Andrzej Ruhollah Rzepliński („sędzia TK”, „profesor”) nie daje za wygraną i idzie w zaparte. Gdy doraźnie klecone na kolanie działania legislacyjne PiS okazały się wystarczająco skuteczne by wyrwać mu zęby jadowe a wkrótce w siedzibie Trybunału Konstytucyjnego będzie można uruchomić spłuczkę i przewietrzyć smród, zapewne w stanie „wyższej konieczności” postanowił zrobić z siebie błazna. I wystąpił na drogę sądową zakładając sprawę CYWILNĄ panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie oraz panom sędziom TK Henrykowi Ciochowi, Lechowi Morawskiemu oraz Mariuszowi Muszyńskiemu. Do tego celu najął gdańską kancelarię adwokacką Nowosielski i Partnerzy. Widocznie w przebłysku realizmu zrozumiał że lepiej będzie, jeśli przed sądem będzie go reprezentował ktoś mający jakie takie pojęcie o prawie.
Kancelaria oczywiście zadania się podjęła. Bowiem adwokaci w RP, jak potwierdził to dobitnie ostatni zjazd adwokatury, w odróżnieniu od innej profesji, rzekomo jeszcze starszej, za pieniądze zrobią wszystko. I jak podaje portal „wPolityce”:
Kancelaria oczywiście zadania się podjęła. Bowiem adwokaci w RP, jak potwierdził to dobitnie ostatni zjazd adwokatury, w odróżnieniu od innej profesji, rzekomo jeszcze starszej, za pieniądze zrobią wszystko. I jak podaje portal „wPolityce”:
założyła sprawę o sygnaturze II Co 90/16. W pozwie powód domagał się „udzielenia zabezpieczenia” poprzez nakazanie sędziom Ciochowi, Morawskiemu i Muszyńskiemu „powstrzymania się od wykonywania czynności sędziego Trybunału Konstytucyjnego”, w tym od orzekania w TK, do czasu prawomocnego zakończenia postępowania o stwierdzenie nieważności oświadczenia o złożeniu przez nich ślubowania przed prezydentem RP. Powód wnosił też o nakazanie sędziom powstrzymania się od udziału w Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów TK. Ajatollah pragnął zatem na drodze cywilnej sądowego potwierdzenia dla swojej decyzji o odsuwaniu sędziów Ciocha, Morawskiego i Muszyńskiego od orzekania oraz uczestnictwa w Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów TK. Oraz podważał zarówno ważność złożenia przez tych sędziów ślubowań jak i ich przyjęcia przez pana prezydenta na podstawie przepisów o „oświadczeniu woli” w rozumieniu prawa cywilnego. Widocznie zdawał sobie sprawę z tego, że jego samowolka nie ma jakiegokolwiek umocowania prawnego, więc lepszy wyrok sądu pierwszej instancji, niż kompletne nic. Ale był wraz ze swoimi papugami przekonany, że sama „groza jego imienia” (jak by powiedział ten lepszy Sienkiewicz) wystarczy do wygrania tej sprawy. Czyli był pewny, że w odniesieniu do jego nadętego niczym „Graf Zeppelin” ego żaden polski sędzia nie ośmieli się zastosować prawa.
Ale spotkała go arcyniemiła niespodzianka. Pani sędzia Eliza Kurkowska ma czelność przestrzegać prawa więc przekłuła ten balon, który okazał się jedynie nadmuchaną prezerwatywą i pozew w całości odrzuciła.
Sąd dał przy okazji bezczelnemu bufonowi elementarną lekcję prawa. Sędzia Kurkowska wskazała, że w tej sprawie nie istnieje droga sądowa na podstawie art. 730 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego. Poruszona kwestia NIE JEST SPRAWĄ CYWILNĄ, BOWIEM STRONY WYKONUJĄ FUNKCJE ORGANÓW KONSTYTUCYJNYCH W PAŃSTWIE. A do tego jeszcze że złożenie i odebranie tych sędziowskich ślubowań nie jest oświadczeniem woli w rozumieniu art. 60 Kodeksu Cywilnego. Zajmowanie stanowiska sędziego TK jest bowiem pełnieniem służby publicznej, a nie wykonywaniem zobowiązania o charakterze cywilnoprawnym.
To samo w mowie potocznej można wysłowić następująco: „Doucz się głąbie elementarza prawa i nie zawracaj sądowi czterech liter po próżnicy”.
Znacznie obszerniej uzasadnił to pan profesor Kamil Zaradkiewicz:
Ale spotkała go arcyniemiła niespodzianka. Pani sędzia Eliza Kurkowska ma czelność przestrzegać prawa więc przekłuła ten balon, który okazał się jedynie nadmuchaną prezerwatywą i pozew w całości odrzuciła.
Sąd dał przy okazji bezczelnemu bufonowi elementarną lekcję prawa. Sędzia Kurkowska wskazała, że w tej sprawie nie istnieje droga sądowa na podstawie art. 730 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego. Poruszona kwestia NIE JEST SPRAWĄ CYWILNĄ, BOWIEM STRONY WYKONUJĄ FUNKCJE ORGANÓW KONSTYTUCYJNYCH W PAŃSTWIE. A do tego jeszcze że złożenie i odebranie tych sędziowskich ślubowań nie jest oświadczeniem woli w rozumieniu art. 60 Kodeksu Cywilnego. Zajmowanie stanowiska sędziego TK jest bowiem pełnieniem służby publicznej, a nie wykonywaniem zobowiązania o charakterze cywilnoprawnym.
To samo w mowie potocznej można wysłowić następująco: „Doucz się głąbie elementarza prawa i nie zawracaj sądowi czterech liter po próżnicy”.
Znacznie obszerniej uzasadnił to pan profesor Kamil Zaradkiewicz:
Wbił jeszcze dodatkowy gwóźdź do trumny prezia udowadniając że bezsensowność tego pozwu jasno wynika również i z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. Pan profesor pisze między innymi:
„Powyższe tezy i ustalenia są ugruntowane w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego. Przytoczyłem je za TK w niniejszej analizie niemal dosłownie. Sąd Okręgowy w Warszawie przywołał je również w uzasadnieniu swojego rozstrzygnięcia, choć nie wspomniał, że wynikają z utrwalonego orzecznictwa Trybunału. W związku z tym jednak trzeba dodać, że zdumienie budzi fakt, iż nie zostały należycie rozważone powołane i uwzględnione przez Prezesa Trybunału Konstytucyjnego podejmującego skazaną na niepowodzenie próbę wszczęcia sprawy cywilnej przeciwko Prezydentowi RP i sędziemu TK. Nie wydaje się uzasadnione przypuszczenie, iż Prezes nie zna dorobku orzeczniczego instytucji, której pracami od lat kieruje. Powstaje w związku z tym pytanie – jakie motywy nim kierowały i jaki skutek pragnął osiągnąć?”
oraz
„Sprawa wytoczona przez Prezesa TK nie dotyczy praw i wolności jego jako organu, bo takich żaden organ władzy publicznej nie posiada, ani praw i wolności czy też prawnie chronionych interesów obywatela Andrzeja Rzeplińskiego, ponieważ nie odnosi się do jego sfery życia i samorealizacji jako osoby prywatnej.”
Zdaniem naszej redakcji przypuszczenie że prezio nie zna dorobku swojego ansztaltu wcale nie jest niedorzeczne. W końcu cała jego kariera wynika z bycia partyjnym cynglem najpierw PZPR (przez lata był sekretarzem takowej na Wydziale Prawa UW) a teraz PO. Zatem o orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego może wiedzieć tyle, co jego starszy kolega prezes Dyzma o idei działania kierowanego przez siebie Państwowego Banku Zbożowego.
Pan profesor Zaradkiewicz powstrzymał się też od napisania expressis verbis, jakim organem jest prezio. Zbyt wysoko cenimy inteligencję Szanownych Czytelników by wyważać otwarte drzwi. Ale na pewno nie oprotestują oni konstatacji że jest to organ złamany.
Swego czasu Sodoma i Gomora miały szansę ocaleć, gdyby znalazło się w nich dziesięciu sprawiedliwych. Pan Piotr Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu, jest pierwszą a pani sędzia Eliza Kurkowska dopiero drugą osobą godną szacunku z grona sędziów, o których redakcji wiadomo. Jeśli Szanowni Czytelnicy znają z nazwiska i innych, prosimy o podzielenie się tą wiedzą. Ale nie widzimy powodu aby nie zaorać tej zgrai spod znaku Rzeplińskiego, Biernata, Łączewskiego, obydwu Tulei i reszty szajki. Za dużo ludzkiej krzywdy mają na sumieniu, tu nie może być litości. Wydalić z wilczym biletem.
A konkursu o złoty gwizdek sędziego Laguny w tym roku nie będzie. Bo prezio Rzepliński znokautował konkurencję. A do tego, sięgając po piłkarską analogię, udowodnił że nie odróżnia rzutu z autu od rzutu karnego. Czyli sędzia ****!
Stary Niedźwiedź
„Powyższe tezy i ustalenia są ugruntowane w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego. Przytoczyłem je za TK w niniejszej analizie niemal dosłownie. Sąd Okręgowy w Warszawie przywołał je również w uzasadnieniu swojego rozstrzygnięcia, choć nie wspomniał, że wynikają z utrwalonego orzecznictwa Trybunału. W związku z tym jednak trzeba dodać, że zdumienie budzi fakt, iż nie zostały należycie rozważone powołane i uwzględnione przez Prezesa Trybunału Konstytucyjnego podejmującego skazaną na niepowodzenie próbę wszczęcia sprawy cywilnej przeciwko Prezydentowi RP i sędziemu TK. Nie wydaje się uzasadnione przypuszczenie, iż Prezes nie zna dorobku orzeczniczego instytucji, której pracami od lat kieruje. Powstaje w związku z tym pytanie – jakie motywy nim kierowały i jaki skutek pragnął osiągnąć?”
oraz
„Sprawa wytoczona przez Prezesa TK nie dotyczy praw i wolności jego jako organu, bo takich żaden organ władzy publicznej nie posiada, ani praw i wolności czy też prawnie chronionych interesów obywatela Andrzeja Rzeplińskiego, ponieważ nie odnosi się do jego sfery życia i samorealizacji jako osoby prywatnej.”
Zdaniem naszej redakcji przypuszczenie że prezio nie zna dorobku swojego ansztaltu wcale nie jest niedorzeczne. W końcu cała jego kariera wynika z bycia partyjnym cynglem najpierw PZPR (przez lata był sekretarzem takowej na Wydziale Prawa UW) a teraz PO. Zatem o orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego może wiedzieć tyle, co jego starszy kolega prezes Dyzma o idei działania kierowanego przez siebie Państwowego Banku Zbożowego.
Pan profesor Zaradkiewicz powstrzymał się też od napisania expressis verbis, jakim organem jest prezio. Zbyt wysoko cenimy inteligencję Szanownych Czytelników by wyważać otwarte drzwi. Ale na pewno nie oprotestują oni konstatacji że jest to organ złamany.
Swego czasu Sodoma i Gomora miały szansę ocaleć, gdyby znalazło się w nich dziesięciu sprawiedliwych. Pan Piotr Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu, jest pierwszą a pani sędzia Eliza Kurkowska dopiero drugą osobą godną szacunku z grona sędziów, o których redakcji wiadomo. Jeśli Szanowni Czytelnicy znają z nazwiska i innych, prosimy o podzielenie się tą wiedzą. Ale nie widzimy powodu aby nie zaorać tej zgrai spod znaku Rzeplińskiego, Biernata, Łączewskiego, obydwu Tulei i reszty szajki. Za dużo ludzkiej krzywdy mają na sumieniu, tu nie może być litości. Wydalić z wilczym biletem.
A konkursu o złoty gwizdek sędziego Laguny w tym roku nie będzie. Bo prezio Rzepliński znokautował konkurencję. A do tego, sięgając po piłkarską analogię, udowodnił że nie odróżnia rzutu z autu od rzutu karnego. Czyli sędzia ****!
Stary Niedźwiedź
Pięknie napisane !
OdpowiedzUsuńLiteraci do pióra ! Studenci do nauki !Rzepliński do studiowania prawa ! Nadzwyczajna kasta do dupy !
amigo
Czcigodny Amigo
UsuńSparafrazowałeś słynny slogan Gomułki z roku 1968. Inne powiedzenie z tamtych czasów głosiło że w komunizmie wszystko jest do dupy poza papierem toaletowym, irygatorami i czopkami. A ponieważ tego gniazda komuchów żadna weryfikacja nie ruszyła, szubrawcy w togach z fioletową lamówką jak najbardziej potwierdzają wspomnianą regułę, i to na pewno nie jako wyjątki od niej.
