Od
kilkunastu tygodni bombardowani jesteśmy informacjami o rozprzestrzenianiu się
śmiercionośnego wirusa Eboli. Skąd się w
Afryce wziął ten wirus i czemu akurat teraz zaczął się rozprzestrzeniać
oczywiście nie wiemy, choć istnieje pewna przesłanka, która rzuca nieco światła
na zadane pytania. Otóż, dr Ciril Broderick na łamach „The Observer”
opublikował artykuł w którym sugeruje, że obecna epidemia śmiercionośnego
wirusa ma ścisły związek z obecnością amerykańskich baz wojskowych i na wpół
tajnych laboratoriów badawczych na całym świecie, w tym i w Afryce. Dr Cyril Broderick zauważył, że obok
jednostek chorobowych jako broń biologiczna zostały pomyślane organizmy
genetycznie modyfikowane (GMO). W jego ocenie rząd Stanów Zjednoczonych odpowiada
za szerzenie bioterroryzmu na światową skalę, do czego służą mu wspomniane już
laboratoria na całym świecie, w tym także m.in. w Sierra Leone (obok Gwinei
drugie epicentrum wybuchu epidemii). Ktoś by pomyślał, że to kolejna z szytych
grubymi nićmi teorii spiskowych, ale czy aby na pewno? Zważywszy, że publikacje
doktora Brodericka, spotkały się z bardzo
wrogim przyjęciem zarówno koncernów biotechnologicznych i farmaceutycznych, jak
i samego Waszyngtonu, a światowe media
głównego ścieku gremialnie tą informację przemilczały, to możemy z dużą dozą
prawdopodobieństwa założyć, że coś na rzeczy jednak jest. Zresztą, niejako na potwierdzenie
tych hipotez, Barack Obama w dniu 16.09.2014 oświadczył, że zamierza w rejonach
objętych epidemią rozmieścić dodatkowe 3 tys. żołnierzy; w ramach walki z
chorobą, rzecz jasna. Dla naszego pokojowego noblisty oczywiste jest, że z
Ebolą powinna walczyć armia żołnierzy, a nie lekarzy. Idąc tym tropem, możemy
powiązać te wydarzenia z polityką Stanów Zjednoczonych, będącą odpowiedzią na
chińską nadaktywność gospodarczą i polityczną na kontynencie afrykańskim. Nic
nie dzieje się przypadkiem, przynajmniej w świecie polityki, a dobór narzędzi
jej realizowania, jak widać, może być zupełnie dowolny.
A tymczasem w Polsce, podobnie zresztą jak w całej zachodniej
Europie; panuje przeświadczenie, że każdego chorego na Ebolę Europejczyka
należy bezwzględnie importować do jego kraju i wobec iluzorycznego
przygotowania na kontakt z wirusem, narazić miliony ludzi na śmiertelne
zagrożenie. Udowodniła to na drodze dziennikarskiej prowokacji dziennikarka
„Faktu”. Zgłosiła się do dwóch różnych szpitali z informacją, że jej matka
wraca właśnie z jednego z krajów dotkniętych epidemią Eboli i ma wszystkie
możliwe objawy tej choroby, na co usłyszała, że jak jej mamie się jeszcze
pogorszy, to ma się z nią zgłosić do LEKARZA RODZINNEGO lub podejść na SOR.
Pominę już drobny szczegół, iż nasze szpitale zakaźne nie posiadają
podstawowych środków ochronnych; jak choćby
kombinezonów,
które zabezpieczyłyby personel medyczny przed chorobą. Zakup wspomnianych
kombinezonów może kosztować nawet 300-400 tys. zł. I, jak twierdzi prof.
Horban, szpitali nie stać na taki wydatek. Cóż; są pilniejsze wydatki, co nasz
rząd właśnie udowodnił, wysupłując lekką ręką 75 milionów złotych na integrację
społeczności cygańskiej ze społeczeństwem polskim – to tak na marginesie.
Najwyraźniej jednak prowokacja dziennikarska
odniosła przynajmniej częściowy skutek; bo, co prawda kombinezonów ochronnych
jak nie było, tak nie ma, a minister Arłukowicz nadal nie wyszedł z
bezpiecznego ukrycia, ale kiedy pojawiło się w Sieradzu pierwsze w Polsce
podejrzenie zakażenia Ebolą, to zamiast do lekarza rodzinnego, pacjent trafił
do karetki i pod eskortą policyjnych radiowozów przetransportowany został do
szpitala specjalistycznego w Łodzi. Okazało się, że był to fałszywy alarm i
człowiek ten nie jest chory na Ebolę, a co więcej, najprawdopodobniej zakpił on
sobie ze wszystkich wprowadzając celowo lekarzy w błąd. Ufff, udało się… To
znaczy ‘państwo znów zdało egzamin”…
Tie Fighter i Stary Niedźwiedź
Nie mówię że wierzę we wszystko co w telewizji zobaczę, jednak z drugiej strony nie doszukiwałbym się "teorii spiskowych" w epidemii Eboli - z uwagi na kompletną "niesterowalność" epidemii jako broni biologicznej. To bron równie obosieczna jak gazy bojowe podczas I wojny światowej - owszem, można wytruć wroga, ale jak wiaterek zawieje z innej strony to zamiast wroga można wytruć swoich i siebie. Posługiwanie się wirusem miałoby sens gdyby przed jego użyciem zaszczepić swoich obywateli, a sądząc z histerycznych reakcji na całym świecie raczej nikt taką szczepionką nie dysponuje. Można oczywiście ciągnąć taką teorię spiskową dalej, twierdząc że zaszczepiona jest nieliczna grupa wybrańców, i oni wywołają i przeżyją kataklizm, tylko co dalej? Co będą robić po zagładzie? Przecież wybrańcy żyją z tego że pracują na nich inni (to można pominąć jak zgromadzi się dostatecznie wiele dóbr), ale nie da się pominąć tego że obsługuje ich cała rzesza innych. Nagle zaczną sami sprzątać swoje domy? Obsługiwać się w knajpach? Kręcić dla siebie nowe filmy i teledyski? Zaczną nawzajem świadczyć sobie usługi pań/panów "do towarzystwa"? Nie, nie wierzę w to że wirusem ktoś steruje.
OdpowiedzUsuńW przypadku Eboli spokojnie można powiedzieć: nihil novi sub sole, to już wielokrotnie przerabialiśmy: ospa, dżuma, grypa (a właściwie powikłania pogrypowe), HIV - żeby wymienić te które zebrały naprawdę duże żniwo, a i gorączek krwotocznych już kilka było. Tu działa znany od dawna w biologii schemat: pojawia się nowy patogen (nowy dla człowieka jako gospodarza), jest koszmarnie zjadliwy, a potem powoli zmniejsza zjadliwość na korzyść zakażania większej liczby gospodarzy, bo jest to strategia bardziej korzystna ewolucyjnie. W poprzednich gorączkach krwotocznych ilość zgonów była niższa, ale śmiertelność prawie 100%, co jest kiepskim wynikiem dla patogena, bo gdzie się namnoży jak żywiciele zginą zanim zakażą innych? Teraz mamy szerszy zasięg i więcej ocalałych (bo te dwie sprawy są ze sobą skorelowane), i obstawiałbym że od strony biologicznej rzecz będzie iść w tym kierunku. Patogen mutuje, a faworyzowane w populacji będą wersje bardziej infekcyjne, lecz mniej zjadliwe, bo te dają nadzieję na większą ilość "potomstwa".
Natomiast to co robią ludzie - to zupełnie inna sprawa. Owszem, trzeba próbować pomagać cierpiącym, ale przede wszystkim - profilaktyka. Też doprawdy nie wiem dlaczego nie skasowano wszystkich lotów do miast z "podejrzanego" regionu, albo po co wozi się do Ameryki czy Europy ludzi z podejrzeniami zakażenia??? Czy naprawdę w epoce budowy stacji kosmicznych nie można zakotwiczyć u wybrzeży Afryki kilku statków które będą pełnić rolę szpitali? A po wszystkim je skasować - odholować na głębinę, oblać napalmem czy innym "ostatecznym środkiem odkażającym", spalić, a na dla pewności - zatopić? Naprawdę, sami prosimy o solidne kłopoty - zwożąc zakażony personel medyczny z Afryki do ludnych zachodnich miast, robimy dokładnie to samo, co w średniowieczu zrobili nasi przodkowie przewożąc z Krymu do Europy zadżumione szczury. Tyle że oni nie wiedzieli co robią - a my wiemy, i to jest najgorsze.
Jurek
Czcigodny Jurku
UsuńCo się tyczy praprzyczyny pojawienia się wirusa Eboli, jesteśmy oczywiście zdani na domysły i bardziej lub mniej przekonujące hipotezy. Ale to nie zmienia faktu, że druga część Twojego komentarza, to łopatologiczna instrukcja dla ludzi myślących.
Czyli po pierwsze, zlikwidować połączenia z terenami objętymi zachorowaniami. Oczywiście z wyjątkiem ewakuacji chorych, ale z zachowaniem odpowiednich procedur medycznych.
Po drugie, twój pomysł ze szpitalami polowymi, czy raczej morskimi, całkowicie mnie przekonuje. uzupełniłbym go o analogiczną forma kwarantanny, o ile w przypadku tej choroby kwarantanna ma sens. Bowiem tego po prostu nie wiem.
Po trzecie, przywożenie chorych do wielkich miast to kolejna bzdura. Swego czasu takie ośrodki były tworzone na odludziu i warto skorzystać z mądrości naszych przodków.
Dziękujemy za tak rzeczowy i obszerny komentarz.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Jurku,
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za obszerny i ciekawy komentarz. W naszym tekście nie chcieliśmy stawiać konkretnych spiskowych hipotez, a raczej tylko zwrócić uwagę na jeden z możliwych scenariuszy - choć niekoniecznie najbardziej prawdopodobny. Chodziło przede wszystkim o zwrócenie uwagi na istnienie mniej lub bardziej tajnych laboratoriów, gdzie mogą dopiero zrodzić się prawdziwe potwory. Kto może wiedzieć z czym się tam eksperymentuje i czemu te ośrodki badawcze są zlokalizowane wszędzie, byle z dala od USA? A co do twoich wątpliwości odnośnie celowego rozprzestrzenienia wirusa, to oczywiście stosując zasady logicznego rozumowania masz rację. Ale, dla przykładu iż cel uświęca środki mogę tylko dopowiedzieć, że przed zrzuceniem bomby atomowej na Japonię, część naukowców przestrzegała iż istnieje realna groźba zapalenia atmosfery, a mimo to bombę zrzucono bez upewnienia się, że to się nie wydarzy.
Kluczowe natomiast dla naszej dyskusji jest zagadnienie profilaktyki, a właściwie jej iluzji. Otóż, u podstaw tej politycznej i instytucjonalnej indolencji leży poprawność polityczna. Jeden z brytyjskich lewackich politykierów zapluwał się, że ze względy na kolonialną przeszłość jego kraj ma moralny dług wobec byłych kolonii i dlatego wstrzymanie połączeń lotniczych z byłymi koloniami byłoby moralnie niedopuszczalne. Ciekawe, co jego moralność podpowiada mu w przypadku świadomego sprowadzenia śmiertelnego niebezpieczeństwa na własnych obywateli?
Niemniej chyba w obliczu społecznych nacisków trzęsący się nad swoimi karierami politycznymi lewaccy władcy Europy postanowili jednak jakieś działania zamarkować. I tu cytuję:
"Korpus dyplomatyczny UE chce, by 20 października podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych w Luksemburgu i trzy dni później podczas szczytu w Brukseli, państwa członkowskie UE przygotowały „zdecydowaną europejską odpowiedź” na kryzys związany z szerzeniem się wirusa Ebola w Afryce."
