Dziś mija 155 rocznica wybuchu Powstania Styczniowego.
Historia polskich powstań w XVIII i XIX wieku jest niestety katalogiem zrywów kompletnie nieprzygotowanych, całkowicie ignorujących sytuację polityczną w Europie, z góry skazanych na porażkę i przynoszących jedynie straty w ludzkiej i materialnej substancji narodowej.
Efektem Konfederacji Barskiej, przez wielu historyków uważanej za pierwsze polskie powstanie narodowe, był I rozbiór Rzeczypospolitej. Rosja musiała odstąpić cenne fragmenty swojego protektoratu Prusom (główny beneficjent) oraz Austrii.
Finezyjna pruska prowokacja, czyli uchwalenie Konstytucji 3 maja (jej ojcem duchowym był ambasador pruski w Warszawie markiz Girolamo Lucchesini) zaowocowała II rozbiorem. Formalnie nie było to powstanie, bowiem na papierze Rzeczpospolita była suwerennym państwem i w obronie tejże konstytucji walczyła armia regularna. Ale Prusakom udało się z niczego wystrugać ów rozbiór, i to im przypadł najcenniejszy łup. Fakt iż rocznica uchwalenia tej konstytucji jest obecnie świętem państwowym, po prostu redakcję zawstydza. Bo przypomina nam Kalego, przechwalającego się tym, że Staś Tarkowski nazwał go osłem.
Insurekcja Kościuszkowska ostatecznie przypieczętowała los Rzeczypospolitej. Wraz z formalną likwidacją samego państwa, problem polski jako wątek polityki europejskiej po prostu zniknął. Polska przestała być już nie tylko przedmiotem tej polityki, ale nawet tematem. Nawet Napoleon (oczywiście ten prawdziwy) u szczytu swej potęgi nie miał zamiaru restytuować państwa o nazwie Polska. Zadowolił się źródłem rekruta zwanym Księstwem Warszawskim.
Okoliczności wybuchu Powstania Listopadowego to kolejny powód do dumy jedynie dla „walczaków”, zaś dla człowieka myślącego źródło wstydu. Zagrożony aresztowaniem porucznik stawia na nogi stu sześćdziesięciu smarkaczy, ganiających z karabinami nocą po Warszawie i zabijających napotkanych generałów, którzy nie chcieli „poprowadzić ich na Moskala”. Inna grupa, złożona głównie ze studentów, zaatakowała Belweder, będący siedzibą wielkiego księcia Konstantego. Zamiarem konspiratorów było zabicie księcia. Ale mimo tego, że pałacu strzegło ponoć jedynie trzech wartowników, księciu udało się uciec.
Dorobek pożaru wywołanego przez tych młodych ludzi, którego nie był już w stanie ugasić nawet polityk tej klasy co książę Franciszek Drucki-Lubecki, jest zaiste imponujący. Bo na skutek tego powstania:
1. Zlikwidowano konstytucję i parlament Królestwa Polskiego oraz polskie wojsko i polski system monetarny.
2. W sądownictwie zaczął obowiązywać rosyjski kodeks karny.
3. Rozpoczął się proces rusyfikacji szkolnictwa i administracji.
4. Zlikwidowano Uniwersytet Warszawski.
5. Uczestników powstania karano zsyłkami i wyrokami wieloletniego więzienia.
6. Majątki tychże uczestników oraz emigrantów skonfiskowano.
7. Wprowadzono wysokie cła na produkty polskie wwożone do Rosji, przy humorystycznie niskich na rosyjskie produkty wwożone do Kongresówki.
Ale to już sprawy trzeciorzędne dla „walczaków”. Uważających , że Polacy zawsze powinni WALCZYĆ, WALCZYĆ oraz WALCZYĆ. Nieistotne, czy za wolność "waszą", czy za "naszą". A efekty tejże walki nie mają jakiegokolwiek znaczenia, nawet dzieła poezji romantycznej, które skutecznie ogłupiły następne pokolenie Polaków, wedle ich kryteriów z naddatkiem pokryły wymienione straty. Którymi interesować się mogą jedynie jakieś godne pogardy liczykrupy.
Zawieruchy roku 1848 szczęśliwie Kongresówkę ominęły. A Wojna Krymska nie została przez romantycznych durniów wykorzystana, by Polacy odegrali rolę francuskich i angielskich użytecznych idiotów. Tak jak nimi byli w 1794 dla żabojadów, czy w 1830 dla wyspiarzy. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Około roku 1860 w Kongresówce znowu zaczęło wrzeć. Niektórzy publicyści widzą w tym długą rękę Prus, a szczególnie Ottona von Bismarcka, kanclerza tegoź państwa od roku 1862. Który inspirował to, by mieć okazję pomóc Rosji i zaskarbić sobie jej neutralną życzliwość podczas tworzenia II Rzeszy.
