Ostatnio dała nam o sobie przypomnieć, kreowana na ikonę Solidarności, Henryka Krzywonos-Strycharska. Pojawiła się jako autorytet moralny w temacie konstytucji, którą wymachiwała na mównicy sejmowej, powołując się – jak zwykle – na Solidarność, będącą tylko tłem dla jej wielkiego heroizmu. Co uwiecznił linkowany u nas Czcigodny Yarrok.
Podobnie, jak Lech Wałęsa, nasza bohaterka wszystko zrobiła SAMA – on s a m obalił komunę, a ona sama zatrzymała tramwaje w Gdańsku. Z tego tytułu wszystko, co ogłosi, musi mieć rangę prawdy objawionej – bo któż może ośmielić się polemizować z legendą? Henryka Krzywonos idzie na daleko idące „kompromisy” nie tylko w polityce, ale i w życiu prywatnym – wyszła bowiem za byłego zomowca, który podobno brał udział wyłącznie w akcji poszukiwania ciała księdza Popiełuszki i tym wyznaniem zaskarbił sobie przyjaźń „legendy” Solidarności.
Co do kompromisów politycznych, to nasza pani motorniczy od dawna gra w jednej drużynie z kolegami, reprezentującymi układ magdalenkowy. Należała do Unii Wolności, a w ostatnich latach stała się rzekomą wyrazicielką poglądów zwykłego obywatela na zjeździe „Solidarności”; oczywiście ostro strofując tych, którzy nie popierali PO-PSL. Bohaterka zawsze kreowała się na osobę wrażliwą społecznie, co mógłby nawet potwierdzać jej życiorys – w końcu od lat ’90 prowadziła rodzinny dom dziecka. Wielokrotnie wypowiadała się o wychowaniu dzieci; o potrzebie otoczenia miłością tych najbardziej pokrzywdzonych. Jej empatii niestety nie starczyło dla matek niepełnosprawnych dzieci, które zdesperowane protestowały w sejmie. Imputowała im, że zostały zmanipulowane przez ówczesną opozycję (PiS) oraz że maltretują dzieci, zabierając je ze sobą do sejmu. To dziwne, że kobieta mająca duże doświadczenie w pracy z najbardziej bezbronnymi, nie zauważyła, że działania matek mogą być aktem desperacji. A może Henryka Krzywonos zauważyła ten fakt, ale postanowiła przyjść w sukurs partii rządzącej? W końcu otrzymanie sowitej emerytury, na którą nie może liczyć żaden motorniczy w Polsce (a także żaden działacz Solidarności), do czegoś zobowiązuje. Tak więc nasza legenda, obnosząca się ze swoją „wrażliwością społeczną”, tym razem postanowiła nie zaangażować się w pomoc, bo - jak stwierdziła – nie może tego robić przed kampanią. Tym bardziej, że matki zostały sprowadzone przez PiS.
