wtorek, 4 listopada 2014

Strumień świadomości Ani

Pewna Ania nie miała dosyć gadania. Aby wykokosić z siebie jakąkolwiek myśl, potrzebowała napisać epistołę. Epistołami tymi zadręczała ludzi.
Gdy wstała rano, zaczynała dzień od telefonu do psiapsiółki:
- Słuchaj, Renia. Coś ci powiem…
- Dobrze, Aniu. Ale powiedz od razu, w ilu zdaniach przekażesz mi meritum? Bo mam tylko dwie godziny czasu – padało zazwyczaj ze strony koleżanki.
- Powiem ci Reniu bardzo krótko. Tak sobie myślę, że mogłabym powiedzieć to innym osobom, ale wybrałam ciebie. Spoko, nie dziękuj. Wiesz, od rana dużo myślałam. A im dłużej myślę – a raczej próbuję myśleć – tym bardziej boli mnie głowa. A im bardziej boli mnie głowa, tym bardziej mi się nie chce chcieć.
- A  o co konkretnie chodzi? – przerwała monolog lekko zniecierpliwiona Renia.
- O to, że mam kryzys egzystencjonalny, czy jak to się tam mówi. Kiedyś o tym czytałam, ale zapomniałam…
- egzystencjalny – poprawiła Anię przyjaciółka.
- No właśnie. Chętnie ci o nim opowiem. A opowieść będzie miała wstęp, rozwinięcie  i zakończenie.
- Dobrze Aniu, a kto zajmie się przekładem z twojego na nasz – zagaiła ironicznie Renia.
- Może Barańczak? – zastanawiała się Ania.
- Barańczak zajmuje się o wiele łatwiejszym językiem – angielskim. Twój jest trudniejszy niż mandżurski.
- Dobra. Przekażę to wszystko w miarę krótko  i logicznie. Ale ty musisz cierpliwie słuchać, żeby nie uronić ani jednego słowa. No, pewnego dnia się obudziłam. A nie lubię się budzić wcześnie, bo zazwyczaj jest wtedy za wcześnie. Wstałam, a nie lubię wstawać, kiedy chce mi się spać. Zrobiłam śniadanie, chociaż lodówka była pusta. I poszłam wziąć prysznic. Wtedy doznałam iluminati, czy jak to się tam zwie. Pomyślałam, że za dużo czasu spędzam w internecie, a mogłabym w tym czasie spać. Ale gdybym nie siedziała w internecie, to nie byłoby tam moich komentarzy. Czaisz?
- Czaję. A często komentujesz? – pyta Renia, lekko ziewając.
- Tak., bo mam dużo do powiedzenia. Czasami dziesięć komentarzy pod rząd, żeby wszystkie moje uczucia przelać na klawiaturę. Boję się, że kiedyś zabraknie w wirtualu miejsca dla moich myśli.
- I co wtedy?
- No właśnie. Myślę o tym, żeby zacząć prowadzić pamiętnik. Spisywać to wszystko. Bo jak tego nie spiszę, to zapomnę o czym myślałam. I co czułam zanim pomyślałam o tym, co powiedziałam. Ale to nie wszystko. Jeszcze ci opowiem  o tym, co myślałam przed snem…
- Aniu, muszę już kończyć. Papa.
- Reniu, to kiedy mogę do ciebie zadzwonić?
- Najlepiej, jak przestaniesz mówić.

Flavia de Luce

20 komentarzy:

  1. Witaj Flavio,

    Bardzo trafna charakterystyka naszej bohaterki. Zawsze była ona hmmm, że tak powiem trudnym interlokutorem, ale ostatnio stało się coś niepokojącego. otóż po dłuższej nieobecności Ania powróciła z takim impetem swojej świadomości, że wylatywała kolejno ze wszystkich odwiedzanych przez siebie blogów. Nie wiem co jej odbiło, ale stała się tak toksyczna, że nawet w "kawiarni" leciały jej niektóre komentarze. Tekst świetny.

