Wbrew tytułowi, wpis ten nie ma nic wspólnego z postacią
stworzoną przez Antoniego de Saint Exupery. Zresztą w „wojnie dwóch książek niekoniecznie dla dzieci”
zdecydowanie opowiadam się po stronie Kubusia Puchatka.
W dyskusji pod poprzednim wpisem spotkałem się z zarzutem iż wypominam przodkom takie polskie sporty narodowe jak polityczne seppuku czy palenie diamentami w piecu. Ale nie przypominam Szanownym Czytelnikom postaci z kart polskiej historii z których mamy prawo być dumni. Zatem aby choć w drobnej części nadrobić te zaległości, pozwolę sobie zacząć od postaci tyleż wielkiej co zapomnianej, wedle „najlepszej” polskiej tradycji. Czyli księcia Franciszka Ksawerego Druckiego - Lubeckiego. Z powodu niewielkiej postury zwanego przez współczesnych "małym księciem".
Franciszek Ksawery Drucki - Lubecki (herbu Druck) urodził się w podupadłej rodzinie arystokratycznej 4 stycznia 1778 roku w Pohoście. Jego rodzicami byli Franciszek Drucki-Lubecki i Genowefa Olizar-Wołczkiewicz.
W wieku siedmiu lat został wysłany do petersburskiego Korpusu Kadetów, tradycja rodzinna utrzymuje że stało się tak na żądanie faworyta carycy Katarzyny, wszechwładnego marszałka Potiomkina. Od roku 1797 służył w armii rosyjskiej jako podchorąży. Wziął udział w kampanii antyfrancuskiej we Włoszech u schyłku XVIII wieku pod dowództwem feldmarszałka Aleksandra Suworowa. W czerwcu 1799 odznaczył się w bitwie pod Alessandrią (miejscowość w Piemoncie, niektóre źródła podają błędną nazwę Aleksandria) za co został odznaczony orderem św. Anny 3 klasy. Po kampanii, w roku 1800, z powodów zdrowotnych (uszkodzenie żeber) złożył dymisję i odszedł ze służby czynnej. Zamieszkał początkowo w Czerlonie na Grodzieńszczyźnie a po ślubie ze swoją siostrzenicą Marią Scipio del Campo w należącym do niej Szczuczynie (białoruskim a nie podlaskim).
Z lat petersburskich bohater tego wpisu wyniósł koneksje z osobami z najwyższych sfer oraz biegłą znajomość rosyjskiego którym władał z petersburskim akcentem. Umiejętność cenna w rozmowach z ludźmi którzy swój rosyjski patriotyzm podkreślali programowo unikając dominującego w tych kręgach francuskiego.
Młody Franciszek Drucki-Lubecki poświęcił się karierze społecznej i politycznej. W roku 1809 został wybrany marszałkiem szlachty powiatu grodzieńskiego. Od początku swojej działalności politycznej był zdecydowanym przeciwnikiem opcji francuskiej i Napoleona I, pozostając gorącym zwolennikiem porozumienia z Rosją i carem Aleksandrem I. Bowiem jako zimny realista, zdawał sobie sprawę z tego iż twór w rodzaju Księstwa Warszawskiego, zasadzający się na sojuszu z Francja a graniczący z co najmniej niechętną mu Rosją oraz ewidentnie wrogimi Prusami i Austrią, w dłuższym horyzoncie czasowym nie może się utrzymać.
Po klęsce Napoleona I w kampanii rosyjskiej roku 1812, Księstwo Warszawskie zostało zajęte przez maszerujące na zachód wojska rosyjskie. W 1813 roku na miejsce rządu Księstwa powstała Rada Najwyższa Tymczasowa Księstwa Warszawskiego. Drucki - Lubecki został członkiem owej Rady. Rekomendował go na to stanowisko książę Adam Jerzy Czartoryski, w tych latach jeszcze przyjaciel cara Aleksandra I i kochanek jego żony. Co zresztą działo się za wiedzą i akceptacją cara, z kolei żyjącego ze swoją siostrą. W roku 1815 Drucki wszedł w skład Rządu Tymczasowego Księstwa Warszawskiego.
Kongres Wiedeński przyniósł dla Polski zupełnie nową sytuację polityczną. Na mocy jego postanowień w miejsce Księstwa Warszawskiego, okrojonego o sporą część ziem nabytych w 1807 roku (Wielkie Księstwo Poznańskie) i w 1809 roku (wojna austriacko-polska i przyłączenie sporej części Galicji, m.in. Krakowa), powstało Królestwo Polskie, połączone unią personalną z Cesarstwem Rosyjskim. Posiadające własną administrację, szkolnictwo, wojsko oraz parlament z polskim językiem jako państwowym. A od Rosji oddzielone granicą celną. Począwszy od roku 1816 książę, jako przedstawiciel Królestwa Polskiego, negocjował spłaty polskich wierzytelności wobec państw zaborczych i Saksonii.
W wyniku silnego zaangażowania w działalność publiczną, dobrych wyników pracy, osobistej znajomości z carem Aleksandrem I oraz wspomnianych wcześniej petersburskich koneksji jeszcze z czasów kadeckich, w roku 1821 Drucki - Lubecki został mianowany ministrem skarbu. Od tego czasu zaczął się nowy rozdział polityczny w jego karierze, który przyniósłby mu trwałe miejsce na kartach historii i nieprzemijającą wdzięczną pamięć rodaków w każdym innym kraju. Książę był bowiem jednym z najaktywniejszych i najbardziej nowoczesnych (rzecz jasna na tle swojej epoki) ministrów w najnowszej historii Polski. Był także pierwszym polskim „kreatywnym” ( w tradycyjnym a nie pejoratywnym sensie tego określenia) ministrem finansów.
Osłabienie Królestwa po rozbiorach, wojnach napoleońskich i obciążeniach nałożonych przez Kongres Wiedeński nie pozwalało odkładać na później gruntownych reform i naprawy państwa. Tego zadania jako minister skarbu Drucki - Lubecki podjął się z pełnym sukcesem. W krótkim okresie, poprzez skuteczną politykę podatkową, doprowadził do likwidacji deficytu budżetowego i wypracowania nadwyżki budżetowej. Dzięki zgromadzonym środkom mógł przystąpić do częściowej, ale co ważne, mającej właśnie miejsce w całej Europie zachodniej industrializacji kraju.