Henryka Krzywonos jest symbolem. Symbolem zgniłego kompromisu komunistyczno-solidarnościowego. Jej małżeństwo z byłym ZOMOwcem; jej wieloletnia przyjaźń z Jolantą Kwaśniewską, a ostatnio z sędzią Igorem Tuleyą. Brylowanie na zjazdach Solidarności w roli obrończyni Tadeusza Mazowieckiego i Donalda Tuska, dało jej przepustkę do wielkiego świata – bywa na salonach, jeździ limuzyna z ex-pierwszą damą, występuje w programie Olejnik i staje się bohaterką książki o Solidarności oraz filmów dokumentalnych. Do tego dochodzą panegiryki na jej cześć i tytuły „Kobiety roku”, a nawet dwudziestolecia. Można rzecz: Solidarność to Krzywonos. Rzecz w tym, że historia pani Henryki, prezentowana powszechnie, nijak się ma do wspomnień takich działaczy opozycyjnych, jak państwo Gwiazdowie czy śp. Anna Walentynowicz. Pani Joanna Gwiazda mówi wprost, ze od lat nie utrzymuje kontaktu z ikoną Solidarności, bo ma wobec niej poważne podejrzenia; twierdzi, że pani posłanki PO nie było wśród internowanych, a oboje z mężem znają wszystkich, którzy siedzieli za ulotki. Z kolei pan Andrzej Gwiazda przypomniał, że nie było żadnego „zatrzymywania” tramwaju, bo Henryce Krzywonos – jako jednemu z łamistrajków – wyłączono prąd. Karol Krementowski, przewodniczący Komitetu Założycielskiego w Gdańskich Zakładach Elektronicznych powiedział nawet: „Przede wszystkim, co należy podkreślić, Henryka Krzywonos nie zatrzymała żadnego tramwaju. Pojazd stanął, gdy już wszyscy dołączyli do strajku i postanowiono odciąć prąd (…)Nigdy też niczego nie drukowała, nie chciała się angażować nawet w kolportaż naszych ulotek (…)”. Co do kompetencji i zaangażowania Krzywonos: „Później, co też należy podkreślić, nie była delegowana przez swój zakład do MKS‑u, była tam tzw. samozwańcem. Raczej nie była tam dobrze widziana. Po jej różnych wybrykach i ze względu na jej niekompetencję ludzie domagali się jej dymisji. W porozumieniu z nią podjęliśmy decyzję, że sama ustąpi ze stanowiska już w połowie września, czyli po niecałym miesiącu swojej działalności.
http://niezalezna.pl/73656-krzywonos-falszywa-legenda-solidarnosci-opozycjonisci-ujawniaja-klamstwa
Ktoś musiał zatuszować zdradę i przyćmić legendę Anny Walentynowicz, od lat kreowanej – często niestety skutecznie – na sekutnicę, która marzyła o rozlewie krwi. Na tę ikonę świetnie nadawała się Henryka Krzywonos – dostała miejsce w annałach historii, sowitą emeryturę przyznaną przez Donalda Tuska, popularność medialną, a teraz nawet miejsce w polityce. Warto dowiedzieć się co na temat rzeczywistej roli bohaterki III RP mówi prawdziwa bohaterka opozycji PRL-u, Anna Walentynowicz: „W 20 rocznicę „Sierpnia” było konfrontowane na Woronicza razem z Aliną Pieńkowską (działaczka opozycyjna w PRL – red.). Pieńkowska z Borsukiem siedziała (Bogdan Borusewicz – red.). Zanim weszliśmy do studia, siedzę z Krzywonos i ona mi opowiada, jak to zatrzymała strajk. Ja ją wzięłam za rękę, idę do drugiego stolika do Alinki i mówię: Henia powtórz jeszcze raz tutaj przy Alinie to, co powiedziałaś przed chwilą mnie. I ona to opowiada, że zatrzymała tramwaj, że myślała o Wałęsie… A Alina powiedziała: Henia, nie było ciebie. Nie było wózka akumulatorowego. To my obie biegłyśmy za bramę numer jeden, żeby zatrzymać strajk. I Krzywonos zamilkła i już w studiu tego nie mówiła. Ale po studiu udzieliła wywiadu dla jakiejś gazety w Chicago i dokładnie to, co mnie mówiła, to powiedziała.”
http://parezja.pl/walentynowicz-krzywonos-19-lat-po-sierpniu-wymyslili-ze-ona-zatrzymala-strajk/
Anna Walentynowicz całe życie była szkalowana i marginalizowana. Wielki bohater i pokojowy noblista, mistrz w skoku przez mur o motorówce, bardzo często ją atakował; raz nawet sugerując, że „przeszkadzała bardziej niż SB” (sic!). W końcu mówiła rzeczy niewygodne zarówno o nobliście, jak i o Okrągłym Stole. Gdy prezydent Lech Kaczyński przyznał pani Annie emeryturę, pozwalającą jej wreszcie wykupować wszystkie przepisane leki, TW „Bolek” dostał wręcz ataku wścieklizny. Dlatego ikoną Solidarności, w tyleż nachalny co żałosny sposób, próbuje się zrobić tę, która odegrała w rzeczywistości marginalną rolę – Henrykę Krzywonos.