Oczywiście z importu zarażonych obywateli Europy rezygnować się nie zamierza. Jak na razie biurokraci omówili opcję „skoordynowanego unijnego mechanizmu” ewakuacji zainfekowanych pracowników służby zdrowia i „strategicznego transportu lotniczego” dla podmiotów świadczących pomoc humanitarną w Afryce.
Nawiasem mówiąc, twój pomysł ze statkami szpitalnymi wydaje się być bardzo rozsądny, a to oznacza, że unijni biurokraci na pewno na niego nie wpadną.
Pozdrawiam serdecznie, TF.
Drogi Robercie,
OdpowiedzUsuńJednak trop, którym poszliśmy w naszym tekście zaczyna się uprawdopodabniać. Dziękuję za rzucenie nowego światła na stare podłe mechanizmy działania.
Serdecznie pozdrawiam, TF.
Drodzy Autorzy,
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, wysłanie do walki z ebolą amerykańskich żołnierzy, którzy cieszyli się, że tym razem przynajmniej nikt do nich nie strzela, ogromnie mnie zadziwiło. Podobnie jak fakt, że tych wszystkich chorych misjonarzy i lekarzy od razu wysyłają do ich kraju pochodzenia na leczenie. A tak naprawdę to raczej na rozprzestrzenienie tej zarazy po krajach dotąd niezarażonych, gdyż nie słyszałem, by ktokolwiek z owych przywiezionych do ojczyzny wyzdrowiał. Raczej umarł i pozarażał innych.
Z drugiej strony już tyle mieliśmy w ostatnich dwudziestu latach przeróżnych epidemii, począwszy od szalonej brytyjskiej wołowiny, poprzez inne ptasie i świńskie grypy, co na końcu okazywało się zwykłym picem produkowanym przez koncerny farmaceutyczne jedynie po to, by sprzedawać różnym państwom furę niepotrzebnych szczepionek za pośrednictwem ich ministrów zdrowia, że gdy po raz kolejny słyszę doniesienia o jakiejś grożącej światu pandemii, to traktuję je z przymrużeniem oka.
Wiem, to reakcja psa Pawłowa, który nauczył się nie dowierzać tego typu informacjom, ponieważ dotąd zawsze okazywały się blefem. Ale niestety nie mam pojęcia, jak odróżnić chwilę, kiedy możnym tego świata uda się wreszcie wyhodować jakąś sympatyczną chorobę, która zeżre połowę ludzkości. Dlatego póki co uważam, iż należy zachowywać ostrożność, ale nie dawać się naciągać na żadne drogie kombinezony.
A co do 75 mln na integrację cygańską, to oczywiście kompletna bzdura. Zarobią na tym jedynie organizatorzy kursów integracji, a Cyganie i tak się integrować nie będą, bo mają to kompletnie w nosie. Przecież gdyby chcieli, to by się już dawno zintegrowali spontanicznie. Zresztą, ci z nich, którym na tym zależało, już się zintegrowali. Kilku takich znam nawet osobiście.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Jarku
UsuńPodczas tej paniki, związanej z "chorobą wściekłych krów", zacząłem od spytania o meritum znajomego weterynarza, dobrego fachowca i wykładowcy akademickiego. Potwierdził, ze taka jednostka chorobowa istnieje wśród rogacizny, ale przyznał, że nie jest pewne, iż można sie tym zarazić jedząc wołowinę. Więc przez pół roku wraz ze ś.p.mamą jedliśmy wieprzowinę i ryby, dopóki fala paniki nie ustąpiła. przy okazji przekonałem się, że tatar z łososia z kaparami, szczyptą białego pieprzu, odrobina oliwy i musztardą dijońską jest całkiem niezły.
popieram zatem twój zdrowy rozsądek i nie rzucanie się na drogie szczepionki o niepewnej jakości. Ale wydaje mi się, że niewielka ilość kombinezonów w kraju rzekomo europejskim, raczej by nie zaszkodziła.
Co do "integracji" Cyganów, pełna zgoda. Bo te 75 milionów to kolejna kradzież w wykonaniu "krewnych i znajomych Donka".
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowni Autorzy,
OdpowiedzUsuńJeśli upieramy się przy teorii spiskowej, to Rosjanie informowali, że za pół roku będą mieli 3 szczepionki przeciwko Eboli. Kubańczycy zaś wysyłają lekarzy do Afryki. Teorie spiskowe są obosieczne.
Według mnie te epidemie to objawy początku końca świata.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńTe informację o rosyjskich szczepionkach, zaliczam do kategorii pure nonsensowego humoru. Ale Kubańczycy ewidentnie Rosjan przebili. Bo to mi przypomina opowieść, jak po dotarciu do Afryki wiadomości o wybuchu I Wojny Światowej, kacyk i wojownicy z jakiegoś plemienia wzięli dzidy, wsiedli do pirogi i ruszyli na pomoc królowej Wiktorii. Bo o jej śmierci nic nie wiedzieli.
Pozdrawiam serdecznie.
czcigodny Robercie
OdpowiedzUsuńZasada że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, dobrze sie sprawdza w praktyce.
Jeśli ta szczepionka jest produkowana w Afryce, siłą rzeczy musi spełniać mniej rygorystyczne normy, niż te dla medykamentów wytwarzanych w USA. Czyli produkcja jest tańsza.
A skoro jest już szczepionka, przydałby się i popyt. Bo jak powiedział w filmie pewien szuler, szczęście trzeba sobie zorganizować.
pozdrawiam serdecznie.
Do placówek służby zdrowia poprzesyłano "okólniki" z wypunktowanymi objawami podejrzanymi. Z sugestia przeslania do szpitala. Owe objawy podejrzane mogą jednak towarzyszyć i innym , mniej groźnym schorzeniom. Takiego pacjenta oczywiście- zgodnie z logiką -należy przesłać do szpitala zakaźnego karetką, która potem - co też oczywiste- zostanie poddana odpowiednim procedurom. Pytanie brzmi- kto poniesie (i kto uniesie !) te spore koszty. Drugie pytanie brzmi- co się zrobi z takim lekarzem , który np. w POZ będzie miał kontakt z pacjentem , u którego podejrzenie się potwierdzi. Logicznie - kwarantanna. Kto wtedy zabezpieczy w małych np., dwuosobowych placówkach , odpowiednią ilość personelu, by zabezpieczyć dostępność usług. Bo znalezienie zastępstwa, nawet "na zimno" , jest masakrycznie trudne i na pewno nie zrobi się tego szybko. Wiem, bo szukam od miesiąca i nie jest to kwestią ceny...
OdpowiedzUsuńczcigodna An-Ko
UsuńJako zawodowiec, podałaś dodatkowe informacje, z których wynika smutny wniosek:
Polska służba zdrowia jest KOMPLETNIE NIEPRZYGOTOWANA do działań w przypadku pojawienia sie zachorowań na Ebolę, nawet na stosunkowo niewielka skalę, nie będącą jeszcze epidemią. A wszelkie oficjalne zapewnienia, że "wszystko jest pod kontrolą" są jedynie BEZCZELNYM KŁAMSTWEM.
Dziękuję za te informacje i pozdrawiam, rzecz jasna bardzo ponuro.
@All,
OdpowiedzUsuńJeśli podejść do tego na chłodno, to oto co zaszło. Amerykański koncern biotechnologiczny w porozumieniu z zaprzyjaźnioną firmą farmaceutyczną dokonuje mutacji wirusa Ebola w swoim laboratorium w Sierra Leone. Mając wyłączność na szczepionkę działającą na stworzoną przez siebie odmianę wirusa, uwalniają go i wywołują epidemię. Następnie należy tylko za pośrednictwem swoich powiązań w odpowiednich instytucjach doprowadzić do importu chorych do ich krajów macierzystych i wobec braku realnych zabezpieczeń rozprzestrzenić wirusa w bogatych krajach cywilizowanego świata. A potem to już z górki. Wkroczyć jako wybawca ludzkości i za pośrednictwem będących na ich usługach Ew Kopacz i jej odpowiedników w innych krajach szczepić na potęgę i to najlepiej pod przymusem. Za ogromne pieniądze rzecz jasna. To nie jest teoria spiskowa, tylko modus operandi.
nie sądzę. Afryka to jedno wielko siedlisko wszelakiej zarazy. I wylęgarnia wszelakich epidemii. To muchy tse-tse i komary roznoszące różne świństwa. Może dlatego właśnie tam firmy farmaceutyczne ulokowały swoje laboratoria, bo różnych przypadków jest pod ręką multum?
OdpowiedzUsuńA Natura po prostu od zarania dziejów zsyła na ludzi co jakiś czas pandemie. W czasach dżumy i cholery nie było nawet Stanów jeszcze Zjednoczonych, a cóż dopiero amerykańskich firm farmaceutycznych.
Afryka to jeden wielki tygiel najrózniejszych mikroorganizmów nieustannie mutujących i przystosowujących się do jak najlepszego rozprzestrzeniania się. Nie doceniamy sił Natury. Przeceniamy możliwości człowieka. Uważam za bzdurę teorię,iz ktoś ubzdurał sobie że może od jakiegos wirusa się uodpornić szczepionką. Wszystko cacy póki wirus ociupinkę nie zmutuje. A wirusy mutują bez przerwy 24h/dobę, 7 dni w tygodniu. I wtedy cały misterny plan poszedł by w ....
"wirus ociupinkę nie zmutuje. A wirusy mutują bez przerwy 24h/dobę, 7 dni w tygodniu."
UsuńNie jestem zwolennikiem "spiskowej teori dziejow" ale wiusy nie "mutuja 24H/7D" gdyz inaczej badnia PCR nie mialy by sensu ;) Badanie PCR jest obecnie podstawa badan epidomiologicznych wiec zostanmy przy wiedzy naukowej i przestanmy powtarzac bajki. Czy wirusy "mutuja" -TAK ale mutuja wtedy "GDY ZNAJDUJA ZMIENNA SRODOWISKOWA" a nie 24h/7D jak napisales. Polecam niemieckie opracowania na temat badan PCR. Juz sie nie wtracam ;) (papa) :) pozdrawiam PiotrROI
@PiotrROI,
UsuńGdzieś się Piotrze podziewał tyle czasu? Od wieków nie widziałem nigdzie twoich komentarzy. Miło Cię "widzieć"
Serdecznie pozdrawiam, TF.
ok Piotrze. Napisze tak. Wirus 24h/dobę , 7/7 kombinuje jakby tu zmutowac co by się lepiej zakamuflować, żeby go nie ubijali. Pasuje?
UsuńPozwolę sobie wtrącić swoje "trzy grosze" - jakkolwiek by to nie zabrzmiało, obaj szanowni Komentatorzy (PiotrROI i Niedzisiejszy) mają rację.
UsuńKażdy kawałek DNA będący częścią genomu - wszystko jedno jakiego organizmu, choć w przypadku wirusa zastosowanie terminu "organizm" jest nadużyciem - mutuje. Z mniejszą lub większą częstością, ale mutuje. To pierwsza "siła napędowa" ewolucji. Niektóre mutacje zostają przekazane na następne pokolenia, bo ich skutki są neutralne lub korzystne dla organizmu, inne giną wraz z organizmem, bo są niekorzystne. To selekcja, czyli drugi "motor" ewolucji. Dlatego szanowny Niedzisiejszy ma racje pisząc że wirus mutuje 24/7 i zawsze będzie mutował.