Dzięki jego polityce rozwinęło się hutnictwo (Zagłębie Staropolskie), górnictwo (Zagłębie Dąbrowskie) i włókiennictwo (Łódź). Na skutek jego zabiegów i determinacji udało się znieść opłaty celne z Rosją czego efektem był wielki wzrost eksportu i pojawienie się olbrzymiego jak na możliwości Kongresówki rynku zbytu jakim było Cesarstwo Rosyjskie. Wraz ze wzrostem eksportu pojawiła się również konieczność poprawy infrastruktury komunikacyjnej. Drucki - Lubecki nakazał budowę dróg bitych, które nierzadko pełniły swoje funkcje, naturalnie z koniecznymi zmianami, aż do I wojny światowej, natomiast ich przebieg nierzadko pokrywa się ze współczesnymi nam znanymi. Z jego nakazu zbudowano również Kanał Augustowski, który łącząc dorzecze Wisły z Niemnem, miał stworzyć drogę handlową przez Bałtyk, z pominięciem obłożonej wysokim cłem granicy pruskiej. Warto dodać, że skala tego projektu była bardzo znacząca, a jego wykonanie do dzisiaj budzi podziw specjalistów inżynierii wodnej i żeglugi śródlądowej.
Z budową tego kanału wiąże się też inna ciekawa historia. Prusy nakładały wysokie cła na towary spławiane Wisłą w przekonaniu że dla polskich płodów rolnych nie ma innej alternatywnej trasy ich eksportu. Gdy budowa kanału ruszyła, Prusacy nie wytrzymali nerwowo (na litewskim wybrzeżu Bałtyku nie było portów o wystarczającej przepustowości) i cła znacząco obniżyli. Oczekując rewanżu, wystąpili do Rosji z postulatem obniżki ceł tranzytowych na ich towary ekspediowane do Chin. Drucki - Lubecki wytłumaczył petersburskim decydentom (przydały się te osobiste kontakty!) że taki ruch byłby bardzo niekorzystny dla rosyjskiej gospodarki. Więc Prusacy, mówiąc językiem moich studentów, zostali koncertowo wydymani przy negocjacyjnym stoliku przez polskiego polityka. Jeśli ktoś z Szanownych Czytelników zna więcej takich przypadków, będę wdzięczny za informację o nich.
Książę doprowadził również do utworzenia dwóch ważnych instytucji finansowych: Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego (1825) oraz Banku Polskiego (1828). Bank Polski otrzymał prawo do emisji banknotów polskich (odebrane dopiero w roku 1869, po dwóch powstaniach).
Był przeciwnikiem Powstania Listopadowego i po jego wybuchu udał się do Rosji. Tam podjął desperacką próbę ratowania pozycji Polski i w grudniu 1830 roku wystosował do cara Mikołaja I memoriał będący próba ucieczki do przodu. Sugerował w nim wycofanie wojsk oraz przyłączanie do Kongresówki ziem wschodnich (obecna Litwa, Białoruś, zachodnia Ukraina). Po odrzuceniu memoriału pozostał w Petersburgu, zapewne nie mogąc patrzeć na to co z jego dziełem zrobili „patrioci”.
Taki był dorobek dziewięciu lat jego kierowania finansami i gospodarką Kongresówki.
A jakie materialne symbole wdzięcznej pamięci rodaków o Franciszku Ksawerym Druckim-Lubeckim pozostały? W Warszawie doszukałem się aż dwóch.
W dyskusji pod poprzednim wpisem spotkałem się z zarzutem iż wypominam przodkom takie polskie sporty narodowe jak polityczne seppuku czy palenie diamentami w piecu. Ale nie przypominam Szanownym Czytelnikom postaci z kart polskiej historii z których mamy prawo być dumni. Zatem aby choć w drobnej części nadrobić te zaległości, pozwolę sobie zacząć od postaci tyleż wielkiej co zapomnianej, wedle „najlepszej” polskiej tradycji. Czyli księcia Franciszka Ksawerego Druckiego - Lubeckiego. Z powodu niewielkiej postury zwanego przez współczesnych "małym księciem".
Franciszek Ksawery Drucki - Lubecki (herbu Druck) urodził się w podupadłej rodzinie arystokratycznej 4 stycznia 1778 roku w Pohoście. Jego rodzicami byli Franciszek Drucki-Lubecki i Genowefa Olizar-Wołczkiewicz.
W wieku siedmiu lat został wysłany do petersburskiego Korpusu Kadetów, tradycja rodzinna utrzymuje że stało się tak na żądanie faworyta carycy Katarzyny, wszechwładnego marszałka Potiomkina. Od roku 1797 służył w armii rosyjskiej jako podchorąży. Wziął udział w kampanii antyfrancuskiej we Włoszech u schyłku XVIII wieku pod dowództwem feldmarszałka Aleksandra Suworowa. W czerwcu 1799 odznaczył się w bitwie pod Alessandrią (miejscowość w Piemoncie, niektóre źródła podają błędną nazwę Aleksandria) za co został odznaczony orderem św. Anny 3 klasy. Po kampanii, w roku 1800, z powodów zdrowotnych (uszkodzenie żeber) złożył dymisję i odszedł ze służby czynnej. Zamieszkał początkowo w Czerlonie na Grodzieńszczyźnie a po ślubie ze swoją siostrzenicą Marią Scipio del Campo w należącym do niej Szczuczynie (białoruskim a nie podlaskim).
Z lat petersburskich bohater tego wpisu wyniósł koneksje z osobami z najwyższych sfer oraz biegłą znajomość rosyjskiego którym władał z petersburskim akcentem. Umiejętność cenna w rozmowach z ludźmi którzy swój rosyjski patriotyzm podkreślali programowo unikając dominującego w tych kręgach francuskiego.
Młody Franciszek Drucki-Lubecki poświęcił się karierze społecznej i politycznej. W roku 1809 został wybrany marszałkiem szlachty powiatu grodzieńskiego. Od początku swojej działalności politycznej był zdecydowanym przeciwnikiem opcji francuskiej i Napoleona I, pozostając gorącym zwolennikiem porozumienia z Rosją i carem Aleksandrem I. Bowiem jako zimny realista, zdawał sobie sprawę z tego iż twór w rodzaju Księstwa Warszawskiego, zasadzający się na sojuszu z Francja a graniczący z co najmniej niechętną mu Rosją oraz ewidentnie wrogimi Prusami i Austrią, w dłuższym horyzoncie czasowym nie może się utrzymać.
Po klęsce Napoleona I w kampanii rosyjskiej roku 1812, Księstwo Warszawskie zostało zajęte przez maszerujące na zachód wojska rosyjskie. W 1813 roku na miejsce rządu Księstwa powstała Rada Najwyższa Tymczasowa Księstwa Warszawskiego. Drucki - Lubecki został członkiem owej Rady. Rekomendował go na to stanowisko książę Adam Jerzy Czartoryski, w tych latach jeszcze przyjaciel cara Aleksandra I i kochanek jego żony. Co zresztą działo się za wiedzą i akceptacją cara, z kolei żyjącego ze swoją siostrą. W roku 1815 Drucki wszedł w skład Rządu Tymczasowego Księstwa Warszawskiego.
Kongres Wiedeński przyniósł dla Polski zupełnie nową sytuację polityczną. Na mocy jego postanowień w miejsce Księstwa Warszawskiego, okrojonego o sporą część ziem nabytych w 1807 roku (Wielkie Księstwo Poznańskie) i w 1809 roku (wojna austriacko-polska i przyłączenie sporej części Galicji, m.in. Krakowa), powstało Królestwo Polskie, połączone unią personalną z Cesarstwem Rosyjskim. Posiadające własną administrację, szkolnictwo, wojsko oraz parlament z polskim językiem jako państwowym. A od Rosji oddzielone granicą celną. Począwszy od roku 1816 książę, jako przedstawiciel Królestwa Polskiego, negocjował spłaty polskich wierzytelności wobec państw zaborczych i Saksonii.
W wyniku silnego zaangażowania w działalność publiczną, dobrych wyników pracy, osobistej znajomości z carem Aleksandrem I oraz wspomnianych wcześniej petersburskich koneksji jeszcze z czasów kadeckich, w roku 1821 Drucki - Lubecki został mianowany ministrem skarbu. Od tego czasu zaczął się nowy rozdział polityczny w jego karierze, który przyniósłby mu trwałe miejsce na kartach historii i nieprzemijającą wdzięczną pamięć rodaków w każdym innym kraju. Książę był bowiem jednym z najaktywniejszych i najbardziej nowoczesnych (rzecz jasna na tle swojej epoki) ministrów w najnowszej historii Polski. Był także pierwszym polskim „kreatywnym” ( w tradycyjnym a nie pejoratywnym sensie tego określenia) ministrem finansów.
Osłabienie Królestwa po rozbiorach, wojnach napoleońskich i obciążeniach nałożonych przez Kongres Wiedeński nie pozwalało odkładać na później gruntownych reform i naprawy państwa. Tego zadania jako minister skarbu Drucki - Lubecki podjął się z pełnym sukcesem. W krótkim okresie, poprzez skuteczną politykę podatkową, doprowadził do likwidacji deficytu budżetowego i wypracowania nadwyżki budżetowej. Dzięki zgromadzonym środkom mógł przystąpić do częściowej, ale co ważne, mającej właśnie miejsce w całej Europie zachodniej industrializacji kraju.
Dzięki jego polityce rozwinęło się hutnictwo (Zagłębie Staropolskie), górnictwo (Zagłębie Dąbrowskie) i włókiennictwo (Łódź). Na skutek jego zabiegów i determinacji udało się znieść opłaty celne z Rosją czego efektem był wielki wzrost eksportu i pojawienie się olbrzymiego jak na możliwości Kongresówki rynku zbytu jakim było Cesarstwo Rosyjskie. Wraz ze wzrostem eksportu pojawiła się również konieczność poprawy infrastruktury komunikacyjnej. Drucki - Lubecki nakazał budowę dróg bitych, które nierzadko pełniły swoje funkcje, naturalnie z koniecznymi zmianami, aż do I wojny światowej, natomiast ich przebieg nierzadko pokrywa się ze współczesnymi nam znanymi. Z jego nakazu zbudowano również Kanał Augustowski, który łącząc dorzecze Wisły z Niemnem, miał stworzyć drogę handlową przez Bałtyk, z pominięciem obłożonej wysokim cłem granicy pruskiej. Warto dodać, że skala tego projektu była bardzo znacząca, a jego wykonanie do dzisiaj budzi podziw specjalistów inżynierii wodnej i żeglugi śródlądowej.
Z budową tego kanału wiąże się też inna ciekawa historia. Prusy nakładały wysokie cła na towary spławiane Wisłą w przekonaniu że dla polskich płodów rolnych nie ma innej alternatywnej trasy ich eksportu. Gdy budowa kanału ruszyła, Prusacy nie wytrzymali nerwowo (na litewskim wybrzeżu Bałtyku nie było portów o wystarczającej przepustowości) i cła znacząco obniżyli. Oczekując rewanżu, wystąpili do Rosji z postulatem obniżki ceł tranzytowych na ich towary ekspediowane do Chin. Drucki - Lubecki wytłumaczył petersburskim decydentom (przydały się te osobiste kontakty!) że taki ruch byłby bardzo niekorzystny dla rosyjskiej gospodarki. Więc Prusacy, mówiąc językiem moich studentów, zostali koncertowo wydymani przy negocjacyjnym stoliku przez polskiego polityka. Jeśli ktoś z Szanownych Czytelników zna więcej takich przypadków, będę wdzięczny za informację o nich.
Książę doprowadził również do utworzenia dwóch ważnych instytucji finansowych: Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego (1825) oraz Banku Polskiego (1828). Bank Polski otrzymał prawo do emisji banknotów polskich (odebrane dopiero w roku 1869, po dwóch powstaniach).
Był przeciwnikiem Powstania Listopadowego i po jego wybuchu udał się do Rosji. Tam podjął desperacką próbę ratowania pozycji Polski i w grudniu 1830 roku wystosował do cara Mikołaja I memoriał będący próba ucieczki do przodu. Sugerował w nim wycofanie wojsk oraz przyłączanie do Kongresówki ziem wschodnich (obecna Litwa, Białoruś, zachodnia Ukraina). Po odrzuceniu memoriału pozostał w Petersburgu, zapewne nie mogąc patrzeć na to co z jego dziełem zrobili „patrioci”.
Taki był dorobek dziewięciu lat jego kierowania finansami i gospodarką Kongresówki.
A jakie materialne symbole wdzięcznej pamięci rodaków o Franciszku Ksawerym Druckim-Lubeckim pozostały? W Warszawie doszukałem się aż dwóch.
Są to skromniutka tablica na ścianie gmachu dawnej Giełdy i
Banku Polskiego na Placu Bankowym w Warszawie, upamiętniająca Franciszka
Ksawerego Druckiego-Lubeckiego, twórcę tego banku i hrabiego Ludwika Jelskiego, jego pierwszego prezesa.
Oraz kasztanowiec posadzony w 1827 przez ministra skarbu.
znajdujący się w podwórku przy Urzędzie Miar na ul. Elektoralnej w Warszawie.
Sprawcy wybuchu listopadowego szaleństwa, tacy jak Piotr Wysocki, Maurycy Mochnacki czy Ludwik Nabielak, dorobili się w Warszawie porządnych ulic, ten pierwszy wręcz dużej arterii komunikacyjnej. Bo oni WALCZYLI więc gdzie jak gdzie ale w Polsce cześć i chwała należą się im z automatu. A że niczego nie osiągnęli a tak wiele zaprzepaścili, bo ta walka od samego początku nie miała cienia sensu, to już nieistotny szczegół. Ot, takie szukanie dziury w całym, niegodne Polaka.
Zaś z pamięcią o Druckim - Lubeckim nie jest aż tak źle. Rośnie nadal ten kasztanowiec? Rośnie. Mogli go wdzięczni rodacy ściąć? Mogli ale nie ścięli. I nawet plakietki nie usunęli.
Więc o co do stu diabłów tym marudnym konserwatystom jeszcze chodzi? O trochę logiki i ocenianie ludzkich działań na podstawie ich efektow a nie dobrych chęci i czczych deklaracji, jakże często okazujących się czekiem bez pokrycia. Ale jak do tej pory, w Polsce to się nie przyjęło.
Stary Niedźwiedź
Sprawcy wybuchu listopadowego szaleństwa, tacy jak Piotr Wysocki, Maurycy Mochnacki czy Ludwik Nabielak, dorobili się w Warszawie porządnych ulic, ten pierwszy wręcz dużej arterii komunikacyjnej. Bo oni WALCZYLI więc gdzie jak gdzie ale w Polsce cześć i chwała należą się im z automatu. A że niczego nie osiągnęli a tak wiele zaprzepaścili, bo ta walka od samego początku nie miała cienia sensu, to już nieistotny szczegół. Ot, takie szukanie dziury w całym, niegodne Polaka.
Zaś z pamięcią o Druckim - Lubeckim nie jest aż tak źle. Rośnie nadal ten kasztanowiec? Rośnie. Mogli go wdzięczni rodacy ściąć? Mogli ale nie ścięli. I nawet plakietki nie usunęli.
Więc o co do stu diabłów tym marudnym konserwatystom jeszcze chodzi? O trochę logiki i ocenianie ludzkich działań na podstawie ich efektow a nie dobrych chęci i czczych deklaracji, jakże często okazujących się czekiem bez pokrycia. Ale jak do tej pory, w Polsce to się nie przyjęło.
Stary Niedźwiedź
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńDziękuję za przypomnienie tej wspaniałej postaci. Osoby takie jak książę Drucki-Lubecki są pomijane przez nasze podręczniki historii. Historia składa się nie tylko z wojen i rzezi, ale także przemyśleń o sensownej drodze dla narodu nawet w trudnej politycznie sytuacji, cierpliwej pracy, reform. Takich polityków powinniśmy starać się odnaleźć i poprzeć także dzisiaj.
Historia Kanału Augustowskiego przypomniała mi, że pomimo rozbiorów wschodnia granica Królestwa Kongresowego przebiegała wzdłuż Niemna, co oznaczało polskojęzyczną administrację oraz szkolnictwo. Przegrane powstania spowodowały cofnięcie się żywiołu polskiego na tych terenach. Możemy tylko mieć nadzieję, że nastąpi normalizacja relacji z Białorusią i Kanał Augustowski połączy nasze narody jako atrakcja turystyczna o światowym znaczeniu.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńPraca organiczna nie cieszy się przesadnym szacunkiem w kraju którego świadomość narodowa od co najmniej dwustu lat budowana jest na bohaterszczyźnie. Drucki - Lubecki, Chłapowski, Marcinkowski czy Cegielski to czarne owce. Które zamiast zginąć z przytupem w jakimś powstaniu, w sposób żmudny i przyziemny dzień w dzień budowały materialne podstawy bytu narodowego. Bohaterowi mojego wpisu skutecznie włożyli kij w szprychy żarliwi patrioci ale tych z Wielkopolski nie udało się powstrzymać. A ich spadkobiercy zorganizowali powstanie we właściwym czasie, byli do niego doskonale przygotowani a do tego jeszcze odnieśli sukces. Nie dziwota że poza Wielkopolską nie dorobili się pomników czy ulic upamiętniających ich osoby.
Z Białorusią szczęśliwie nie mamy takiego wspólnego dorobku historycznego jak z Ukrainą. Więc jest realna szansa na zdrową wymianę handlową i dobre relacje międzyludzkie. A kolega od lat pracujący w firmie która projektuje i nadzoruje budowę instalacji przemysłu spożywczego na terenach byłego ZSRR, najlepsze zdanie ma właśnie o Białorusi. Kontrahenci są rzetelni, płacą w terminie a zarówno służbowe jak i pozasłużbowe relacje z Białorusinami są dobre. Po prostu jedni i drudzy nigdy nie rozmawiają o polityce. Pozostało mieć nadzieje że Zdradek tego nie spieprzy na rozkaz Brukseli.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńdziękuję.Tak myślałem...
Drucki - Lubecki - legalista,ugodowiec,rusofil,geniusz finansowy - IKONA polskiego pragmatyzmu politycznego...Postać ciekawa,kontrowersyjna...