Flavia de Luce
Stary Niedźwiedź
http://niezalezna.pl/73656-krzywonos-falszywa-legenda-solidarnosci-opozycjonisci-ujawniaja-klamstwa
Ktoś musiał zatuszować zdradę i przyćmić legendę Anny Walentynowicz, od lat kreowanej – często niestety skutecznie – na sekutnicę, która marzyła o rozlewie krwi. Na tę ikonę świetnie nadawała się Henryka Krzywonos – dostała miejsce w annałach historii, sowitą emeryturę przyznaną przez Donalda Tuska, popularność medialną, a teraz nawet miejsce w polityce. Warto dowiedzieć się co na temat rzeczywistej roli bohaterki III RP mówi prawdziwa bohaterka opozycji PRL-u, Anna Walentynowicz: „W 20 rocznicę „Sierpnia” było konfrontowane na Woronicza razem z Aliną Pieńkowską (działaczka opozycyjna w PRL – red.). Pieńkowska z Borsukiem siedziała (Bogdan Borusewicz – red.). Zanim weszliśmy do studia, siedzę z Krzywonos i ona mi opowiada, jak to zatrzymała strajk. Ja ją wzięłam za rękę, idę do drugiego stolika do Alinki i mówię: Henia powtórz jeszcze raz tutaj przy Alinie to, co powiedziałaś przed chwilą mnie. I ona to opowiada, że zatrzymała tramwaj, że myślała o Wałęsie… A Alina powiedziała: Henia, nie było ciebie. Nie było wózka akumulatorowego. To my obie biegłyśmy za bramę numer jeden, żeby zatrzymać strajk. I Krzywonos zamilkła i już w studiu tego nie mówiła. Ale po studiu udzieliła wywiadu dla jakiejś gazety w Chicago i dokładnie to, co mnie mówiła, to powiedziała.”
http://parezja.pl/walentynowicz-krzywonos-19-lat-po-sierpniu-wymyslili-ze-ona-zatrzymala-strajk/
Anna Walentynowicz całe życie była szkalowana i marginalizowana. Wielki bohater i pokojowy noblista, mistrz w skoku przez mur o motorówce, bardzo często ją atakował; raz nawet sugerując, że „przeszkadzała bardziej niż SB” (sic!). W końcu mówiła rzeczy niewygodne zarówno o nobliście, jak i o Okrągłym Stole. Gdy prezydent Lech Kaczyński przyznał pani Annie emeryturę, pozwalającą jej wreszcie wykupować wszystkie przepisane leki, TW „Bolek” dostał wręcz ataku wścieklizny. Dlatego ikoną Solidarności, w tyleż nachalny co żałosny sposób, próbuje się zrobić tę, która odegrała w rzeczywistości marginalną rolę – Henrykę Krzywonos.
Flavia de Luce
Stary Niedźwiedź
Podobno byla ''lamistrajkiem'' a jej ''protest'' polegal na tym ze kiedy prad wylaczyli to juz nie prowadzila tramwaju....
OdpowiedzUsuńSBcja naprawde popisala sie tu ''poczuciem humoru'' wybierajac nam za najnowszych ''bohaTRZOW narodowych'' takich roznych Bolkow skaczacych przez plot motorowka albo KrzywoZomo tramwajowe...
satyrycy juz dawno stracili nad wisla robote.............
oj wesol dzien
PiotrROI
Potrzebny był ktoś z Solidarności, kto uwiarygodni i moralnie usprawiedliwi Okrągły Stół. Walentynowicz była zasłużona i niezłomna, więc trzeba było z niej zrobić wariatkę. Krzywonos niewiele zrobiła i nie miała zdania - zatem z niej zrobiono ikonę.