    Pozdrawiam, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Tie Fighterze
      Mieć w "k**wiarni" usunięty komentarz za jego głupotę, to wielka sztuka. Na miarę wydalenia z Armii Czerwonej za alkoholizm. Więc Twoja hipoteza o przyczynie czyszczenia kolejnych blogów z bredni "Ani" brzmi wiarygodnie.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. @Tie Fighter

      Mnie najbardziej rozbawiło, gdy dowiedziałam się, że nie można wygłaszać opinii na temat danego wydarzenia, zanim łaskawie wypowiedzą się autorytety z telewizornii :)

      Usuń
  2. wiecie co - wprawdzie byłam "na celowniku" Ani , ale tym razem będę jej bronić. Wymknęła się sama sobie spod kontroli i mam wrażenie, że to jest poważna sprawa, z której nie powinniśmy się śmiać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czcigodna An-Ko
      Ponieważ w przeciwieństwie do pewnego "omnibusa" nie jestem wszechwiedzący, dziękuję za fachową opinię, której w naszym gronie nikt nie będzie kwestionować. I w takim razie, jak napisał Mark Twain, chyba należy spuścić zasłonę miłosierdzia nad Anią. W końcu w "k**wiarni" jest kilka innych obiektów, tak bezdennie głupich, podłych oraz aroganckich, że znacznie bardziej godnych pióra Flavii.
      Jeszcze raz dziękuje za tę diagnozę i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. @An-Ka

      Być może masz rację. Wiele by na to wskazywało.

      Usuń
  3. Być może An-Ka ma rację: coś się z głową naszej antybohaterki popieprzyło. Jak to lud prosty mówi: defekt mózgu. Oczywiście żaden ze mnie neurolog, jest to czysto amatorska diagnoza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Kira
      Jak już wspomniałem, w odróżnieniu od omnibusa - po**busa i jego orszaku ciot, nie znam się na wszystkim. Nie wiem zatem, czy w psychiatrii istnieje odpowiednik znanej z elektromagnetyzmu indukcji. Ale jeśli analogiczny efekt jest w psychiatrii znany, notoryczne przebywanie w pewnej k**wiarni tłumaczy stan, w jakim się znalazła. W połączeniu z przyrodzoną tępotą dało to tak smutny efekt.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Środowisko blogowe potrafi być wredne i kłótliwe. Wzruszające jest to, że kiedy ktoś znajdzie się w trudnej sytuacji, potrafimy wyrazić nasze zatroskanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Dibeliusie - to żadna troska. To jedynie dbałość o SWÓJ wizerunek. Wiesz, takie "nie kopie się leżącego" itd

      Usuń
    2. Czcigodny Dibeliusie
      Wiem, że napisałeś ten komentarz z czystej życzliwości. Ale mając wyrobioną opinię jajcarza o kamiennej twarzy, możesz paść ofiara swojej sławy mołojeckiej. Bo ktoś może sobie pomyśleć, że się nabijasz z tej dziewoi niespełna rozumu.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Czcigodna An-Ko
      I dlatego, właśnie z powodu który podałaś, kolegium redakcyjne jednogłośnie postanowiło zakończyć temat ten istoty.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Też bym się pośmiał ale najpierw musi mnie ktos uświadomić o co chodzi :)

    MACIEJJO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Maciejjo
      Wobec medycznej diagnozy An-Ki, nie wypada przytaczać złotych myśli antybohaterki satyry Flavii. Blogmasterzy o wydawało by się, nieskończonej cierpliwości (mam na myśli Kirę i Dibeliusa), w końcu nie zdzierżyli i ją zbanowali dożywotnio. Z "Antysocjala" za kłamstwa i głupotę wyleciała już dawno temu. Więc obecnie próbki jej "tfurczości" możesz znaleźć jedynie w pewnej narkomańsko - satanistycznej "k**wiarni". Ale broń Boże do wizyty tam Cię nie zachęcam. W dobrze pojętym Twoim i moim interesie. Bo miałbyś prawo ciągać mnie po sądach za namowę do kąpieli w medium, które uroczy jezyk czeski nazywa "kalova voda".
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. @622 upadki Ani

    Bycie "twórczym" to nie jest płodzenie 20 komentarzy pod rząd, które administrator bloga musi sukcesywnie usuwać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witkacym do Ani ? Ambitnie :-)

      Usuń
    2. Narąbała się Ania jak patefon

      Usuń
    3. Biorąc pod uwagę, z jakim syfem się zadaje, chyba raczej zaćpała w cztery litery.

      Usuń
  7. Stary Niedźwiedziu - zostaw wpis tej łachudry bez godności

    OdpowiedzUsuń
  8. @ Anonimowy
    Niestety nie mogę spełnić twojej prośby.Bowiem po usunięciu tej kretynki ze wszystkich odwiedzanych przeze mnie blogów, może ona obdarzać swoim kaczym guanem tylko ostoję wolności. Bo robiący tam za admina ćpun nie kryje się z tym, że lubi "kurzyć na urwisku".
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń