wadami.Niektore żyły po kilka lat:(.Żadne z nich nie było porzucone przez rodziców,akurat tak się złożyło,bo przecież bywa różnie.To byli troskliwi rodzice,spędzający codziennie wiele godzin w szpitalu,starający się ulżyć dzieciom na wszelkie sposoby.Wszyscy żałowali swojej decyzji
UsuńSzanowny, Hiobie,
OdpowiedzUsuńNawet nie będę sobie próbował wyobrazić ogromu cierpienia dziecka w takiej sytuacji jaka została opisana i każdej innej podobnej. Jak sam trafnie powiedziałeś "najlepiej znosi się cudze cierpienia". Niemniej jednak zawsze w takich sytuacjach trzeba podejmować decyzje, których większość ludzi nigdy nie będzie zmuszona podejmować. Pozostaje mi jedynie uszanować każdą decyzję, bowiem tu nie ma dobrych rozwiązań, każde niesie za sobą ból i cierpienie.
Jednoczę się z Wami w bólu, TF.