Wychowałem się w rodzinie warszawsko – lwowskiej. Rodzina Mamy o korzeniach robotniczo – rzemieślniczych mieszkała w Warszawie od zawsze. Moich męskich antenatów po kądzieli nie poznałem bowiem dziadek i bracia babci zostali po Powstaniu Warszawskim zamordowani przez ukraińskich bandytów z formacji pomocniczych SS lub „zmarli na zawał serca” w niemieckich obozach. Ale zarówno mama jak i babcia używały na co dzień w pełni poprawnej polszczyzny. A gdy przynosiłem z podwórka jakieś kolokwializmy, mama łagodnie zwracała mi uwagę, że mówi się inaczej.
Ojciec pochodził z rodziny osiadłej we Lwowie pod koniec XVIII wieku, rzecz jasna doszczętnie przez to cudowne miasto spolonizowanej już w połowie XIX wieku. Jako jedyny ze swojej rodziny przeżył wojnę, resztę wymordowała (U)PAdlina. W jego języku pojawiały się słowa wywodzące się z lwowskiego bałaku – na buty mówił meszty a na szczypiorek trembulka. Ale unikalną cechą gwary lwowskiej było to, że takich określeń używali zarówno profesorowie Uniwersytetu Jana Kazimierza, jak i baciary z Łyczakowa czy z Kliparowa.
Ze starą kochaną gwarą warszawską spotkałem się po raz pierwszy jako siedmioletnie dziecko, gdy w ręce wpadł mi zbiór felietonów Stefana „Wiecha” Wiecheckiego zatytułowany "Znakiem tego". Zauroczył mnie język Walerego Wątróbki, jego żony Gieniuchny, szwagra Piekutoszczaka czy Teosia Piecyka. Do tego doszły piosenki Stanisława Grzesiuka. I temu uczuciu będę wierny do grobowej deski.
Na co dzień z żywym wydaniem tej cudownej mowy spotykałem się coraz rzadziej. Opisana przeze mnie pani Wiele zapewne prowadzi swój stragan z najlepszymi na świecie warzywami i owocami na tym lepszym świecie. Ostatni Mohikanie trafiają się jeszcze na warszawskiej Pradze.
Dlatego tak cenną dla mnie była działalność artystyczna (niech nikt nie próbuje kwestionować tego przymiotnika!) Staśka Wielanka i jego Kapeli Czerniakowskiej. Dla mnie podwójnie cennej, bowiem poza sezamem folkloru warszawskiego sięgali też czasami do lwowskiego. A czym innym niż wynajdywanie na You Tube fragmentów przedwojennych filmów ze Szczepkiem i Tońkiem było słuchanie tego na żywo. Wtedy choć na krótko ten świat stawał się może nie lepszy, ale chyba piękniejszy. Duchy pewnych wartości przybywały z zaświatów i choć na krótko pojawiały się między nami żywymi. A uszy koiły dźwięki akordeonu i mandoliny.
Wpis bożonarodzeniowy naszego kolegium redakcyjnego umieściłem na Antysocjalu w godzinie duchów z 23 na 24 grudnia. A gdy rano otworzyłem „wpolityce” by dowiedzieć się co dzieje się w największej szopce w Polsce, przeczytałem że w piątek odszedł od nas Stasiek.
Pozwolę sobie przypomnieć kilka Jego piosenek.
Ojciec pochodził z rodziny osiadłej we Lwowie pod koniec XVIII wieku, rzecz jasna doszczętnie przez to cudowne miasto spolonizowanej już w połowie XIX wieku. Jako jedyny ze swojej rodziny przeżył wojnę, resztę wymordowała (U)PAdlina. W jego języku pojawiały się słowa wywodzące się z lwowskiego bałaku – na buty mówił meszty a na szczypiorek trembulka. Ale unikalną cechą gwary lwowskiej było to, że takich określeń używali zarówno profesorowie Uniwersytetu Jana Kazimierza, jak i baciary z Łyczakowa czy z Kliparowa.
Ze starą kochaną gwarą warszawską spotkałem się po raz pierwszy jako siedmioletnie dziecko, gdy w ręce wpadł mi zbiór felietonów Stefana „Wiecha” Wiecheckiego zatytułowany "Znakiem tego". Zauroczył mnie język Walerego Wątróbki, jego żony Gieniuchny, szwagra Piekutoszczaka czy Teosia Piecyka. Do tego doszły piosenki Stanisława Grzesiuka. I temu uczuciu będę wierny do grobowej deski.
Na co dzień z żywym wydaniem tej cudownej mowy spotykałem się coraz rzadziej. Opisana przeze mnie pani Wiele zapewne prowadzi swój stragan z najlepszymi na świecie warzywami i owocami na tym lepszym świecie. Ostatni Mohikanie trafiają się jeszcze na warszawskiej Pradze.