I wtedy na arenę wkroczył margrabia Aleksander Wielopolski. Człowiek apodyktyczny i pyszny, wszelako mający dojście do cara Aleksandra II. W roku 1861, kiedy konspiracja w Królestwie Polskim trwała już na dobre, Wielopolski został mianowany dyrektorem Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Sprawując tę funkcję, zaczął ograniczać samowolę rosyjskich urzędników i zastępować ich Polakami. Opracował też plan znaczącego zwiększenia liczby polskich szkół podstawowych i średnich. Czyli małymi krokami zaczął odkręcać efekty dzieła listopadowej smarkaterii. Z drugiej strony był autorem „Ustawy o zbiegowiskach”, która po zatwierdzeniu przez gubernatora księcia Michaiła Gorczakowa stała się, zdaniem wielu historyków, podstawą prawną do ostrzelania przez wojsko demonstrantów na Placu Zamkowym 8 kwietnia 1861, w wyniku czego zginęło około stu demonstrantów. Należy tu jednak przypomnieć, że w prawie wszystkich krajach dziewiętnastowiecznej Europy zdarzało się strzelanie przez wojsko do demonstrantów, i to bynajmniej nie tak rzadko. A do prawnej „podkładki” nikt wówczas nie przywiązywał większej wagi. W praktyce w zupełności wystarczał nawet nie ustny rozkaz monarchy, premiera czy ministra spraw wewnętrznych, ale wręcz widzimisię jakiegoś generała. Dlatego też ujęcie tej kwestii w jakiekolwiek ramy prawne nie było krokiem w niewłaściwą stronę.
Na jesieni tegoż roku rosyjskim oponentom udało się doprowadzić do odwołania Wielopolskiego. Do Warszawy wrócił w czerwcu 1862, obejmując stanowisko naczelnika rządu cywilnego Królestwa Polskiego. Wiedząc że o przywróceniu stanu prawnego sprzed Powstania Listopadowego nie ma co marzyć, próbował zrobić to, co uważał za wykonalne. Kontynuował rozbudowę polskiego szkolnictwa, utworzył Szkołę Główną, będącą do facto uniwersytetem, wprowadził ustawę o samorządzie terytorialnym, będącą istotnym krokiem w dobrą stronę. Oczynszował też chłopów, Żydzi uzyskali prawa obywatelskie.
Trzeba zatem przyznać, że nie tak znowu mało udało mu się osiągnąć. Ale w zamian za to żądał od Polaków uznania status quo i zaprzestania działań konspiracyjnych. Stronnictwo „białych” zaproponowało mu współpracę, ale z tej oferty w swej dumie, czy może arogancji, nie skorzystał, odżegnując się nawet od nieformalnych kontaktów z „białymi”. Stronnictwo „czerwonych”, jak na ludzi postępu przystało, odpowiedziało na działania margrabiego dwoma nieudanymi próbami zamachu na niego.
I wtedy Wielopolski popełnił straszny błąd. Uznał, że konspiratorów należy „wziąć w kamasze” i zarządził pobór do wojska osób podejrzanych o działania konspiracyjne, czyli spróbował ugasić pożar benzyną. W odpowiedzi 22 stycznia konspiracyjny samozwańczy Rząd Narodowy ogłosił rozpoczęcie powstania, czyli ładunek wybuchowy eksplodował. Znienawidzony przez Polaków i Rosjan, Wielopolski wyjechał do Drezna, gdzie zmarł w roku 1877.
Bezdyskusyjnym dorobkiem Powstania Styczniowego było:
1.Śmierć w walkach kilkudziesięciu tysięcy powstańców.
2. Stracenie przez Rosjan ok. tysiąca pojmanych.
3. Zesłanie na Syberię ponad 38 tysięcy.
4. Wyemigrowanie ok. 10 tys. uczestników powstania.
5. Konfiskata ok. 1600 majątków ziemskich.
6. Likwidacja Rady Stanu, Rady Administracyjnej, Izby Obrachunkowej oraz Komisji Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego
7. Reorganizacja na wzór rosyjski lokalnych władz administracyjnych, skarbowych, pocztowych, szkolnych i innych, podporządkowująca je odnośnym ministerstwom Cesarstwa
8. Całkowite wyrugowanie języka polskiego z wyżej wymienionych instytucji.
Dawno temu Refael widział dowcip rysunkowy. Przedstawiał on idącego o kulach żołnierza, z nogą w gipsie, w wielu miejscach poowijanego bandażami. I mówiącego:
- Sprawili nam takie lanie, że jeszcze nasze wnuki będą miały czym się chwalić!
Dowcip ten mógł powstać tylko w Polsce, bo znakomicie oddaje mentalność romantycznych bałwanów i innych wyrobów macierenkopodobnych. Ale w innych krajach, a już na pewno w Finlandii, byłby kompletnie niezrozumiały.
Stary Niedźwiedź
Refael 72
Historia polskich powstań w XVIII i XIX wieku jest niestety katalogiem zrywów kompletnie nieprzygotowanych, całkowicie ignorujących sytuację polityczną w Europie, z góry skazanych na porażkę i przynoszących jedynie straty w ludzkiej i materialnej substancji narodowej.
Efektem Konfederacji Barskiej, przez wielu historyków uważanej za pierwsze polskie powstanie narodowe, był I rozbiór Rzeczypospolitej. Rosja musiała odstąpić cenne fragmenty swojego protektoratu Prusom (główny beneficjent) oraz Austrii.
Finezyjna pruska prowokacja, czyli uchwalenie Konstytucji 3 maja (jej ojcem duchowym był ambasador pruski w Warszawie markiz Girolamo Lucchesini) zaowocowała II rozbiorem. Formalnie nie było to powstanie, bowiem na papierze Rzeczpospolita była suwerennym państwem i w obronie tejże konstytucji walczyła armia regularna. Ale Prusakom udało się z niczego wystrugać ów rozbiór, i to im przypadł najcenniejszy łup. Fakt iż rocznica uchwalenia tej konstytucji jest obecnie świętem państwowym, po prostu redakcję zawstydza. Bo przypomina nam Kalego, przechwalającego się tym, że Staś Tarkowski nazwał go osłem.
Insurekcja Kościuszkowska ostatecznie przypieczętowała los Rzeczypospolitej. Wraz z formalną likwidacją samego państwa, problem polski jako wątek polityki europejskiej po prostu zniknął. Polska przestała być już nie tylko przedmiotem tej polityki, ale nawet tematem. Nawet Napoleon (oczywiście ten prawdziwy) u szczytu swej potęgi nie miał zamiaru restytuować państwa o nazwie Polska. Zadowolił się źródłem rekruta zwanym Księstwem Warszawskim.
Okoliczności wybuchu Powstania Listopadowego to kolejny powód do dumy jedynie dla „walczaków”, zaś dla człowieka myślącego źródło wstydu. Zagrożony aresztowaniem porucznik stawia na nogi stu sześćdziesięciu smarkaczy, ganiających z karabinami nocą po Warszawie i zabijających napotkanych generałów, którzy nie chcieli „poprowadzić ich na Moskala”. Inna grupa, złożona głównie ze studentów, zaatakowała Belweder, będący siedzibą wielkiego księcia Konstantego. Zamiarem konspiratorów było zabicie księcia. Ale mimo tego, że pałacu strzegło ponoć jedynie trzech wartowników, księciu udało się uciec.
Dorobek pożaru wywołanego przez tych młodych ludzi, którego nie był już w stanie ugasić nawet polityk tej klasy co książę Franciszek Drucki-Lubecki, jest zaiste imponujący. Bo na skutek tego powstania:
1. Zlikwidowano konstytucję i parlament Królestwa Polskiego oraz polskie wojsko i polski system monetarny.
2. W sądownictwie zaczął obowiązywać rosyjski kodeks karny.
3. Rozpoczął się proces rusyfikacji szkolnictwa i administracji.
4. Zlikwidowano Uniwersytet Warszawski.
5. Uczestników powstania karano zsyłkami i wyrokami wieloletniego więzienia.
6. Majątki tychże uczestników oraz emigrantów skonfiskowano.
7. Wprowadzono wysokie cła na produkty polskie wwożone do Rosji, przy humorystycznie niskich na rosyjskie produkty wwożone do Kongresówki.
Ale to już sprawy trzeciorzędne dla „walczaków”. Uważających , że Polacy zawsze powinni WALCZYĆ, WALCZYĆ oraz WALCZYĆ. Nieistotne, czy za wolność "waszą", czy za "naszą". A efekty tejże walki nie mają jakiegokolwiek znaczenia, nawet dzieła poezji romantycznej, które skutecznie ogłupiły następne pokolenie Polaków, wedle ich kryteriów z naddatkiem pokryły wymienione straty. Którymi interesować się mogą jedynie jakieś godne pogardy liczykrupy.
Zawieruchy roku 1848 szczęśliwie Kongresówkę ominęły. A Wojna Krymska nie została przez romantycznych durniów wykorzystana, by Polacy odegrali rolę francuskich i angielskich użytecznych idiotów. Tak jak nimi byli w 1794 dla żabojadów, czy w 1830 dla wyspiarzy. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Około roku 1860 w Kongresówce znowu zaczęło wrzeć. Niektórzy publicyści widzą w tym długą rękę Prus, a szczególnie Ottona von Bismarcka, kanclerza tegoź państwa od roku 1862. Który inspirował to, by mieć okazję pomóc Rosji i zaskarbić sobie jej neutralną życzliwość podczas tworzenia II Rzeszy.
I wtedy na arenę wkroczył margrabia Aleksander Wielopolski. Człowiek apodyktyczny i pyszny, wszelako mający dojście do cara Aleksandra II. W roku 1861, kiedy konspiracja w Królestwie Polskim trwała już na dobre, Wielopolski został mianowany dyrektorem Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Sprawując tę funkcję, zaczął ograniczać samowolę rosyjskich urzędników i zastępować ich Polakami. Opracował też plan znaczącego zwiększenia liczby polskich szkół podstawowych i średnich. Czyli małymi krokami zaczął odkręcać efekty dzieła listopadowej smarkaterii. Z drugiej strony był autorem „Ustawy o zbiegowiskach”, która po zatwierdzeniu przez gubernatora księcia Michaiła Gorczakowa stała się, zdaniem wielu historyków, podstawą prawną do ostrzelania przez wojsko demonstrantów na Placu Zamkowym 8 kwietnia 1861, w wyniku czego zginęło około stu demonstrantów. Należy tu jednak przypomnieć, że w prawie wszystkich krajach dziewiętnastowiecznej Europy zdarzało się strzelanie przez wojsko do demonstrantów, i to bynajmniej nie tak rzadko. A do prawnej „podkładki” nikt wówczas nie przywiązywał większej wagi. W praktyce w zupełności wystarczał nawet nie ustny rozkaz monarchy, premiera czy ministra spraw wewnętrznych, ale wręcz widzimisię jakiegoś generała. Dlatego też ujęcie tej kwestii w jakiekolwiek ramy prawne nie było krokiem w niewłaściwą stronę.
Na jesieni tegoż roku rosyjskim oponentom udało się doprowadzić do odwołania Wielopolskiego. Do Warszawy wrócił w czerwcu 1862, obejmując stanowisko naczelnika rządu cywilnego Królestwa Polskiego. Wiedząc że o przywróceniu stanu prawnego sprzed Powstania Listopadowego nie ma co marzyć, próbował zrobić to, co uważał za wykonalne. Kontynuował rozbudowę polskiego szkolnictwa, utworzył Szkołę Główną, będącą do facto uniwersytetem, wprowadził ustawę o samorządzie terytorialnym, będącą istotnym krokiem w dobrą stronę. Oczynszował też chłopów, Żydzi uzyskali prawa obywatelskie.
Trzeba zatem przyznać, że nie tak znowu mało udało mu się osiągnąć. Ale w zamian za to żądał od Polaków uznania status quo i zaprzestania działań konspiracyjnych. Stronnictwo „białych” zaproponowało mu współpracę, ale z tej oferty w swej dumie, czy może arogancji, nie skorzystał, odżegnując się nawet od nieformalnych kontaktów z „białymi”. Stronnictwo „czerwonych”, jak na ludzi postępu przystało, odpowiedziało na działania margrabiego dwoma nieudanymi próbami zamachu na niego.
I wtedy Wielopolski popełnił straszny błąd. Uznał, że konspiratorów należy „wziąć w kamasze” i zarządził pobór do wojska osób podejrzanych o działania konspiracyjne, czyli spróbował ugasić pożar benzyną. W odpowiedzi 22 stycznia konspiracyjny samozwańczy Rząd Narodowy ogłosił rozpoczęcie powstania, czyli ładunek wybuchowy eksplodował. Znienawidzony przez Polaków i Rosjan, Wielopolski wyjechał do Drezna, gdzie zmarł w roku 1877.
Bezdyskusyjnym dorobkiem Powstania Styczniowego było:
1.Śmierć w walkach kilkudziesięciu tysięcy powstańców.
2. Stracenie przez Rosjan ok. tysiąca pojmanych.
3. Zesłanie na Syberię ponad 38 tysięcy.
4. Wyemigrowanie ok. 10 tys. uczestników powstania.
5. Konfiskata ok. 1600 majątków ziemskich.
6. Likwidacja Rady Stanu, Rady Administracyjnej, Izby Obrachunkowej oraz Komisji Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego
7. Reorganizacja na wzór rosyjski lokalnych władz administracyjnych, skarbowych, pocztowych, szkolnych i innych, podporządkowująca je odnośnym ministerstwom Cesarstwa
8. Całkowite wyrugowanie języka polskiego z wyżej wymienionych instytucji.
Dawno temu Refael widział dowcip rysunkowy. Przedstawiał on idącego o kulach żołnierza, z nogą w gipsie, w wielu miejscach poowijanego bandażami. I mówiącego:
- Sprawili nam takie lanie, że jeszcze nasze wnuki będą miały czym się chwalić!
Dowcip ten mógł powstać tylko w Polsce, bo znakomicie oddaje mentalność romantycznych bałwanów i innych wyrobów macierenkopodobnych. Ale w innych krajach, a już na pewno w Finlandii, byłby kompletnie niezrozumiały.
Stary Niedźwiedź
Refael 72
Szanowni Autorzy,
OdpowiedzUsuńJest kilka takich dziwnych narodów w Mitteleuropie, które mają jakiś taki masochistyczny pociąg do narodowego świętowania poprzez rozdrapywanie swoich ran. I tylko jednemu z nich przynosi to realną korzyść, gdyż zrobili z tego cały międzynarodowy przemysł. Tymi narodami są: Polacy, Węgrzy, Serbowie i Żydzi. Nie będę pisał, kto z wymienionych jedynie rozdrapuje rany, a kto czerpie z tego martyrologicznego sposobu świętowania korzyści, bo Szanowni Autorzy oraz ich Goście doskonale to wiedzą.
Serdecznie pozdrawiam
Yyyyy...........
UsuńSerbowie?
;)
Czcigodny Jarku
UsuńWydaje mi się, że należy odróżniać oficjalne galówki, z nieodłącznym opowiadaniem frazesów, od prywatnych pogaduch prywatnych ludzi, zwłaszcza tych co nie co zakrapianych. W Polsce podczas klepania oficjalnej mowy-trawy, istotnie wciska się słuchaczom kit o rzekomo zbawiennym znaczeniu dla przyszłych losów Polski tego czy owego harakiri. Dawniej skutkowało to kompletnym ogłupieniem młodzieży, która gdy już dorosła, z entuzjazmem popełniała następne szaleństwo. Wielki Feliks Koneczny bodajże w roku 1918 napisał ponuro, że Polacy są jedynym narodem w Europie, który politykę miesza z moralnością. Teraz na szczęście młode pokolenie w większości ma już frazesy a la Macierenko tam, dokąd kolonoskop nie sięga.
Natomiast w gawędach przy kieliszku wspomina się raczej zwycięskie bitwy. O Psim Polu, Grunwaldzie czy Wiedniu wiedzą praktycznie wszyscy, bardziej rozgarnięci pamiętają o Kircholmie czy Kłuszynie. Czyli prywatnie "patriotyzm nekrofilski" (jak go arcycelnie nazwał Dibelius), przynajmniej w mojej ocenie nie jest kultywowany.
Jeśli Węgrzy przy winie wspominają dyktat z Trianon, trudno im się dziwić, bo było to bezprecedensowe łajdactwo. Kompletnie nieporównywalne z przestawieniem granic Polski przez największego zbrodniarza w dziejach ludzkości, syfilityka na wózku i ochlapusa z cygarem.