A parafrazując pewne arabskie przekleństwo, można mówić "ty sędzio, synu sędziego i wnuku sędziego". Bo dziadek Strzembosz, swego czasu gaworzący coś o samooczyszczeniu się tej sitwy, skompromitował się ze szczętem.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu, obawiam się, iż organ, który miałeś na myśli, nie ma kości. W związku z czym nie łamie się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Czcigodny Jarku
UsuńZ punktu widzenia anatomii oczywiście masz rację. Ale w mowie potocznej po tymże rzeczowniku pojawia się przymiotnik "złamany", zwłaszcza gdy chcemy o kimś wydać jak najgorszą opinię. I ta metafora jak najbardziej pasuje do tego czegoś. Bo i zarozumiały do granic śmieszności buc, i bezczelny oszust, a do tego jeszcze merytorycznie porażający nieuk.
Pozdrawiam serdecznie.
No cóż Szanowny Stary Niedźwiedziu tak jak zawsze mówiłem PZPR-PO to tylko zdrajca, morderca, oszust, złodziej oraz idiota. Są czasami drobne wyjątki, które potwierdzają regułę. Sam się z takimi zetknąłem i to niejednokrotnie. O jednym takim wyjątku napiszę. Będąc na szkółce oficerskiej podczas zajęć z politrukiem, który prowadził wykład na temat powstania armii polskiej i Armii Andersa w Związku zdRadzieckim mruknąłem odruchowo coś sobie pod nosem na temat Katynia nie zauważając że ten politruk stoi tuż za moimi plecami. On to usłyszał i wrzasnął - wyjdź. Opuściłem salę wykładową a że pogoda była fajna usiadłem sobie na ławeczce aby zakurzyć papierosa. Po zakończonym wykładzie nikt z kolegów nawet nie podszedł do mnie, siedziałem sam na tej ławce. Podszedł tylko tenże politruk, przysiadł się do mnie, zapalił papierosa i po dłuższym milczeniu zwrócił się do mnie tymi słowami: to że wiesz o Katyniu to bardzo dobrze że o tym wiesz ale zapamiętaj sobie raz na zawsze że nie można o tym mówić przy każdym. Po całym tym zajściu moi koledzy radzili mi pakować manatki i jechać do domu, że nie mam szans na ukończenie tej szkółki itd. Oczywiście nie posłuchałem ich i szkółkę ukończyłem a ze strony tegoż politruka nigdy nie miałem żadnych kłopotów.
OdpowiedzUsuńklawisz
Czcigodny Klawiszu
UsuńSpotkałem się w swoim dosyć już długim życiu z trzema przypadkami uczciwych ludzi z PZPR.
Pierwszym był pan będący za komuny dyrektorem naczelnym dużego zjednoczenia produkującego dobre towary rynkowe, chętnie kupowane. Był dobrym fachowcem, znał języki, ale bez tej czerwonej tekturki zakończyłby karierę kilka szczebli niżej.
Drugim był kapitan drogówki. Człowiek inteligentny (przy brydżu to się szybko ujawnia) i porządny. Jak się kiedyś przyznał, bez tekturki do zakichanej śmierci nie skierowanoby go do Szczytna a potem nie przeniesiono z głębokiej prowincji do warszawy.
Trzeci to były wójt "mojej" mazurskiej gminy. Od kilkunastu ludzi słyszałem, że pomógł im załatwić trudne urzędowe sprawy i nie wziął za to ani grosza.
Natomiast porządnego platfusa jeszcze w życiu nie spotkałem i na to nie liczę.
Pozdrawiam serdecznie.
Jaki to wstyd dla Jastrzebcow z Rzeplina Rzeplinskich ...... -Rodzina znana conajmniej 700 lat ktora wydala setki wybinych ludzi dla Rzeplitej , Stanow , Francji bedzie sie kojarzyc z tym blaznem..... To pokazuje upadek obyczajow gdyz gdyby zyl w czasach swojego wybitnego praszczura Krystyna (ktorego nawet troche fizjonomia przypomina)za to zaprzanstwo dostalby conajmniej w ryj tak dosadnie ze do konca swych dni jadlby przez rurke.
OdpowiedzUsuń''u nie ma co gadac tu trza lac''
wesol dzien
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńZ tego co słyszałem z wielu źródeł, po roku 1945 wielu ludzi stosunkowo łatwo zmieniało nazwiska. Poczciwy Ruczaj nagle stawał się Ruczajskim. A jeśli miał fantazję, to i Ruczayskim. Przysłowiowy Apfelbaum zmieniał się w Jabłeckiego, być może nawet w Jabłonowskiego, bo urzędas mógł nie wiedzieć że to nazwisko historyczne. Więc nie zdziwiłbym się, gdyby przodkowie tego filuta nazywali się po prostu Rzepa lub pochodzili z okolic któregoś z Rzeplinów. Wiem o trzech wsiach o tej nazwie, położonych koło Krakowa, Tomaszowa (lubelskiego) i Jarosławia. Jeśli przedstawiciele przywołanego przez Ciebie rodu żyją do dzisiaj, mają powód do wielkiej irytacji.
Pozdrawiam serdecznie.
Znowu ktos albo cos wykasowalo moj post..... -czlowiek sie ''rozpuszcza'' i nie robi kopi tego co pisze.Nie chce mi sie pisac po raz drugi ..
UsuńPiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńWielka szkoda. Byłem tu kontrolnie przed 19 i zajrzałem ponownie przed chwilą, już po 21. Na pewno niczego nie kasowałem. Czyżby zaczął tu straszyć jakiś duch?
Przepraszam za dyskomfort i pozdrawiam serdecznie.
Zmienię nieco temat. Do Krakowa przyjechał Victor Orbán. Nie pałam do niego szczególnie gorącym politycznym uczuciem. Jednak gdy wczoraj w polsatowskim dzienniku tv zobaczyłem grupkę całych 12 protestujących kodziarzy (średnia wieku na oko powyżej 70), to pomyślałem sobie, że temu tałatajstwu brak już zupełnie energii. Tłumów za sobą nie porwą. Zatem całe wydarzenie propagandowo zarówno dla Szydło, jak i dla Orbána oceniam na plus.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przepraszam, oczywiście napisałem Viktor Orbán, tylko automat wie lepiej i mi popsuł, czego nie zauważyłem.
UsuńCzcigodny Jarku
UsuńO wewnątrzwęgierskich aspektach działań Fideszu wiem zbyt mało by się o tym wypowiadać Ale do Viktora Orbana mam dużo sympatii za to, że pierwszy odważył się pokazać eurokibucnikom środkowy palec. I opanował tę rzekę islamskiej dziczy. A ostatnio sąd węgierski wysłał na 10 lat za kratki jakieś ciapate bydlę, którze rzucało kamieniami w węgierskich mundurowych na granicy z Serbią. Eurolewacy kwiczą a bracia Madziarzy mają to tam, dokąd kolonoskop nie sięga. Czyli na Węgrzech sądy oczyszczono z czerwonego syfu. Oby czeladnik Kaczyński zechciał nauczyć się od mistrza Orbana, jak to się robi.
A skoro wspomniałeś o tej krakowskiej parszywej dwunastce, usłyszałem od studentów dowcip:
Jak nazywa się potwór mający 7 jąder, 19 oczu i 47 zębów?
To pięćdziesięciotysięczna demonstracja KODomitów.
Pozdrawiam serdecznie.
Ciekawe jak bardzo jeszcze ten człowiek się skompromituje. Nie umie odejść z godnością. I ktoś taki stał na czele T.K. Jednak zważywszy na to czym był i jest w Polsce T.K. to można dojść do wniosku, że to był właściwy człowiek na właściwym miejscu.
OdpowiedzUsuńZygmunt
Czcigodny Zygmuncie
UsuńZ przyjemnością witam po dłuższym niewidzeniu.
Ten cyrk wymyślili jeszcze komuchy, by lewackim idiotom na zachodzie wmawiać że pod względem prawnym w PRL wszystko jest jak u białych ludzi czyli gites tenteges. Ponieważ w Polsce nie ma niczego trwalszego od prowizorki, mamy to do dzisiaj. A w tych śmiesznych berecikach straszy stara swołocz, która wysługiwała się komuchom a potem różnym mutacjom partii zagranicy. Od Mumii Demokratycznej przez Unię Wolnoszczy po Przestępczość Organizowaną.
A najtaniej i najrozsądniej byłoby to zlikwidować. Po przewalance z OFE widać że to banda kanalii a ostatni numer udowodnił że do tego jeszcze prawniczych nieuków, skoro sędzia sądu pierwszej instancji ośmieszyła durnia a pozew rozdeptała jak pluskwę.
W tych kancelariach adwokackich też przydałaby się lewatywa w stylu Erdogana.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńNikt nie jest wolny od wad, ale uważam, że historia przyzna Jarosławowi Kaczyńskiemu miejsce wśród najwybitniejszych władców Polski, takich jak Bolesław Chrobry lub Kazimierz Wielki. Czy majestat królewski potrzebuje być krępowany organem takim jak Trybunał Konstytucyjny? Oczywiście, że nie. Może ich tolerować jedynie jako błaznów. I ta rola jest znakomicie wypełniana.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńJak zawsze Twój komentarz utrzymany jest w stylu pół żartem, pół serio. W tym przypadku na pewno serio piszesz o tych błaznach. Bareja pokazywał misia na miarę możliwości PRL. A TK to błazny na miarę Przestępczości Organizowanej. A że marne to już trudno. Jaki pan taki kram i tak krawiec kraje jak mu materii staje. Widocznie inteligentniejszych lokai nie mieli w magazynie.
Pozdrawiam serdecznie
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńTaki sędzia powinien być niezawisły i reprezentować nienaganny poziom moralny. To tak z definicji. Wtedy istnieją przesłanki do sądzenia innych ludzi, tudzież wydawania orzeczeń w sprawach proceduralnych mających bezpośredni wpływ na życie innych ludzi. Czy sędzia rzepliński i jemu podobne łachudry spełniają choć częściowo te warunki konieczne? oczywiście nie. i tyle w temacie. Zwykła łachudra - ot co.
Pozdrawiam serdecznie, TF.
Czcigodny Tie Fighterze
UsuńZiemkiewicz opisywał piękną historię z czasów swojego dłuższego pobytu w USA. Poszedł do sądu jakiegoś hrabstwa, przedstawił się jako dziennikarz z dalekiego europejskiego kraju i powiedział że bardzo by chciał przeprowadzić wywiad z sędzią. Spojrzeli na niego jak na kosmitę i odpowiedzieli że przyjechał z bardzo daleka skoro nie wie, że jest to z definicji wykluczone. Sędzia na tematy prawne wypowiada się WYŁĄCZNIE na sali sądowej. Ktoś latający z mordą od gazety do stacji telewizyjnej zostałby w Stanach natychmiast skasowany.
Podałeś warunki konieczne które powinien spełniać każdy sędzia. Zakładam hurra optymistycznie że może dotyczy to 10% polskich sędziów. Polskie przekleństwa są mało wyszukane, najczęściej sugerują że czyjaś matka trudniła się nierządem. Arabowie używają bogatszego "ty złodzieju, synu złodzieja i wnuku złodzieja". Może warto zacząć lansować "ty sędzio, synu sędziego i wnuku sędziego"?
Pozdrawiam serdecznie.
PIS walczy z Rzeplińskim i dobrze. Sam PIS jednak ma w swoich szeregach co najmniej kilku takich mentalnych odpowiedników Rzeplińskiego.
OdpowiedzUsuńKrzysztof Czabański, poseł PiS, od 2016 r. jest przewodniczącym Rady Mediów Narodowych. W latach 1967-1981 publikował „Sztandarze Młodych”, „Zarzewiu”, „Dookoła świata”, „Literaturze” i „Kulturze”. Należał do Związku Młodzieży Socjalistycznej. W latach 1967-1980 był członkiem PZPR.
Wojciech Jasiński to były minister skarbu w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, obecnie poseł i prezes zarządu PKN Orlen. Od 1975 r. należał do PZPR.
Stanisław Kostrzewski od 2000 do 25 lutego 2006 i od 10 października 2009 do 5 września 2014 był skarbnikiem PiS. Należał do PZPR do momentu rozwiązania tej partii.
Maciej Łopiński w 1971 r. wstąpił do PZPR i był członkiem tej partii do 14 grudnia 1981. Jest sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP.
Marcin Wolski, dyrektor TVP2, w latach 1975-1981 należał do PZPR, od 1980 był sekretarzem Podstawowej Organizacji Partyjnej Programu III PR.
Jest ich z pewnością więcej, ale powoli to prześwietlanie życiorysów idzie.
Szanowny Anonimowy
UsuńOdnośnie byłych członków PZPR mam prostą zasadę. Odróżniam tych którzy ten cyrograf podpisali ale nie krzywdzili ludzi, byli w swojej dziedzinie osbami kompetentnymi i wykonywali pożyteczną pracę. Przykładem może być choćby znany mi wójt z mazurskiej gminy, przez ludzi powszechnie szanowany. Bardzo wielu z nich pomógł w trudnych urzędowych sprawach I NIE WZIĄŁ OD ŻADNEGO ANI GROSZA ŁAPÓWKI. Kolejne wybory wygrywał z przywiezionymi w teczce "prawicowcami" przez nokaut. Takiemu bez problemu podam rękę.
Jeśli ktoś swoją karierę zawdzięcza wyłącznie tej legitymacji bo fachowo był słabiutki, na pewno z kimś takim kolegować się nie będę.
A jeśli krzywdził ludzi i nawet za to nie przeprosił i nie próbuje CZYNAMI tego nie naprawić, po prostu nim gardzę. I nie miałbym niczego przeciw osądzeniu jego przestępstw.
Wracając do Twoich przykładów. O Czabańskim i Łopińskim dobrze świadczy to że w 1981 wypisali się z tego syfu. Wolski jako satyryk na pewno już "odpracował" swoje grzechy młodości. A to sekretarzowanie przez rok od 1980 jestem w stanie mu darować. Bo w tymże roku była jeszcze garstka naiwnych, liczących na to, że PRL da się jakoś naprawić, ale rok póżniej stracili te dziecinne złudzenia.
O Jasińskim i Kostrzewskim nie wiem kompletnie niczego. Fakt że byli w tym bagnie do końca powoduje jedynie że po prostu unikałbym ich jak ognia na gruncie towarzyskim.
A Rzepliński tym pozwem udowodnił że od strony fachowej jest mniej niż zerem. Skoro nie tylko nie zna orzecznictwa firmy którą kieruje ale i tego, co powinno być oczywiste dla studenta prawa, jego habilitacja, doktorat i magisterium są kompletnie niewiarygodne. Można żałować że nie ma stosownych procedur ich anulowania.
Pozdrawiam.
PS
UsuńPolecam ten link:
http://wpolityce.pl/polityka/318923-ujawniamy-przelom-w-sprawie-przeszlosci-posla-piotrowicza-represjonowana-dzialaczka-s-z-krosna-wspomina-dzieki-jego-odwadze-nie-trafilam-do-wiezienia-nie-odebrali-mi-dzieci-a-sprawe-umorzono
Pan Piotrowicz ryzykując nie tylko karierą, ale i więzieniem, już wtedy czynami udowodnił że jest potządnym człowiekiem. Chapeau bas! A jego krytykantom, paradującym pod rękę ze szpiclem Bolkiem dobrze radzę: mordy w kublik!
A może te wszystkie rzepki, michniki, lisy itd. dla pieniędzy zrobią wszystko?
OdpowiedzUsuńklawisz
http://warszawskagazeta.pl/kraj/item/4399-dlaczego-zydzi-nie-walcza-z-antypolonizmem-w-izraelu-jest-znacznie-wiecej-antypolonizmu-niz-w-polsce-antysemityzmu
Usuńzapomniałem wrzucić
klawisz
Czcigodny Klawiszu
UsuńRzepka robi to chyba za sorosowe srebrniki a lis Syfilis na pewno za niemieckie, tak jak ci z Targowicy. O jakąkolwiek ideowość nie sposób ich podejrzewać. Ale w przypadku nadredaktora w grę wchodzi też "misja" przerobienia Polski na "Polin" na wypadek gdyby Arabusy odzyskały rozum i zdolność do racjonalnego działania a więc zepchneły Żydów do morza.
Dzięki za bardzo ciekawy link.
Pozdrawiam serdecznie.