Gdybyś kolejny raz ukrzyżował któreś z Powstań Narodowych oklaskom "pragmatyków" nie byłoby końca ,a komentarze dobijałyby do setki,ale gdy jest okazja porozmawiać o prawdziwym pragmatyzmie politycznym - chętnych- rzekomo stęsknionych pragmatyzmu - aktywistów wojny z romantycznym wzorem patriotyzmu jakoś brak.Nie tylko tu.
Okazuje się nagle przy takich próbach dyskusji,że realny historyczny pragmatyzm polityczny budzi takie samo mniej więcej zainteresowanie jak nauka sanskrytu w Głuchołazach.
Zwalczając "patriotyzm romantyczny" zakładasz Szanowny Stary Niedźwiedziu,że tym samym propagujesz pragmatyzm,
ale nawet tylko przykład tego wpisu pokazuje,że jesteś w błędzie.Antynomią romantyzmu politycznego nie jest niestety polityczny pragmatyzm,tylko stary jak świat cynizm i oportunizm,który na krytyce romantycznego patriotyzmu znajduje sobie umocowanie, usprawiedliwienie i pożywkę.
W świadomości potocznej "pragmatyzm polityczny" jako alternatywa postawy po prostu nie istnieje.Sama krytyka "patriotyzmu romantycznego" samobójczo dezawuuje nie przymiotnik w tym określeniu ,tylko rzeczownik.
Nie da się zbudować realizmu i pragmatyzmu na samej krytyce "patriotyzmu romantycznego".Nie ma drogi na skróty - praca u podstaw,którą tak reklamujesz,to cierpliwe budowanie ,uzupełnianie luk historycznej świadomości,odkurzanie takich postaci jak księciunio D-R.Mrówcza,niewdzięczna robota.Jak mrówcza i niewdzięczna - widać nawet pod tym wpisem
Szyderstwa na cmentarzach Powstańców to dziś gratisowy wstęp na salony pseudoelity,łatwizna ,ale to tylko demolowanie narodowej tożsamości i politycznej ciągłości.Ta rzekoma tęsknota za politycznym pragmatyzmem, w praktyce okazuje się dętą bujdą."Pragmatycy" zawsze gotowi są zmieszać z obornikiem pamięć Traugutta,ale to nie znaczy,że cokolwiek obchodzi ich Drucki - Lubecki,a o Wielopolskim nawet nie słyszeli i nie chcą słyszeć.
Romantyczny model patriotyzmu pokrył się kurzem,a zwykły tumiwisizm stroi się w piórka pragmatyzmu i to jest niewesoła rzeczywistość.
Pozdrawiam
Nie ma komentarzy, to znaczy, że temat nie jest kontrowersyjny. To chyba dobrze.
UsuńCzy rzeczywiście dominuje cynizm i oportunizm? Trudno odnosić taką klasyfikację do prostych ludzi - oni na ogół pracują, starają się zadbać o rodzinę. Ideologie można przypisywać elitom - wśród nich rzeczywiście dominuje oportunizm, ale według mnie lepsze to od romantycznego szaleństwa. Czy aby je zaspokoić mamy z archaiczną bronią lecieć do walki przeciwko nowoczesnym rakietom, dronom, broni masowego rażenia? Losy armii Saddama i Muamara pokazały, jak się to kończy. Czy może jednak współcześnie za romantyczne szaleństwo można by uznać pracę, rozwagę, odpowiedzialność, dyscyplinę i zaangażowanie społeczne...
Szanowny Dibeliusie
Usuń"Ideologie można przypisywać elitom - wśród nich rzeczywiście dominuje oportunizm, ale według mnie lepsze to od romantycznego szaleństwa"
Wybacz,Dibeliusie - ja po prostu nie widzę chętnych do tego "romantycznego szaleństwa",za to oportuniści
topią ten kraj w gównie etycznego szamba. Jeśli to lepsze ,to proponuję nie mieć pretensji o lemingozę bo to po prostu naturalna konsekwencja.
Pozdrawiam
"Nie ma komentarzy, to znaczy, że temat nie jest kontrowersyjny"
UsuńMożna i tak.;))
Szanowny Jugglerze,
UsuńZ moich traumatycznych przeżyć jako autora bloga wynika, że często jak się napracuję, napiszę coś bardzo moim zdaniem mądrego i ważnego, to spotyka się to ze znikomą reakcją. Natomiast nieraz kiedy napiszę coś spontanicznego, nieprzemyślanego, niekoniecznie mądrego - pojawia się burza komentarzy.
Mamy do czynienia z oportunizmem, nihilizmem etycznym - zgoda. Zaś system edukacji nadal z maniakalnym uporem propaguje wzorce romantyczne, a raczej wzorce rytualnej klęski narodowej. Młodzież i tak to olewa - ich interesują raczej memy internetowe. Czy nie czas zastanowić się nad zmianą i unowocześnieniem tych wzorców.? Niektórzy nawet otwarcie dyskusji na ten temat traktują jako szarganie świętości i zdradę narodową.
Pozdrawiam
@ Juggler z 5 marca 2014 18:54
UsuńCzcigodny Jugglerze
Jeśli najbardziej znaczące postacie życia politycznego i gospodarczego XIX wiecznej Kongresówki zechcemy sklasyfikować pod kątem tego co pożytecznego dla ogółu zrobili, dla Druckiego - Lubeckiego nie widzę poważnych konkurentów. Natomiast gdyby chcieć stworzyć ranking pod kątem naprawdę wielkich szkód, promotorom i dyktatorom powstań nikt by nie zagroził. Więc nie dziw się że mam wielkie uznanie dla "ksieciunia", jak raczyłeś nazwać człowieka który tyle dobrego zdziałał. A użyte przez Ciebie określenie "ugodowiec" w moich oczach jest komplementem. Bo odbieram je jako stwierdzenie że osoba ta liczy się z realiami i nie pali się do popełniania idiotyzmów.
Twoje twierdzenie że antynomią patriotyzmu romantycznego jest cynizm i oportunizm uważam za całkowicie błędne. Bo jak w takim razie nazwiesz wielkopolskich organiczników? Jeśli cynikami i oportunistami to najwyższy czas na protokół rozbieżności.