O Serbach wiem zbyt mało, by zabierać głos. Natomiast Żydzi wykazali, że kamień filozoficzny jednak istnieje. Tyle tylko, że w złoto zamieniają nie ołów, lecz krew swoich rodaków. I to po rewelacyjnym kursie.
Pozdrawiam serdecznie.
@Refael72
UsuńSzanowny Refaelu, tak, Serbowie. Do dziś pijąc rakiję lub inną travaricę wspominają rok 1389. No i mają pretensje do połowy świata uznającego niepodległość Kosowa, w tym do nas. Abstrahuję od faktu, czy słusznie, czy nie słusznie. Mają także pretensje o rozpad Jugosławii w latach 90-tych. Typowe mocarstwowe zapędy kogoś, kto kiedyś był większy, a teraz jest mniejszy.
Pozdrowienia
Czcigodny Jarku
UsuńW kwestii Kosowa, z jednej strony Serbowie przegrali z muzułmańską bombą demograficzną. Ale z drugiej, nie widzę powodu by uznawać istnienie państewka, którego gospodarka opiera się na handlu narkotykami i sutenerstwie. A powstało ono, bo ci gangsterzy mieli dziki fart. Tę wojnę Clinton wywołał po to, by odwrócić uwagę od swojej swej afery rozporkowej.
Natomiast Jugosławia (wcześniej Królestwo SChS) była zapłatą dla Serbów za wierną służbę podczas I WŚ. Oczywiście kosztem Chorwatów i Słoweńców, którzy służąc w armii ck monarchii, do Serbów strzelali bez żadnych problemów moralnych. A we wspólnym państwie kochali ich tak, jak Polacy Rosjan. Podczas II WŚ ustasze popełniali na Serbach zbrodnie, którymi mogli zaimponować nawet Niemcom, ale Ante Pavelić (czyli taki chorwacki Bandera) i jego zwolennicy nie wzięli się znikąd.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowni Autorzy,
OdpowiedzUsuńPodziwiam Waszą odwagę. W obecnej rzeczywistości politycznej ośmielacie się wystąpić przeciwko jedynie słusznej linii historycznej.
"Powstanie Styczniowe było aktem odwagi, ale nie szaleństwa - podkreślił premier Mateusz Morawiecki, który w poniedziałek złożył kwiaty przy Cytadeli Warszawskiej. Szef MON Mariusz Błaszczak dodał, że mit powstania z 1863 r. był podwaliną odzyskania niepodległości."
Serdecznie pozdrawiam
Przepraszam Redakcję za prywatę.
UsuńDibeliusie o co chodzi z tym burdelem w komentarzach? nadtolerancja?
Czcigodny Dibeliusie
UsuńKiedyś Boy napisał:
Czyliż prysną mroków cienie
Czy się los zawistny uprze
By następne pokolenie
Było w Polsce jeszcze głupsze?
Refael i ja, jako protestanci, uważamy że o pomoc Boską w jakimś zbożnym dziele można prosić dopiero wtedy, gdy sami zrobimy już wszystko, co tylko jest w naszej mocy, by to dzieło się powiodło. I dlatego tłumaczymy cierpliwie, że 2 + 2 to jednak 4. W nadziei, że zajrzy tu ktoś z młodego pokolenia, uruchomi swe szare komórki, a nekrofilskie banialuki będzie odtąd równo olewać. Bo jedyną dziedziną, w której romantyzm ma sens, są działania w duecie złożonym z pani i pana, a miejscem akcji jest wygodne łóżko.
Zacytowałeś Morawieckiego juniora i Błaszczaka. Ten drugi od tak dawna jest przybocznym Napoliona, że działa w myśl zasady "czarodziejskie swe zaklęcie Głuptak z całej siły wrzaśnie", jak napisał wielki Fredro w najdonioślejszym dziele poezji polskiej. Bo nawet jeśli w te banialuki nie wierzy (i mam cichą nadzieję, że może tak jest), to przecież nie może dać się prześcignąć w tej "nekropobożności" innym dworakom Napoliona.
Ale już w przypadku premiera, w mojej ocenie jest inaczej. Człowiek który wiele lat z powodzeniem dyrektorował dużemu bankowi, nie może wierzyć w takie antylogiczne dyrdymały. Zapewne kierował się przysłowiem "Kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one".
Pozdrawiam serdecznie.
@Ewunia
UsuńDroga Ewuniu,
Na razie wstrzymaj się z komentarzami na moim blogu, który faktycznie zaatakowany został przez osobę głoszącą poglądy faszystowskie i rasistowskie. Sprawa została zgłoszona do prokuratury.
Czcigodny Dibeliusie,
Usuńdałeś ciekawy wpis, proszę jednak, usuń końskie ekskrementy, gdyż odór zrobił się już nieznośny, a maska p-gaz utrudnia komentowanie.
ukłony
Czcigodny Dibeliusie
UsuńPrzychylam się do prośby Refaela. Wygodniej jest odnieść się do postu na jego forum komentatorskim, a to ostatnie ponownie przypomina część budynków gospodarczych na dworze króla Augiasza. A siłowy patent Heraklesa, czyli przekopanie kanału do Wisły, na szczęście nie jest konieczne.
Pozdrawiam serdecznie.
A co by było - jakby powstania nie było?
OdpowiedzUsuńPozdr. Walczak
Szanowny Walczaku
UsuńPytasz, co by się stało, gdyby to powstanie nie wybuchło. Zakładam wariant niekorzystny dla mnie, czyli przyjmuję, że doszłoby do wcielenia do wojska wszystkich "podejrzanych" z rosyjskiego punktu widzenia. Oraz że byliby oni wysłani w najgorsze możliwe miejsce, czyli na Zakaukazie, do walki z tamtejszyni Czeczeńcami i innymi mahometańskimi góralami.
1. Części z nich udałoby się zdezerterować i przedostać do Turcji, gdzie mieli murowany azyl. Śmierć w walkach o cudzą a nawet wrogą sprawę poniosłoby góra kilkanaście tysięcy, ale nie kilkadziesiąt.
2. Nie doszłoby do stracenie przez Rosjan ok. tysiąca pojmanych (bardzo wstrzemięźliwe oszacowanie).
3. Na Syberię trafiłoby z tysiąc konspiratorów a nie prawie 40 tysięcy.
4. Ok. 10 tysięcy ludzi energicznych, a więc wartościowych, nie musiałoby emigrować. No dobrze, załóżmy że wyemigrowałoby z tysiąc najaktywniejszych konspiratorów.
5. Nie doszłoby do konfiskaty około 1600 majątków ziemskich, zatem nie nastąpiłaby pauperyzacja polskich ziemian.
6. Nie nastąpiłaby likwidacja instytucji administracji rządowej, stanowiących o odrębności Konresówki, jako czegoś innego, niż klasyczna rosyjska gubernia. A urzędnikami w nich w znacznym stopniu byliby Polacy.
7. Polskie szkolnictwo nie zostałoby całkowicie zlikwidowane, lecz zgodnie z planami Wielopolskiego rozbudowane.
Jak dla mnie, argumentów przeciw temu harakiri jest aż za dużo.
Z realistycznym pozdrowieniem.
Znaczy się - przed wybuchem powstania było fajnie. Jakieś tylko wydumane powody!
UsuńKongresówka Wasze powiadasz?, Polacy?
Ja Ci Waść powiem: lepszy na wolności kąsek lada jaki, niźli w niewoli przysmaki!
Pozdr. Walczak
Drogi Walczaku
UsuńA gdzie była ta wolność, dodająca smaku kąskowi byle jakiemu? W więzieniu, na Syberii czy w grobie?
Zacytowany przez Ciebie książę biskup warmiński nie był politycznym ślepcem. Gdy "patrioci" szykowali Konstytucję 3 maja, czyli leźli niczym ćmy do ognia, bo Girolamo Lucchesini, ambasador Prus w Warszawie, powtykał im patyczki w tyłki i kręcił tymi kukiełkami jak chciał, Ignacy Krasicki napisał (cytuję z pamięci):
Chcesz wiedzieć, czym są dzisiaj Narodowe Stany?
Mogę ci odpowiedzieć, że są to organy.
Każdy gest organisty posłuszne je czyni.
Organistą zaś na nich markiz Lucchesini.
Zatem do ilustracji poetyckimi cytatami idei patriotyzmu nekrofilskiego musisz poszukać innego autora. Chyba najlepszy będzie Mickiewicz.
Kłaniam się.
Serca - nie ogarniesz rozumem.
UsuńPozdr. Walczak
Szanowny Walczaku
UsuńMasz rację, że serce bardzo często jest odporne na racje rozumu. A delikwent / delikwenktka nie widzą tego, co jest oczywiste dla wszystkich, którzy na to patrzą z boku.
Bardzo podobną endemiczną chorobą, poza Polską nie występującą, jest coś aż tak absurdalnego, jak mieszanie polityki z moralnością. Już sto lat temu wielki Feliks Koneczny napisał, że poza Polakami żaden inny naród europejski na nią nie choruje.
Zatem w polityce kierujmy się rozumem, a w razie potrzeby sięgajmy po kalkulator. A sercem kierujmy się podczas odgrywania sztuki, której dwuosobowa obsada składa się z pani i pana.
Pozdrawiam.
Kalkulator Wasze powiadasz?, powiedzże mi wiec - która strona prawdy bliższa jest jej samej?
UsuńZali ta, co w oczy z wiarą spogląda potwarzy się nie lękając - czy może jej rewers!
Racją jest co powiadasz; cytując Konecznego. Prawdziwym Polakiem się nie bywa. Jest się nim - albo nie. Co zaś się sztuki wypomnianej tyczy - gry tutaj nie uświadczysz. No - chyba że nieszczera.
Pozdr. Walczak.
Szanowna Elektroniko Pojazdowa
UsuńSkoro mowa o prawdzie, wszystko zależy od tego, czy mówimy o działalności prywatnej danej osoby, czy o tak zwanej racji stanu.
Wielkiej Margaret Thatcher żaden labourzystowski kundel nie zarzucił, że sprawując funkcje ministra czy premiera, zwędziła choć jednego funta. Bo wyszedłby na durnia. Ale ta sama Żelazna Dama, gdy IRA szykowała zamach bombowy w Gibraltarze, kazała brytyjskim służbom wystrzelać zamachowców jak wściekłe psy. Bez żadnego bawienia się w próby zatrzymania i osądzenia.
Swego czasu w Polsce było poniekąd odwrotnie. Czyli wielu politykom w życiu prywatnym można było zarzucić nietrzymanie standardów przyzwoitości, za to ich decyzje państwowe przypominały małe dzieci, bawiące się w piaskownicy w politykę. Złota myśl, jakoby w życiu narodów wyłącznie honor jest bezcenny, kwalifikowała autora do odwiezienia do nieodległych od Warszawy Tworek w kaftanie bezpieczeństwa. Bijącą w oczy cezurą był nierząd PO, bo Chyży Rój i jewo kamanda to w każdej skali swoich działań przysłowiowe potomstwo nierządnicy.