Natomiast - jak słusznie pisze PiotrROI - technika PCR czyli wybiórcze namnażanie takich czy innych kawałków DNA jest obecnie powszechnie stosowana w badaniach mikrobiologicznych, ponieważ za jej pomocą można szybko (kilka godzin) określić, z jakim patogenem mamy do czynienia - o ile wcześniej już z takową zarazą się zetknęliśmy, i wiemy jakie charakterystyczne geny posiada. Wówczas wykonuje się reakcję PCR z DNA testowanego patogena - czyli próbuje się z tego DNA wyłowić wspomniane charakterystyczne geny. Jeśli są - identyfikacja potwierdza podejrzenie, jeśli nie ma - szukamy dalej, próbując wyławiać inne, które wskazałyby na inne rozpoznanie. Do skutku - aż trafimy, a jak nie trafimy to znaczy że jest to coś zupełnie nowego, dla którego trzeba dopiero opracować testy identyfikacji, żeby były "na przyszłość", i dołożyć je do całej już dostępnej biblioteki takich testów. A w całej tej zabawie najważniejsze jest to, że takie testy PCR opracowuje się dla genów charakterystycznych dla konkretnego patogena, ale jednocześnie geny te nie mogą być za bardzo zmienne (nie mogą to być regiony które mutują z bardzo wysoką częstością), bo cała zabawa traciłaby sens (tzn. po krótkim czasie należałoby powtarzać procedurę wyszukiwania regionów wykorzystywanych w identyfikacji).
Pozdrawiam Gospodarzy i Czytelników
Jurek
@tie_ fighter
UsuńTaki teraz okres w roku ze jak to powiedzial klasyk „zarobiony jestem” ;) .Zwykle bywam jako czytelnik. Szkoda ze Andrzej przestal pisac (ostani wpis chyba z 8 wrzesnia) tym bardziej ze w UK (i nie tylko) sporo sie obecnie dzieje.
@Niedzisiejszy
Moze faktycznie bylem troche „doopoczepialski” . Choc wirusy mutuja w wyniku w/w „zmiennych srodowiskowych” a nie „same z siebie 24/H” to chyba trudno sobie wyobrazic lepsze miejsce dla takich mutacji niz Afryka (nie tylko ze wzgledu na dogodny dla takich w/w „zmiennych” klimat ale tez na ogolnie niski poziom „bytowy” ludnosci narazanej na codzien na kontak z chorobami nie obecnymi od dawna w tzw. "zachodniej cywilizacji". Oslabione chorobami (a czesto i glodem) organizmy sa nie tylko bardziej podatne na zachorowanie ale tez sprzyjaja roznym w/w "procesom mutacyjnym")
@Jurek
Swietnie opisales badanie PCR. Warto dodac ze oprocz w/w badnia PCR stosuje sie tez badanie ktore nazywa sie ELISA. Jest ono mniej precyzyjne od PCR. W duzym uproszczeniu ELISA daje nam informacje o „obecnosci” wirusa lecz za jego pomoca nie jestesmy w stanie stwierdzic czy mamy tu do czynienia z osobnikiem chorym czy tez np. „majacym odpornosc” (w badaniu ELISA 100% osob „zaszczepionych” –lub tez takich ktore nabyły odpornosc w wyniku przebycia danej choroby czy tez w przypadku niemowlat chronia je przeciwciala matek- rowniez da wynik „falszywie dodatni”-)
PS. Jurku jesli byłbys na tyle miły i przekazał za posrednictwem Starego Niedzwiedzia swoj e-mail bede bardzo wdzieczny .Mialbym kilka pytan.
pozdrawiam
PiotrROI
@PiotrROI:
Usuńproszę bardzo: jerzywielbo@gmail.com
O, pojawiłeś się, Niedzisiejszy. Pozdrawiam serdecznie, jak również szanownego gospodarza.
OdpowiedzUsuńPiszesz gdzieś jeszcze, czy już sobie odpuściłeś?
Piotrek
No tak, już wiem, ślepy na starość sie zrobiłem.
OdpowiedzUsuńPiotrek