W armiach zaborczych uczyli się wojaczki choćby admirał Józef Unrug czy generał Kazimierz Raszewski, że już o wielkim Karolu Gustawie Mannerheimie nie wspomnę. Żaden z nich nie brał udziału w przygotowywaniu jakiegoś powstania przeciwko Niemcom / Rosji w latach kiedy takowe byłoby skrajnym idiotyzmem. Natomiast dopiero wtedy gdy zaistniały ku termu warunki, zdobytą wiedzę wykorzystali efektywnie ku pożytkowi krajów z którymi się identyfikowali (korzenie Unruga były zarówno polskie jak i niemieckie a Mannerheim nie był z pochodzenia Finem). Na takim tle Romuald Traugutt jest dla mnie postacią jedynie tragiczną ale na pewno nie mogę go uznać za wzór do naśladowania. Bo zginął całkowicie niepotrzebnie.
Pozdrawiam serdecznie.
Stary Niedźwiedziu,
Usuń"ugodowiec" to ani zarzut,ani komplement - to po prostu fakt.
"antynomią patriotyzmu romantycznego jest cynizm"-ja mówię o rzeczywistości polskiej współczesnej i do niej tę ocenę stosuję.
Sąd nad Trauguttem w 2014 r. - nie ma sensu.Tak uważam i zdania nie zmienię.
Pozdrawiam
@ Dibelius z 5 marca 2014 20:31
UsuńCzcigodny Dibeliusie
Z jednej strony Twoje obserwacje na temat odrzucenia przez młodzież romantycznego "bałwanienia do kwadratu" odbieram pozytywnie bo świadczy to o uodpornianiu się na te toksyny. Ale jeśli odpowiednio szybko nie pokażemy młodym że wbrew temu szkolnemu prezentowaniu historii Polski jako zdominowanej przez szalone pomysły żyli tu i działali z sensem mądrzy ludzie, młodzi odrzuca polskość en bloc. W czym jednaka zasługę będą mieli "europejczycy" jak i romantyczni błędni rycerze. Domagający się podziwu dla czynów porażających nie szlachetnym patosem, jak to im się wydaje, ale jedynie ich kompletną absurdalnością.
A winni wszystkiemu będą rzecz jasna tacy jak Ty czy ja. Przedkładający tabliczkę mnożenia nad pierdoły pokroju "Pieśni o Rolandzie".
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Dibeliusie
OdpowiedzUsuń"Młodzież i tak to olewa" I to jest clou.Cała ta wojna z widmem romantyzmu to burza w szklance.Tego już nie ma.
Systemu edukacji zresztą też ,bo ten kaleki kolaż trudno nazywać systemem.Walka z "szaleństwem romantyzmu"to nonsens.Walczmy przy urnach wyborczych,to jest pragmatyczne,a nie osadzanie Powstań po półtora wieku.Problemem jest
atrofia patriotyzmu,a nie jego model.
Drucki - Lubecki to nie jest postać jednoznaczna i niekontrowersyjna,a na tle obecnej polskiej rzeczywistości ekonomicznej tym bardziej;))
Pozdrawiam
@ Juggler z 5 marca 2014 20:57
UsuńCzcigodny Jugglerze
Bylbym Ci bardzo wdzięczny za rozwinięcie stwierdzenia:
"Drucki - Lubecki to nie jest postać jednoznaczna i niekontrowersyjna,a na tle obecnej polskiej rzeczywistości ekonomicznej tym bardziej;))"
Bo nie ukrywam że określenie "na tle obecnej polskiej rzeczywistości ekonomicznej" odebrałem jako III RP w latach 1989-2014.
Pozdrawiam serdecznie.
@Stary Niedźwiedź
UsuńPozwoliłem sobie zażartować;)
Nie miałbym nic przeciwko inkarnacji Druckiego-Lubeckiego w charakterze ministra finansów IIIRP i z przyjemnością obserwowałbym jak buduje polskie drogi, nadzoruje dotacje unijne oraz dla Polski wygrywa z Unią jej własną bronią jako uznany legalista i zausznik.
Ty nie?
Pozdrawiam
@ Juggler
UsuńCzcigodny Jugglerze
Ciesze się że w kwestii oceny kwalifikacji i zaangażowania w pracę polskiego "ministra finansów tysiąclecia" nie ma między nami sporu. I z nie mniejszą od Ciebie satysfakcją oglądałbym zrównoważony budżet, pozostający pod polską kontrolą system bankowy, "druckostrady" zamiast "tuskostrad" oraz zapewne przyzwoicie funkcjonujący system emerytalny. A na dodatek Czechów zieleniejących z zazdrości gdy tylko spojrzą na północ.
Pozostało nam tylko sobie pomarzyć. Bo w realu, jak to mawia nasze pokolenie, żal serce ściska. A dzisiejsza młodzież też mówi o ściskaniu, tyle tylko że nie serca.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,w ocenie D-L w ogóle nie ma między nami sporu.To był człowiek z wizją,patriota i w dodatku geniusz.Ja wcale nie twierdzę,że patriotyzm to tylko szabla.To t a k ż e szabla. Tworzenie czarno-białych dychotomii to w mojej opinii niebezpieczne uproszczenie.I tylko tyle.
UsuńKłaniam się
Czcigodny Jugglerze
UsuńW ustach zwolennika romantycznego pojmowania historii w najgorszym stylu Józefa Becka, określenia typu "ugodowiec" czy "legalista" są uważane za obelgi. Dlatego cieszą mnie nasze obecne "uzgodnienia" (wybacz inżynierski żargon), świadczące o tym że nie jesteś wyznawcą takiego modelu patriotyzmu.
Nie twierdzę że szabla jest narzędziem zbytecznym, choć akurat w obecnych polskich realiach odwoływanie się do tego argumentu brzmi osobliwie. Gdyż spotkałem się już z opiniami że dzisiejsze Wojsko Polskie nie dałoby rady obronić kraju nawet przed armią Łukaszenki.
Ale nie wolno sięgać po szablę wtedy gdy szanse na zwycięstwo są nawet nawet nie zerowe ale wręcz ujemne. I dlatego uważam że poza dwudziestowiecznymi Powstaniami Wielkopolskim oraz Śląskim, wszystkie wcześniejsze po prostu nie powinny się rozpocząć.