Pozdrawiam serdecznie.
"Skoro mowa o prawdzie, wszystko zależy od tego..."
UsuńNIE! - nic nie zależy! - a najlepszym na to dowodem są wydarzenia jakie ostatnio nas dotykają ze strony Izraela.
Miarą procentowej zawartości polaka w polaku jest 1 walczak.
W przypadku ryżego i jewo komandy - wskazówka nawet nie drgnie powyżej zera.
Pozdr. Walczak
Szanowna redakcjo,
OdpowiedzUsuńPatrzac na niektore polskie powstania (poza Wielkopolskim) chcialo by sie powiedziec dzis ''typowa angielska glupota'' w ktorej obwinia sie tego kto nie moze sie bronic by wydac cudze pieniadze nie swoje na to by banda zdemorlizowanych zlodzieji zarobila swoje.Ale wrocmy do naszych ''powstan''.Tak wiekszosc znich bylo ''rozgrywka sluzb''.Tak bez sensu placilismy cene krwi,wplywow,elit.Taka tak tak.lecz mysle ze dzis bardziej ''ekonomicznie'' niz bic sie wlasna noga po glowie jest czerwpac z nich zyski.madrosc naszych owczesnych elit polegala na tym ze choc po fakcie zdawali sobie ze ''zostali rozegrani'' to z tej porazaki potrafili ''wycisnac'' tyle emocji ze ''na zaplaczu'' aktywizowalo sie ogromne masy.Po kazdnym przegranym powstaniu miast ubywac zwolennikow niepodleglosci przybywalo.Przybywalo tez inicjatyw, wlasnych bankow, organizacji, szkol, publikacji niepodleglosciowych.Pewnie ze mozna byc bylo ''bardziej pragmatycznym'' co wielu ''wizjonerow'' po fakcie wytyka ''walczakom'.Pewnie ''kaszpirowscy''po fakcie wszyscy madrzy wiedzac o dzialalnosci ''ochrany'' czy innych bezpieczniakow owczesnych.Czesi byli bradzo pragmatyczni.od XVII wieku ni nie ''bziukneli'' tylko co od tego czasu osiagnely czechy ? Gdyby nie polscy dzialacze (czy polskiego pochodzenia) nie tylko nie mieli by wlasnej histori ale nawet wlasnego jezyka odzyskiwanego z polskich publikacji.Juz w XVIII wieku staly sie ''burdelem europy'' i taka sytlacja trwa do dzis i narodem niewolnikow we wlasnym kraju.Mozna i tak jesli ktos lubi byc ''pragmatycznym' kundlem.Polakom ogromnym kosztem , czesto niepragmatycznie placac ogromna cene udalo sie zachowac godnosc.Frajerstwem DZIS byloby wyrzucac to do kosza skoro tak duzo przyszlo nam za to zaplacic.Czcijmy wiec pragmatyzm Poplawskiego,Balickiego,Ostaszewskiego czy Dmowskiego.Podziwiajmy prace organiczna Wielkopolan z Zamoyskim na czele. Lecz skoro nas tyle te powstania kosztowaly wywalac ich ''etos'' dzis byloby bez sensu wiec przymknijmy oko i wycisnijmy z nich ile sie tylko da.
Nie zyja ''WALCZAKI'' ......! w naszej pamieci
wesol dzien
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
Usuń"Czcijmy wiec pragmatyzm Poplawskiego,Balickiego,Ostaszewskiego czy Dmowskiego.Podziwiajmy prace organiczna Wielkopolan z Zamoyskim na czele. Lecz skoro nas tyle te powstania kosztowaly wywalac ich ''etos'' dzis byloby bez sensu wiec przymknijmy oko i wycisnijmy z nich ile sie tylko da."
Wymieniłeś jednym tchem tych, którzy przekuwali zbiorowość różnych warst społecznych na terenie Polski (granice zasięgu to kwestia do dyskusji) w jeden NARÓD. Za co komuchy skazały ich na śmierć przez zapomnienie, a ich okrągłostołowe pachołki dzieło to kontynuują. Oraz tych, których największą "zasługą" jest to, że szczęśliwie nie udało im się przepieprzyć wszystkiego. Więc w roku 1914 było jeszcze z czymś wchodzić do gry.
Finowie startowali w 1808 z dużo gorszej pozycji, niż Polacy w Kongresówce w 1815. Ale przez cały XIX wiek praca organiczna szła tam pełną parą i nie był im do tego potrzebny żaden zapalnik w postaci jakiegoś absurdalnego powstania, czyli ciężkiego lania. A nikt nie nazwie ich narodem niewolników, gdyż w ten sposób skompromitowałby się doszczętnie. Mówiąc brutalnie, różnica jest taka, jak między dwoma marszałkami: Carlem Gustafem Mannerheimem i Józefem Piłsudskim.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,
OdpowiedzUsuń''Finowie ..i nie był im do tego potrzebny żaden zapalnik w postaci jakiegoś absurdalnego powstania ''
Slabo znam historie Finow lecz wiem ze caly XVII wiek trwaly tam ''nieudane powstania''.
Nawet w 1609 specjalnie zostala wyslana do Moskwy ''kompania finskich mieczy'' (jak nazwal ja angielski ''anonimowy rajtar'') by nie bruzdzila szwedom na miejscu.Dzielnie dostali baty pod Kluszynem latem nastepnego roku.
W II RP nie przypadkowo powstancy byli noszeni na rekach.To pragmatyzm.Ofiar powstania nikt nie przywroci zycia a etos mozna wykorzystac.Dlatego dzis tego agenta niemieckiego ''Marsz Szalka'' nie nalezy deprecjonowac.Powstan nie nalezy deprecjonowac swoja ''kosztowa'' role odegraly w ''podtrzymaniu ducha polskosci''. Oczywiscie na sztandarach powinien byc Balicki z Poplawskim czy Zamoyskim zupelnie dzis zapomnianym (ciekawe czym by w 1918 strzelali gdyby bron sprowadzona przez hrabiego ? ) Cyniczne ? tak. Lecz nadszedl czas , czas najwyzszy w historii kiedy my Polacy musimy stac sie cynicznymi skur...nami'' jaki inni stali sie wieku temu by przetrwac.Wszystko na czym da sie zarobic nalezy sprzedac ,potem to ukrasc i sprzedac po raz drugi i trzeci.Taki jest obecny swiat biznes kasa i sila. Reszta to bajki.A ze na ''romantyzmie'' da sie zaobic ,zarabiajmy ile sie da cene za to juz dawno zaplacili nasi przodkowie.A jak ktos potrzebuje z tego powodu sie umartwiac polecam najblizszy salon S&M.
wesol dzien
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
Usuń"czas najwyzszy w historii kiedy my Polacy musimy stac sie cynicznymi skur...nami"
Święte słowa. pod którymi redakcja podpisuje się oburącz. Angole są tacy co najmniej od trzystu lat, więc jeśli uczyć się, to od najlepszych. Bo niestety chyba w roku 1918 Feliks Koneczny ponuro stwierdził, że Polacy są jedynym narodem w Europie, który miesza politykę z moralnością. I niestety ta choroba nie skończyła się na półgłówku Becku, w najlepsze trwa do dzisiaj.
Przypominasz sanacyjny kult Powstania Styczniowego. Narzuca się pytanie, dlaczego nie gloryfikowano jedynych dwóch polskich powstań, które miały duże szanse sukcesu i do tego, o zgrozo, szanse te zostały wykorzystane. Można jedynie przypuszczać, że tak się stało, bo zarówno generał Józef Dowbor-Muśnicki, jak i Wojciech Korffanty, byli przeciwnikami Józefa Piłsudskiego. Ten drugi został zresztą potraktowany wyjątkowo podle.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,
Usuń''Angole są tacy co najmniej od trzystu lat, więc jeśli uczyć się, to od najlepszych. '' .Raczej 400 lecz nie Angole a ludzie ktorzy kreca tam lody.Nie chcialbym niczego uczyc naszego spoleczenstwa od Angoli bo jak zyje glupszych przypadkow odczlowieczenia niz w UK nie spotkalem pod zadna szerokoscia geograficzna.Tam juz tylko nalezy jak najbradziej pomoc muslimom by ta mala czesc tego spoleczenstwa ktora jednak zachowuje sie w sposob cywilizowany zbyt dlugo nie cierpiala.
''nie gloryfikowano jedynych dwóch polskich powstań, które miały duże szanse sukcesu i do tego, o zgrozo, szanse te zostały wykorzystan''
Nie do konca, Wielkopolan MarSzalek rzeczywiscie nienawidzil (stali oni po stronie rzadu i 2ch dnia zabraklo zeby go powiesili za zamach stanu) lecz o Slaskich jak najbardziej pamietal.Zeby bylo ciekawiej wielu z nich pochodzila z powstanczych oddzialow Wielkopolskich tak wiec zaspiewajmy za nimi ''My Isza brygada Pilsudskiego dziada...''
wesol dzien
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńŚ.p. dziadek mojej koleżanki (wrzesień, Franc(j)a, Tobruk i cały szlak II Korpusu) na froncie włoskim kolegował się z młodszym synem jakiegoś lorda, który nie mając szans na tytuł, wybrał karierę wojskową. I pewnego razu spytał go, jaka jest przyczyna tak sprawnego i zdyscyplinowanego funkcjonowania społeczeństwa brytyjskiego podczas wojny. Rozmowa nie była prowadzona o suchym pysku, więc Angolowi zebrało się na szczerość i mu odpowiedział:
- Widzisz, wyjaśnienie jest banalnie proste. Nasze społeczeństwo to 50 milionów wyjątkowo tępych baranów, których pilnuje 50 tysięcy wyjątkowo przebiegłych pasterzy.
Twoje uwagi potwierdxają, że w kwestii tych baranów nic się nie zmieniło. A jak to jest z tymi pasterzami spryciulami?
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,
Usuń''Twoje uwagi potwierdxają, że w kwestii tych baranów nic się nie zmieniło''
Alez ''zmienilo sie wszystko'' o '' 360 stopni'' Te ''barany'' zaminily osly . Z podziwem patrze jak wyje ta banda idiotow pod adresem ciezko parcujacych Polakow i z jaka radoscia szczegolnie dzis na polnocy UK przyjmuje sie muslimow. Wiec pomozmy im jak tos chce wspomoc adres moj jest w ktoryms tam poscie wplacajcie na meczety w UK.
weslo Wieczor
Piotr Roi