Dlatego tak cenną dla mnie była działalność artystyczna (niech nikt nie próbuje kwestionować tego przymiotnika!) Staśka Wielanka i jego Kapeli Czerniakowskiej. Dla mnie podwójnie cennej, bowiem poza sezamem folkloru warszawskiego sięgali też czasami do lwowskiego. A czym innym niż wynajdywanie na You Tube fragmentów przedwojennych filmów ze Szczepkiem i Tońkiem było słuchanie tego na żywo. Wtedy choć na krótko ten świat stawał się może nie lepszy, ale chyba piękniejszy. Duchy pewnych wartości przybywały z zaświatów i choć na krótko pojawiały się między nami żywymi. A uszy koiły dźwięki akordeonu i mandoliny.
Wpis bożonarodzeniowy naszego kolegium redakcyjnego umieściłem na Antysocjalu w godzinie duchów z 23 na 24 grudnia. A gdy rano otworzyłem „wpolityce” by dowiedzieć się co dzieje się w największej szopce w Polsce, przeczytałem że w piątek odszedł od nas Stasiek.
Pozwolę sobie przypomnieć kilka Jego piosenek.
Chodź na Pragie
Wiązanka Starych Tang
Tylko we Lwowi
Skoro na tamtym lepszym świecie, w co jako chrześcijanin niezłomnie wierzę, jest elementarna sprawiedliwość, na pewno odnajdziesz tam nie jakieś koszmarne blokowiska lecz dawne Czerniaków, Bielany, Targówek i Szmulki. A i batiary z Łyczakowa przyjmą Cię jak swego i usiądą z Tobą przy gielajzie piwa.
Żegnaj, Staśku!
Stary Niedźwiedź
Żegnaj, Staśku!
Stary Niedźwiedź
Szanowny Niedzwiedziu, Pieknie opisany kawal historii ...
OdpowiedzUsuń''na buty mówił meszty''
Zeby zrozumiec jak powstawala gwara lwowska trzeba przytoczyc troche historii. Jak pamietamy Kazmierz Madry po starym ledzianskim grodzie podniesionym przez ''Lwa' do rangi swojej rezydencji zasal tylko spalona przez tatarow jame w ziemi (zalana dodatkowo woda).W miejscu tym postawil jak wiemy 2 zamki a ludnosc rzemiesnicza do tych zamkow sprowadzil glownie z ''Kujaw'' -dlaczego z Kujaw ? Po zajeciu ich przez bandytow krzyzacki kilka ysiecy szlachty (a z nimi rzemiesnicy ) znalazlo schronienie wlsnie w malopolsce. Po odzyskaniu Kujaw przez Kazmierza spora czesc z nich powrocila do swoich majatkow i miast lecz czesc majac odpowiednie ''zwolnienia'' nadane jeszcze przez Lokietka byla koscia niezgody dla malopolskich mieszczan (ty musisz placic podatki a ktos inny jest z czesci zwolniony).Problem rozwiazal sie sam.Lwow (albo ''Lwowy'') uzyskal odpowiednie zwolnienia i Kujawiacy szybki krokiem powedrowali na wschod tworzac przyszla elie tego miasta. Oczywiscie to pozniej jeszcze wielokronie sie mieszalo z roznymi nacjmi jednak sila zywiolu polskiego byla kreatywna i dominiujaca.
wesol wieczor
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńDzięki za tę cenną informację o początku POLSKIEGO Lwowa, odbudowanego przez Polaków "od zera". Przyznaję się ze wstydem że nie wiedziałem, iż wśród polskich osadników dominowali Kujawiacy.
Nie jestem filologiem, zatem muszę o to spytać. Czy wiadomo Tobie o jakichś gwarowych kujawskich czternastowiecznych lub niewiele późniejszych regionalizmach, nie spotykanych w innych regionach Polski Piastów, które weszły do kanonu gwary lwowskiej? I stamtąd niejako wróciły do współczesnej polszczyzny.
Szanuję Argentyńczyków i Urugwahczyków za szacunek do swojej tradycyjnej kultury masowej. Współczesna młodzież tych krajów nadal tańczy tango na ulicach i w salach tanecznych, zamiast podrygiwać, dziewczyny i faceci osobno, niczym małpy które oblazły pchły. Jeśli Cejrowski nie mija się z prawdą mówiąc że tam w powszechnym odbiorze zboczeniec to "puto" a nie obiekt zachwytu i uwielbienia, może to Ameryka Południowa będzie ostoją cywilizacji niegdyś europejskiej?
Po tych rodzinnych informacjach zapewne mniej się dziwisz mojemu stosunkowi do "jagiellońskiego" bałwana, płaszczącego się nie tylko przed (U)PAdliną, ale nawet przed spadkobiercami szaulisów.
Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,
Usuń''Nie jestem filologiem, zatem muszę o to spytać. Czy wiadomo Tobie o jakichś gwarowych kujawskich czternastowiecznych lub niewiele późniejszych regionalizmach, nie spotykanych w innych regionach Polski Piastów, które weszły do kanonu gwary lwowskiej? ''
Tez nie jestem filologiem lecz ''podobienstwo gwar wielkopolskich'' z ''okolo Lwowskimi'' zostalo wielokrotnie opisane juz w wieku XIX. Co prawda owczesni badcze dziwili sie temu zjawisku zapominajac o przekzie kronikarzy i rocznikarzy korych przekaz nie byl jeszcze dostatecznie rozpoznany.JM krol Kazmierz Madry zastal w miejscu starego (z VIII wieku) ledzianskiego grodu dol woda zalany.Obszar ten byl setki razy w ciagu XIII i XIV najezdzany przez tatarow ktorzy uprowadzil z tego obszaru setki tysiacy dlatgo dzis nas juz nie dziwi ze obszar en byl straszliwie wyludniony.
''Po tych rodzinnych informacjach zapewne mniej się dziwisz mojemu stosunkowi do "jagiellońskiego" bałwana, płaszczącego się nie tylko przed (U)PAdliną, ''
Tez tego nie moge zrozumiec choc zgadzam sie ze lepiej trzymac putina w Dombasie niz w Przemyskim.
PiorROI
PS. Nic nawet 1 cm nie ujmujc Panu Stanislawowi prgen przypomniec ze szanowana redakakcja nie wspomniala slowem o polskim kierowcy ktory moze i nie mial akich dokonan artystycznych ale ''po polsku'' ratowala ludzi.Nie pytal o paszport , pochodznie, religie czy kolor skory.Pan Lukasz pytal tylko o jedno ''dlaczego chcesz ic zabic'? -nie zgodzil sie na odpowiedz
OdpowiedzUsuńCzcigodny Piotrze
UsuńO Panu Łukaszu Urbanie i jego bohaterskim czynie napisaliśmy w poprzednim wigilijnym poscie, czyli w miejscu na pewno honorowym, przynajmniej w naszym odczuciu. O Staszku Wielanku (tak się zawsze sam przedstawiał a ja jestem prawie jego rówieśnikiem) napisałem w kontekście znikania Warszawy z czasów mojego dzieciństwa, wspomnień Mamy i twórczości Wiecha. Jeśli pojawi się temat pozornie zwykłych ludzi, którzy w chwilach próby pokazali najwyższą klasę i zdali egzamin na ocenę celującą, na pewno Pana Łukasza nie pominiemy.
A swoją drogą marzy mi się jakaś Norymberga bis dla Makreli i reszty tego lewackiego bydła, z oślim uporemn usiłującego wymordować Europę.
Pozdrawiam serdecznie.
Osobiście zapłaciłbym za sznur dla tego ścierwa. Inne bydlę, zatrudnione na etacie szefa KE, uważa, że na problemy z uchodźcami najlepszym rozwiązaniem jest ZWIĘKSZENIE OTWARTOŚCI.
Usuńhttp://newsbook.pl/2016/12/27/juncker-najlepsza-metoda-walki-z-terrorem-jest-otwartosc/
pozdrawiam serdecznie
Czcigodny Refaelu
UsuńZ jednej strony zdziwienie że w świecie europejskiej polityki grasuje jeszcze większy debil niż Petru, co do tej pory wydawało mi się niemożliwe. A z drugiej przerażenie, ile takie ścierwo może naszkodzić. Znany Tobie i Czytelnikom z moich opowieści dziadek mojej koleżanki, ten od "ściąłem skurwysyna bolszewika i pogoniłem za następnym", miał takie powiedzenie, że z Junkersa może być jakiś pożytek dopiero po jego zestrzeleniu. Miał świętą rację.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Refaelu,
Usuń''osobiście zapłaciłbym za sznur dla tego ścierwa. Inne bydlę, zatrudnione na etacie szefa KE, uważa, że na problemy z uchodźcami najlepszym rozwiązaniem jest ZWIĘKSZENIE OTWARTOŚCI. ''
mysle ze musialbys sie ustawic w dlugiej miedzynarodowej kolejce ..
PiotrROI
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńOkres świąteczny przyniósł w skali światowej obfitość śmierci wśród artystów, niestety Warszawa nie okazała się wyjątkiem. Wprawdzie bardziej zakorzeniony jestem w folklorze kurpiowskim, ale uwielbiam i ten warszawski. Mam nadzieję, że znajdą się następcy Stasia Wielanka.
Musimy naszą kulturę chronić, próbował zniszczyć ją Hitler, ale znalazł wielokrotnie bardziej niebezpiecznych następców.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńCo się tyczy folkloru "ludowego", czyli nie wielkomiejskiego, nie znam go zbyt dobrze. Czy mogę prosić o jakiś link do próbki kurpiowskiego?
W sieci na szczęście znalazłem kilka próbek muzyki śpiewanej po warszawsku w wykonaniu młodych ludzi. Cała nadzieja w tym że wdrapią się na tę półkę, na której zasiadali dwaj wielcy Staśkowie - ongiś Grzesiuk a jeszcze tak niedawno Wielanek.
Co się tyczy niszczenia polskiej kultury - w pełni podzielam Twoją opinię. W ząbek czesany się zes.....markał ale gdy słyszę dzisiejszych "europejsów" szczekających coś o zaścianku, to jak mawia pan Mietek, bejzbol sam wychodzi z szafy.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńZ muzyką kurpiowską spotykam się na imprezach rodzinnych. Jest to brzmienie na ogół bardziej współczesne. Rzadko spotyka się kapele wierne tradycyjnemu zestawowi instrumentów. Na przykład: https://www.youtube.com/watch?v=OPc90o0IzdE
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńDziękin za tę próbkę - wiem już o czym mówisz. Rytm dosyć żywy, linia melodyczna nieporównywalnie bogatsza od muzyki góralskiej (tatrzańskiej), na którą mam alergię. Bo już huculska stoi dużo wyżej. Ojciec niekiedy grał na pianinie motywy zasłyszane podczas przedwojennych wędrówek po Czarnohorze i Gorganach.
Pozdrawiam serdecznie.
Non omnis moriar...
OdpowiedzUsuńMy tu na tym świecie Go wspominamy --a On tam Panu ku chwale z aniołami wyśpiewuje...
amigo
Czcigodny Amigo
UsuńNa pewno masz rację. Ale nam tutaj bardzo będzie Jego brakować. Chwała młodzieży która się stara, ale to jeszcze nie ta klasa i nie ten cudowny timbre głosu.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu Lwów i okolice Lwowa to był tygiel różnych kultur. Wszyscy żyli w zgodzie, były mieszane małżeństwa itd. ale do czasu. Mnie do tej pory nie mieści się w głowie jak tu nagle sąsiad mordował sąsiada. Kto do tego wszystkiego doprowadził? Czy to przypadkiem nie była powtórka z powstania Szeli? Czy to powstanie nie było preludium do rzezi banderowskiej? Jestem cieniasem z historii ale o ile dobrze wiem to powstanie Szeli było sterowane przez Austrię, to było w tym czasie im na rękę. Sam Szela praktycznie do końca swoich dni był przez nich chroniony a rzeź podczas tego powstania praktycznie nie różniła się od rzezi banderowskiej. Tak zastanawiam się czy ten ruch banderowski jeszcze przed wojną nie był inspirowany przez Moskwę? On był im na rękę, tak samo jak i pod koniec wojny. Ten ruch oczyszczał ziemie, które zamierzała przejąć Moskwa od znienawidzonych przez Moskwę Polaków. Gdy granice zostały już zaklepane to Bandera i ta cała dzicz stała się niepotrzebna więc zostali po prostu wytępieni. Teraz banderyzm odżywa na nowo. Czy przyniesie jakieś korzyści Ukrainie? Myślę że nie ale prawie na pewno przyniesie (a właściwie już przynosi) korzyść dla Moskwy. Oby Ukraińcy jak najszybciej zmądrzeli i ten ruch jak najszybciej pogrzebali.
OdpowiedzUsuńklawisz
Czcigodny Klawiszu
UsuńTo że Jakub Szela był austriackim agentem jest niezbicie udowodnione. W końcu po zakończeniu tej "rabacji galicyjskiej" Austriacy zdjęli go z widoku i obdarowali go dużym bo siedemnastohektarowym gospodarstwem na Bukowinie.
Podczas wojny banderowcy aktywnie walczyli po stronie Niemców. Nie ograniczali się do mzrdowania Polaków, tworzyli policyjneformcje pomocniczych. Sławetna dywizja SS Galicien na froncie została rozgromiona. Nieliczni którym udało się wydostać z radzieckiego okrążenia zasilili szeregi UPA. Faktem jest więc że Sowietom nie sprawili dużego kłopotu a na pewno w dużym stopniu wykonali za nich "mokrą robotę" na Polakach. Zatem Twoja hipoteza po chwili zastanowienia wcale nie jest niedorzeczna.
Na razie niestety nic nie wskazuje na to, żeby Ukraińcy pogrzebali w historii i sięgnęli po innego bohatera narodowego, choćby Chmielnickiego a jeszcze lepiej Jana Kołodyńskiego czyli Iwana Mazepę. Tym państwem rządzi obecnie szajka złodziei i agentów Sorosa więc jestem pesymistą.
Pozdrawiam serdecznie.