Pozdrawiam.
Stary Niedźwiedziu,dla Ciebie patriotyzm jest wyłącznie funkcją skutku,dla mnie funkcją celu.
UsuńZapominasz ,że Twoja ocena szans ma optykę i dane 21 wieku .Twoja pogarda dla patriotyzmu Powstańców jest po prostu arogancją kibica znającego wszystkie karty i całość rozgrywki.
Łatwo i przyjemnie z takiej pozycji pouczać,ale nie należy nazywać tego realizmem.
Nawiasem mówiąc co okaże się realizmem i pragmatyzmem w suple ukraińskim to też pokaże dopiero czas.Chwilowo za "realistów" uważają się wszyscy jak jeden mąż- od proputinowskich sterowanych dupolizów po
oszołomów z drugiego końca osi.Takie życie.
"W ustach zwolennika romantycznego pojmowania historii w najgorszym stylu Józefa Becka"
Ten "zwolennik" to ja?
To dajmy sobie spokój,bo nie da się dyskutować bez odrobiny chęci porozumienia z obu stron.Można sobie najwyżej powylewać jakieś pomyje.
Dla mnie sensowna analiza historyczna to także bezwzględnie konieczna świadomość ,że współczesna optyka warunkuje nasze oceny tak samo jak ówczesna - tamtych ludzi ,dlatego analizowanie historii ma sens poznawczy,a nie ma sensu jako akt oskarżenia spisywany po wiekach.
Pozdrawiam zniechęcony
Czcigodny Jugglerze
UsuńJak widzę, w tej dyskusji przekroczyliśmy przydział nieporozumień przypadający na jeden blogowy wpis.
Po tym zdaniu które zacytowałeś, napisałem przecież:
"Dlatego cieszą mnie nasze obecne "uzgodnienia" (wybacz inżynierski żargon), świadczące o tym że nie jesteś wyznawcą takiego modelu patriotyzmu."
Świadczące o tym że NIE UWAŻAM Cię za "walczaka za wszelka cenę, pod nawet najgłupszym pretekstem". Z kolei ja odebrałem "księciunia" jako wyraz nieakceptowania przez Ciebie bohatera tego wpisu. To ostatnie sobie wyjaśniliśmy więc mam nadzieję że uwierzysz i w to że nie wkładam Ciebie do tej samej szuflady co tych którzy woleli oddać cały kraj niż przysłowiowy guzik.
Co się tyczy osiemnasto i dziewiętnastowiecznych powstań, naprawdę wystarczyło policzyć siły i zaplecze materialne stron konfliktu. Rozumiem że dla panów braci z Konfederacji Barskiej ta umiejętność była niedostępna ale ci późniejsi kandydaci na powstańców podobno liczyć umieli. Więc nie widzę dla nich usprawiedliwienia.
A skoro sięgasz po obecną analogię ukraińską, gdyby ukraińscy żołnierze stacjonujący na Krymie pierwsi otworzyli ogień do otaczających ich bazy Rosjan, byliby tym samym co inicjatorzy Powstania Styczniowego. Czyli z punktu widzenia rosyjskich jastrzębi po prostu użytecznymi idiotami. Więc mam nadzieję że Ukraińcy sa na to dostatecznie wyczuleni i Putinowi nie będzie łatwo odwalić numeru w stylu radia Gliwice.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Jugglerze,
UsuńZ punktu widzenia doktryny patriotyzmu pragmatycznego niepotrzebne są wielkie słowa, ani ideologie. Ważne jest każde praktyczne działanie, które powoduje, że w państwie jest lepiej. Jeśli jest lepiej to obywatele zaczynają identyfikować się z państwem, zaczynają być z niego dumni i gotowi są je wspierać.
Niewątpliwie to "polepszanie" postępuje zdecydowanie zbyt wolno. Jeśli nie zdążymy - młodzież może wyjechać. Ale nie głośmy totalnego pesymizmu. Ja na przykład rzadko korzystam z komunikacji miejskiej w Warszawie. Pamiętam raczej z młodości obskurne, zatłoczone autobusy i tramwaje. Ostatnio parę razy korzystałem i jeździ się naprawdę z przyjemnością, chociaż nie za darmo.
Szanowni Panowie,
OdpowiedzUsuńPrzyglądam się waszej dyskusji i już widzę w jakim kierunku ona pójdzie. Uprzedzając bieg wypadków, zapytam was wszystkich, jaka jest wasza recepta na patriotyzm współczesny? Co powinniśmy robić dla naszego kraju, aby nie skończyć jak Ukraina? Co każdy z was zrobił w imię zasad patriotyzmu romantycznego, lub pragmatycznego, aby stworzyć podwaliny wielkiego kraju i narodu, kiedy obecna iluzja uleci wraz z krachem euro, bądź brakiem wspólnej polityki zewnętrznej. Ja widzę, że niektórzy prowadzą blogi, inni chodzą na manifestacje, jeszcze inni pracują u podstaw, a cała znakomita reszta zajmuje się głównie kontestowaniem wszystkiego tego, co udało sie spłodzić. Pomyślcie nad tym i zapytajcie samych siebie; Co ja zrobiłem dla powstrzymania fali lemingozy?
Na tym etapie pozdrawiam, TF.
Czcigodny Tie Fighterze
UsuńOd każdego można i należy wymagać czynienia tyle "pro publico bono" ile może on realnie zrobić. Twoim zadaniem jest w pierwszej kolejności właściwe wychowanie dzieci a w drugiej, danie znajomym do myslenia poprzez przedstrawianie im pewnych ludzi i postaw jako wartościowych. ja będąc belfrem akademickim mam nieco większe możliwości. Bowiem na marginesie rozważań politechnicznych też można coś przemycić. A ten blog prowadzę zarówno z potrzeby serca jak i z "wyrachowania". Bo nie chciałbym za ileś tam lat wyfasować od św. Piotra zamaszystego kopniaka w tyłek.
Pozdrawiam serdecznie.
http://inprl.pl/relikt/2847/
OdpowiedzUsuń"Ja widzę, że niektórzy prowadzą blogi, inni chodzą na manifestacje, jeszcze inni pracują u podstaw, a cała znakomita reszta zajmuje się głównie kontestowaniem wszystkiego tego, co udało się spłodzić".