UsuńCzcigodny Piotrze
UsuńSB wybrała sobie takie zera, bo nie istniała groźba, że kiedyś urwą się ze smyczy. Lub co gorsza, ugryzą rękę, która ich karmiła. Ta groteska, która w pierwszej chwili śmieszy, ale potem przeraża, bo świadczy o stanie umysłów rodaków, to efekt uboczny. Skłaniający do smutnych refleksji odnośnie tegoż stanu.
Jak dobrze wiesz, nachodzi mnie brzydkie uczucie zazdrości, gdy spoglądam na obecne Czechy. Tam nawet ludzie o lewicowych poglądach, jak choćby prezydent Milosz Zeman, potrafią twardo bronić czeskiej racji stanu. A Marelę i Brukselę mieć w wiadomym miejscu. Czyżby duch Jana Žižki unosił się nad Czechami?
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowni Flavio i Niedźwiedziu
OdpowiedzUsuńSzczerze napiszę, iż pani Krzywonos po raz pierwszy pojawiła się w mojej świadomości podczas owego zjazdu Solidarności, na którym pojechała z ryja po Kaczorach. W latach 80-tych nic o niej nie słyszałem. To nie jest żadna ikona Solidarności, tylko nawiedzony babsztyl, chory z nienawiści. Na pewno jest gwiazdą dzisiejszego Lemingradu, dzięki czemu zasłużyła na super emeryturę od Tuska. Stać go było na to. Pozabierał maluczkim od 2 do 7 lat wypracowanych świadczeń, to dla Henryki na jedną extra-gażę się znajdzie.
Pozdrowienia
O ironio - to o Annie Walentynowicz mówi się, iż jest "chora z nienawiści". A Henryka zapytana o niespodziewanie wysoką gazę, odpowiedziała, ze to jej "prywatna sprawa".
UsuńCzcigodny Jarku
UsuńJuż po roku 1926 powstała tak zwana "czwarta brygada legionów". Więc dzisiejsi "kombatanci" biorą z niej przykład. Ten wstrętny babsztyl swego czasu łgał, że "Donek był wtedy z nami". A sam Chyży Rój, gdy jeszcze chlapał językiem to co myślał (choćby "polskość to nienormalność"), przyznał się, że podczas strajków sierpniowych 1980 był w Norwegii. Ale po takim rimmingu uznał, że baba nadaje się na użytek Lemingradu do roli solidarnościowego Urbana i odpalił jej tę rentę.
A gdy pomyślę, że ś.p. pani Anna Walentynowicz dopiero przez kilka ostatnich lat życia mogła sobie pozwolić na kupowanie w aptece wszystkich zapisanych sobie leków, co jak napisaliśmy, wywołało atak sraczki tego chama, przypomina się stare rosyjskie przysłowie:
Złoto utonie, gówno wypłynie.
Pozdrawiam serdecznie.
Takich fałszywych ikon i legend wykreowano w III RP całkiem pokaźny panteon - obok Henryki wspomnieć warto o Bartoszewskim, Michniku, Geremku, Mazowieckim, Szymborskiej i całej masie innych...
OdpowiedzUsuńW tym panteonie znajdzie się ani chybi Ryszard Petru :)
UsuńCzcigodny Tie Fighterze
UsuńDawno temu Wajda nakręcił "Człowieka z marmuru" i "Człowieka z żelaza". Okrągły stolec stworzył galerię w najlepszym razie ludzików z tombaku, niekiedy niestety pętaków z wazeliny. Lista na pewno nie jest zamknięta tym banksterem.
Pozdrawiam melancholijnie.