No,bracie,jeśli chodzenie na manifestacje to "stwarzanie podwalin wielkiego kraju i narodu" to zabraknie nam miejsca na pomniki dla wielkich patriotów.Szkoda,że chodząc na nie jakoś nie czuję się kandydatem na cokół.Podobnie jak pracując
Proponuję się nie przeceniać i nie nadymać.My tylko rozmawiamy w sieci.To nie jest zbawianie świata.
Ale skoro różnica zdań to "kontestowanie tego wszystkiego"to buduj podwaliny,nie będę Ci utrudniał;))
Pozdrawiam
Drogi Jugglerze,
UsuńTeraz to poszedłeś po bandzie. Jak wiesz, jestem zwolennikiem kategorycznych rozwiązań i najchętniej 3RP utopiłbym we krwi jej "elit", albo przynajmniej pozamykał je na długie lata w więzieniach. Niemniej jednak, pogodziłem się z faktem, iż takie rozwiązanie jest zwyczajnie niemożliwe do realizacji w warunkach obecnej rzeczywistości. Nauczyłem się zatem doceniać najdrobniejsze nawet przejawy aktywności, mającej na celu kontestowanie i walkę z obecnym układem polityczno - biznesowo - przestępczym. Każdy blog, ba, każdy komentarz, który spowoduje zmianę sposobu myślenia choćby jednego czytelnika jest nie do przecenienia. Znaczenie każdego, choćby pojedynczego zdania, jest na wagę złota. Zatem, doceniając Twoją wrodzoną skromność, muszę jednak zwrócić uwagę na nieocenione zasługi jakie oddałeś swoimi wpisami, czy obecnością na patriotycznych manifestacjach. To właśnie na fundamencie z takich drobnostek wyrośnie kiedyś potężny monument, który właśnie będzie w stanie podjąć skuteczną walkę obliczoną na sukces, a nie chwalebną śmierć. Dlatego za niepomiernie ważniejsze uważam pytanie co powinniśmy zrobić tu i teraz, niż pasjonujące, ale jałowe spory o oceny historycznych wydarzeń. Każdy patriotyzm jest lepszy niż jego zupełny brak, ale jak sądzę nie ma o co kruszyć kopii.
Ściskam prawicę, TF.
Problemów w ej dyskusji jest sporo, zaś pierwszym i wydaje mi się najważniejszym jest to - że prawdziwa gra nie odbywa się na oczach ludzi. Obywateli dowolnego kraju, bo są dwa teatry jednocześnie prowadzące ten sam niby spektakl. Jeden dla szerokiej widowni, zaś drugi - dla tych co zjadają wisienki z tortu aby nie narazić się na niestrawności wynikające z nadmiernej porcji węglowodanów.
OdpowiedzUsuńNawet gdyby przyjąć założenie (czysto hipotetyczne), że każdy z nas w skali mikro jest najmądrzejszym i najżarliwszym patriotą - to w żaden sposób niema to przełożenia na skalę makro (czyli państwo), a powiedzieć trzeba więcej. Każdy z ludzi opatrzonych wymienionym wyżej wzorcem uważany będzie za frajera. Smutne - ale prawdziwe.
Pat?
Nie, bo tak naprawdę w skali makro nikogo nie interesuje "zagospodarowanie" takiego "elektoratu". Patrioci uważani są za szkodliwy element uprawiający propagandę za którą ie idą możliwości robienia lewych interesów.
Dawniej było łatwiej, bo cham to był cham - i nie dawało mu się satysfakcji. Dzisiaj - z chamstwem robi się busines.
Ja - nie pasuję do tych czasów. Na szczęście mam już za sobą trzy zawały. Myślę że kolejny - pozwoli mi odpocząć.
Pozdrawiam dyskutantów mało optymistycznie.
Czcigodny Adamie
UsuńPoruszyłeś nowy watek który ma wielki wpływ na naszą polska rzeczywistość. Czyli stosunek większości ludzi do pospolitych kantów. Jako że w dzisiejszej Polsce te niepospolite różnia się od pospolitych głównie wielkością kwot i wynikająca z klucza POlitycznego bezkarnością kanciarzy.
Ponieważ podczas ostatnich dwustu lat przez zdecydowaną większość tego czasu Polacy nie utożsamiali się z państwem w którym żyli, obrobienie takowego prędzej uznawano za cnotę niż grzech. Z czasem się to "uogólnilo" i na współobywateli. A ponieważ w Polsce megalomania ma sie lepiej niż w innych krajach, stąd sympatia dla mętnej wody w której łatwiej coś skręcić. A ci domorośli cwaniacy nie rozumieją że dla statystycznego Polaka ten bilans dymania jest ujemny stwierdzenie to jak najbardziej dotyczy również tych którzy pierwsi rwą się do przekrętów. A są niejednokrotnie na tyle głupi że nawet nie widzą niektórych przypadków okradania siebie.
I nie ukrywam że niekiedy mam podobne do Twoich refleksje na temat przemijania.
Pozdrawiam serdecznie.
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/czy-walczylbys-za-ojczyzne-nie-sorry-polsko/tprve
OdpowiedzUsuńNo.I tyle na temat groźby"romantycznego szaleństwa".
Pozdrawiam
KOZIOŁEK
OdpowiedzUsuńPowstania mogło nie być. Przecież po kongresie wiedeńskim powstało królestwo POLSKIE z carem Aleksandrem jako królem polski. Polacy pokładali w tym wielkie nadzieje. A cara Aleskander nazwany >odnowicielem królestwa polskiego<. Dlaczego wiec powstanie? Kontytucja, którą car dał królestwu polskiemu była łamana, Po śmierci POLSKIEGO namiestnika (byłego generała Napoleona ) w 1825r. gen Zajączka, na to stanowisko mianowano ks Konstantego - rosyjskiego sadystę. Do polskiego parlamentu wlazł ROSYJSKI senator - Nowosicow - bydlę, który szedł w zawody z namiestnikiem kto więcej Polaków zgnoi.
NO TO JAK MIEIELI SIE POLACY ZACHOWAĆ BĘDĄC LUDZMI CHONORU, NO JAK?