Szanowni Autorzy,
OdpowiedzUsuńPO ma zdecydowany antytalent do wynajdywania liderów, czy ikon. Kopacz, Krzywonos... To chyba wpływ Tuska, który najbardziej dbał o to, aby być tym jedynym.
ym niemniej PiS w swoich decyzjach kadrowych śmiało sięga po byłych funkcjonariuszy aparatu komunistycznego. Przypomina mi się sentencja "To ja będę decydował, kto jest Żydem".
Serdecznie pozdrawiam
Są to głównie ludzie mikrego formatu.
UsuńRównież pozdrawiam :)
Czcigodny Dibeliusie
UsuńChyży Rój powielał metodę Stalina, czyli udupiał każdego, kto przerastał formatem tego śmierdzącego lenia z Kaszub. Wykończył Płażyńskiego, Rokitę, Gilowską i Gowina, zostały żałosne miernoty. Obecnie o schedę biją się Skatina i Siemoniak czyli dwa zera. Nie dziwota, bo cała Parada Oszustów to już tylko przybytek spod znaku dwóch zer.
Przypomniałeś złotą myśl Himmlera, który powiedział:
Towarzysze, o tym, kto w tym kraju jest Żydem, decyduję wyłącznie ja!
Przypadków takich na wyższych stanowiskach doliczyłem sie raptem kilku. Entuzjazmem mnie nie napawają. Ale gdy o tym szczeka Szmatławer Zeitung, gloryfikująca Jaruzela i Kiszczaka, dopiero robi się groteskowo.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowni autorzy i właśnie jutro takie różne michniki, tuleye, krzywonosy, petru itd. długo by wyliczać te marionetki spadkobierców ruskich ludobójców i złodziei zegarków, będą manifestować przed domem J. Kaczyńskiego a dzisiaj manifestowały w obronie demokracji.
OdpowiedzUsuńklawisz
Czytałam o tym - paranoja. Jeśli zaś chodzi o dzisiejszą (wczorajszą?) manifestację, to w mediach szedł przekaz, że w hucpie przed TK uczestniczy bez mała 50 tysięcy ludu. Widziałam zdjęcia z tej manifestacji i liczyła ona, najwyżej, z tysiąc osób. Bóg raczy wiedzieć, ilu z nich przyszło powodowanych lękiem o "demokrację", a ilu zostało opłaconych. W tłumie wszak dostrzec można była słynnego Andrzeja Hadacza, który jest czołowym zadymiarzem dzisiejszej opozycji. Nawet w BBC piszą, że Warszawą maszerowały nieprzebrane tłumy, podczas gdy w rzeczywistości była to garstka krzykaczy.
UsuńCzcigodny Klawiszu
UsuńW czasach, gdy Wojciecha Młynarskiego nie dopadła jeszcze demencja, i nie stał się cynglem PO, napisał o szkoleniu kamerzystów TVP:
Trzeba, chłopcy, zrobić tak
(bo inaczej - tęgi hak
wyląduje w waszych teczkach personalnych):
Przyjdzie garstka, lecz ja wierzę,
Że zrobicie z niej w kamerze
Spory pochód! Uśmiechnięty! Tryumfalny!
A my - łbem pokorny skłon...
...choć ostatnio z różnych stron
Coś się o tym pomalutku przebąkuje,
By kierować się w obrazie
Tylko prawdą - lecz na razie
Takich szkoleń u nas się nie przewiduje...
Podejrzewam że pokazywania tego, co jest, teoretycznie może ich nauczyć Jacek Kurski. O ile nie będzie podobnych numerów, tyle tylko że na korzyść kogo innego.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu .Choć może nie na temat , ale poniżej przesyłam link do artykułu komentujący wynik ankiety : Kto jest największym kłamcą roku 2015 .
OdpowiedzUsuńhttp://www.presstv.ir/Detail/2015/12/13/441518/Alles-
Czcigodny QQQ
UsuńBardzo dziękuję za ten link. Zapisałem, gdy napiszemy coś o Makreli, będzie jak znalazł.
Pozdrawiam serdecznie.